Polecamy: Colette „Klaudyna”

    0

    Czy ktoś jeszcze czytuje „Klaudynę” Colette, a właściwie Sydonie Gabrielle Colette? Bo to książka z tamtego wieku, podobnie jak autorka tej recenzji.

    Książka pisana w okresie, kiedy pisarz pozostawiał wyobraźni czytelnika całe połacie tekstu bez naturalistycznych opisów, brutalnego realizmu i łopatologicznej kawy na ławę. To książka nieco staroświecka, tak trochę przez muślinową firankę, ale żywa i barwna do dzisiaj. Składa się z czterech części i opisuje losy nastoletniej dziewczynki – Klaudyny – ze wsi Montigny, wychowywanej przez roztargnionego ojca – badacza ślimaków. Chowa on córkę w bardzo nowoczesny, jak na początek XX wieku, sposób. Dziewczynka jest żywa, bystra, bardzo inteligentna, oczytana i na wskroś niezależna. Poznajemy ją w chwili, gdy kończy szkołę, zdobywa dyplom nauczycielki i szykuje się na podbój Paryża. Ma za sobą flirty, miłostki, zakochanie w nauczycielce, pierwsze rozczarowania i rozstania.

    Następne tomy „Klaudyna w Paryżu” i „Małżeństwo Klaudyny” przynoszą opis przemiany dziewczyny w kobietę. Klaudyna poznaje Paryż, ale także sekrety dorosłego życia. Nie dba o konwenanse, jest niepokorna i ciekawa wrażeń, z chęcią „zrzuca” XIX – wieczny gorset ograniczeń nałożony kobietom. Małżeństwo ze starszym partnerem i romans z doświadczoną kobietą przynosi jej nowe doznania, ale także gorzkie i bolesne rozczarowania. Ostatnia część „Klaudyna odchodzi”, najbardziej dojrzała część cyklu ma inną narratorkę. Spotykamy w niej naszą bohaterkę, ale przede wszystkim dostajemy odpowiedzi na pytania o drogę do samoświadomości.

    Książka napisana jest z dużą dozą ironii i ciepłego humoru, ponoć nie brak w niej także nuty autobiograficznej. Wątki erotyczne, zwłaszcza homoerotyczne są opisane z ogromną delikatnością i mimo upływu czasu, kunsztownie podane. Nie trzeba dodawać, że bardzo ekscytujące, w czym ogromną zasługę ma tłumaczenie.

    Powieść przez współczesnych uznawana za skandalizującą nadal jest świeża i zabawna w odbiorze. Klaudyna budzi ogromną sympatię czytelnika i choć ma prawie 100 lat uwodzi nas nadal zapachem delikatnych perfum, a nie literackiej „naftaliny”.

    Recenzent, niejaki „Czysty”, bardzo pięknie podsumował powieść – „Jest tam wiele więcej niż talent; rodzaj geniuszu, bardzo szczególnie kobiecego i wielka inteligencja. Jakiż wybór i porządek, jakie szczęśliwe proporcje… Jaki doskonały takt i jak wytworna dyskrecja w wyznaniach”.

    Izabela Jankowska

    Poprzedni artykułJa tu mieszkam!
    Następny artykułTkanie życia: Władysław Duduś