Dzika kaczka z poważną raną i mała wygłodzona kuna trafiły w ostatnich dniach do świdnickiego Centrum Zdrowia Małych Zwierząt. Oba zwierzaki zostały uratowane dzięki wrażliwości ludzi.
– Kunę na ulicy Westerplatte wypatrzył jeden z przechodniów – mówi strażniczka miejska Monika Wiśniewska, która od lat ratuje zwierzęta. Straż miejska zawiadomiła schronisko dla bezdomnych zwierząt, ale w tym miejscu dzikie zwierzęta nie mogą przebywać. Kuna została zawieziona do Centrum Zdrowia Małych Zwierząt. – Jak zawsze fachowej pomocy udzielił lekarz weterynarii Bartosz Podczasiak. Kuna była słaba i wygłodzona, na ulicy na pewno czekałaby ją śmierć – dodaje strażniczka. Ostatecznie zwierzę tymczasowy dom znalazło u jednego z pracowników schroniska. Być może uda się zwierzaka zwrócić naturze. – Będziemy się starać, ale niewykluczone, że będzie potrzebny dom adopcyjny – mówi Monika Wiśniewska.
Wrażliwością wykazała się także jedna z mieszkanek Witoszowa, która nie przeszła obojętnie obok rannej dzikiej kaczki. – Krzyżówka miała dużą ranę na piersi, która została zaszyta, a lekarz dodatkowo podał antybiotyk. Po krótkiej kwarantannie ptak wróci na wolność – zapewnia świdnicka strażniczka.
/red./