Strona główna 0_Slider W rocznicę stanu wojennego. „Nasza Solidarność skończyła się 13.12.1981”

W rocznicę stanu wojennego. „Nasza Solidarność skończyła się 13.12.1981”

66

Działalność w opozycji i NSZZ „Solidarność” opłacili  utratą pracy, tragediami rodzinnymi, emigracją. Kilkudziesięciu świdnickich działaczy z lat 80. XX wieku w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku trafiło do więzienia. Dzisiaj mija 37 lat od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, który miał zdławić wolnościowy zryw. Co zostało z legendy tamtego czasu?

W 2016 roku Swidnica24.pl wspólnie ze Świdnickim Ośrodkiem Kultury przygotowała wystawę “Świdnica13.12.81”, poświęconą walce mieszkańców Świdnicy z reżimem komunistycznym i represjom, które dotknęły najbardziej aktywnych działaczy tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Przygotowanie ekspozycji zainicjował wydawca portalu, Marek Kowalski, który w 1981 roku był wiceprzewodniczącym komisji zakładowej NSZZ Solidarność w Świdnickiej Fabryce Urządzeń Przemysłowych. 13 grudnia 1981 roku aresztowany i na 3 miesiące trafił do więzienia w Kamiennej Górze. Szykanowany, pozbawiony pracy, musiał z rodziną wyjechać z Polski. Od lat angażuje się w upamiętnianie wydarzeń, związanych z pierwsza „Solidarnością”.

Co zostało z dawnej legendy, czy warto było poświęcić własną wolność? M.in. o tym w rozmowie z Markiem Kowalskim:

 Dawna opozycja, dziś podzielona i skłócona. Czy tego spodziewał się pan 37 lat temu, gdy solidarnie trafialiście do więzień?

37 lat temu nie sądziłem, że kiedykolwiek Polska będzie krajem wolnym od komunizmu. Do więzień też nie trafiliśmy solidarnie. Byli tacy, którzy nie trafili do nich ani 13 grudnia 1981 r, ani nigdy później. Oceniając jednak  pytanie z perspektywy czasu, czasu teraźniejszego, można było się tego spodziewać. Przykładem podziałów może być ówczesna Świdnica, w której z jednej strony trzonem miejskich struktur byli przedstawiciele największych świdnickich zakładów, zaś z drugiej niektórzy przedstawiciele pomniejszych przedsiębiorstw, którzy tylko po to, żeby zaistnieć próbowali dość często torpedować pomysły i strategię tych pierwszych. Faktem jest, że obecnie podziały i kłótnie zaszły tak daleko, że nawet z tej racjonalnej grupy działaczy świdnickiej Solidarności, która jeszcze żyje, część nie rozmawia ze sobą i nawet nie próbuje znaleźć języka porozumienia. Jest to bardzo przykre, że coś lub ktoś potrafił niektórych z nas pozbawić racjonalnego języka i chęci zrozumienia innych.

 Trwa próba wymazywania i deprecjonowania przeszłości. Lecha Wałęsa zniknął z podręczników do historii jako lider „Solidarności”, rządzące PiS umniejsza wagę ostatnich 27 lat wolnej Polski. Czy to tylko „uboczny” koszt demokracji, wywalczonej przez opozycję z lat 80-tych?

W 1980 i 81 zajmowałem się między innymi sprowadzaniem z Warszawy z podziemnego wydawnictwa NOWA (Niezależna Oficyna Wydawnicza), której naczelnym był Mirek Chojecki, książek i wydawnictw wydawanych poza oficjalną cenzurą PRL. Były tam między innymi książki historyczne, które mówiły o historii Polski, historii zbrodni katyńskiej, historii więzień i obozów pracy (Archipelag Gułag, Na Nieludzkiej Ziemi). Wtedy zamazywano i zniekształcano historię na potrzeby komunistycznych władz PRL. Jak widać, nie udało się. Pomimo reżimu komunistycznego, w jakim żyliśmy, prawdziwa historia się obroniła i w dużej części przyczyniła się do upadku tamtego systemu. Uważam, że każdy kto próbuje manipulować i fałszować historię własnego narodu, jaka by ona nie była, wcześniej czy później przegra z tą historią. Nie da się wymazać z przeszłości najbardziej rozpoznawalnych Polaków lat 80-tych, Jana Pawła II i Wałęsy. To oni wraz z prezydentem Reaganem przyczynili się do upadku komunizmu w Europie 8 lat później. Znam wielu członków i działaczy PiS, którzy uważają tak samo jak ja. Historią nie powinno się manipulować. To manipulowanie historią, z którą mamy dzisiaj do czynienia nie nazywałbym „ubocznym” kosztem demokracji. Moim zdaniem to próba przeniesienia osobistych porachunków na członków całego ugrupowania politycznego i nie ma to nic wspólnego z demokracją.

Związek zawodowy „Solidarność” 37 lat temu i dzisiaj. Od dawna nie ma w nim dawnych działaczy. Co zostało z ruchu, który współtworzyło 10 milionów Polaków?

Nasza Solidarność, ta z 1980 roku była, związkiem zawodowym, który powstał na bazie ruchu społecznego. Ruchu społecznego, który był ogólnonarodowym buntem przeciwko komunistycznej władzy, która reprezentowała interesy określonej grupy aparatczyków partyjnych (PZPR) będących na usługach Związku Radzieckiego. Nie było w niej polityki. Była kryształowa. Kierowały nami bezinteresowne idee wolnościowe. Byliśmy idealistami. Dzisiejszy związek Solidarność nie ma nic wspólnego z naszą pierwszą Solidarnością. Dzisiejsza Solidarność, a raczej kierujący nią działacze są forpocztą jednej opcji politycznej. Nie kierują się ideałami naszej Solidarności. Kierują się doraźną polityką i doraźnymi korzyściami. Moim zdaniem ta nasza Solidarność sprzed 37 lat skończyła się 13 grudnia 1981 roku, ta która została „reaktywowana” później, niestety miała niewiele wspólnego z tą pierwszą. Pamiętam, jak pod koniec lat 80-tych dowiedziałem się, że ówczesny przewodniczący NSZZ Solidarność w ŚFUP był również członkiem zarządu tej firmy. To było nie do pomyślenia. Co zostało z ruchu, który liczył 10 mln. Polaków? No cóż, idąc skrótem można by  powiedzieć, że z idei tamtego ruchu pozostał tylko znak Solidarność, ale tak naprawdę to udało nam się doprowadzić do upadku komunizmu i to nie tylko w Polsce. Przyczyniliśmy się do upadku obozu postsowieckiego w Europie.

Niemalże w przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Gazeta Wyborcza ujawniła wspomnienia osób, które jako dzieci miały paść ofiarą skłonności pedofilskich księdza Henryka Jankowskiego, kapelana Solidarności. Czy ta historia może jeszcze bardziej zaszkodzić legendzie niepodległościowego zrywu z lat 80-tych?

Nie sądzę. Ten zryw miał miejsce i tak, jak powiedziałem wcześniej doprowadził do upadku komunizmu. Historia pedofila Jankowskiego na pewno doprowadzi do upadku jego legendy, jako Jankowskiego. Obserwując to, co się obecnie dzieje w szeregach kleru, wygląda na to, że takich przypadków może wypłynąć na światło dzienne więcej. Pamiętajmy, że zryw niepodległościowy 1980 roku był zrywem ponad 10 milionów ludzi, w którym znalazło się sporo osób niegodziwych, donosicieli, kapusiów, pedofili, złodziei itd. itp.

 Czy warto było 37 lat temu narażać siebie i rodzinę, płacić za zryw wolnościowy cenę więzienia, emigracji?

Patrząc na obecną sytuację w Polsce, czasami nasuwają się wątpliwości, ale one szybko znikają. Ja i moje pokolenie byliśmy idealistami, którym nie podobał się ówczesny system polityczny i z tym systemem podjęliśmy walkę. Walczyliśmy między innymi o wolność, demokrację, wolne związki zawodowe, wolne media, odkłamanie historii. Dzisiaj jesteśmy zmuszani do obrony tego, żeby nikt nam nie zabrał, czy nie ograniczał tych wywalczonych zdobyczy. Dziwię się bardzo i to boli, kiedy dowiaduję się, że niektórzy działacze SLD byli lokalni działacze PZPR w rozmowach kuluarowych zastanawiali się, czy na kandydata na prezydenta miasta wytypować byłego tajnego współpracownika SB. Nie podoba mi się również, że tyle lat po naszym zrywie prezydent ponad 50 tysięcznego miasta próbuje ograniczać dostęp do informacji publicznej i prowadzi wojnę z największym niezależnym portalem społecznościowym powiatu świdnickiego. Wracając do zadanego przez Panią pytania, tak pomimo tych wszystkich ułomności WARTO BYŁO. Jeśli kiedykolwiek znalazłbym się przed podobnym wyborem, to wybór byłby taki sam.

Na zakończenie chciałbym dodać, że jako wydawca tego portalu będę robił wszystko, żeby lokalna społeczność była na bieżąco informowana o tym, jak zarządza miastem i powiatem każda władza, bez różnicy kto będzie ją sprawował. Ideały Solidarności sprzed 37 lat pozostają naszymi ideałami na dzisiaj.

Opracowanie Agnieszka Szymkiewicz

Przypominamy wspomnienia świdnickich opozycjonistów, zebrane w 2016 roku:

Wspomnienia Janusza Bilińskiego

Wspomnienia Wiesława Modzelewskiego

Wspomnienia Marka Kowalskiego

Wspomnienia Stanisława Walczaka

Wspomnienia Jacka Sługockiego

Wspomnienia Mirosława Sośnickiego

Wspomnienia Bolesława Marciniszyna

Wspomnienia Ludwika Tobiasza

Wspomnienia Mariana Dziwniela

Wspomnienia Ryszarda Moździerza

Wspomnienia Wacława Sulińskiego

 

Poprzedni artykułPływackie mikołajki Rekina Świebodzice [FOTO]
Następny artykułAnielski trębacz już na miejscu