Po raz trzeci w tym sezonie ŚKPR przegrał mecz na własnym boisku jedną bramką. Po potyczkach z Ostrovią i SPR-em Tarnów o jedno trafienie lepsi byli rywale z Przemyśla. Świdniczanie ulegli Czuwajowi 20:21 (11:15) i jeszcze bardziej skomplikowali swoją i tak trudna sytuację w tabeli…
Sztuką jest stracić w spotkaniu zaledwie 21 bramek i zejść z placu pokonanym. Niestety, tak właśnie było w sobotę. Szare Wilki zagrały więcej niż dobrze w defensywie, ale kolejny już raz w ofensywie nie wychodziło prawie nic. Mnóstwo własnych błędów i niewykorzystanych sytuacji, a w decydujących momentach bojaźń wzięcia na siebie odpowiedzialności za oddanie rzutu zaowocowały bolesną przegraną. Pocieszające, że drużyna naprawdę walczyła i zostawiła na boisku serce. Oby ten animusz przełożył się na zdobycze punktowe w kolejnych meczach, bo rzut oka na tabelę nie pozostawia złudzeń. Sytuacja jest bardzo poważna. Nie ma już miejsca na wpadki. Chcąc utrzymać się w I lidze i uniknąć baraży w tym sezonie nie można już sobie pozwolić na stratę punktów na własnym parkiecie.
ŚKPR przystąpił do meczu z wracającymi po kontuzji Christianem Motylewskim i Patrykiem Dębowczykiem oraz zatwierdzonymi do gry posiłkami z Opola – Adamem Cioskiem i Jakubem Kłodą. Zabrakło za to Błażeja Potockiego i Łukasza Czerwińskiego. Debiutujący przed świdnicką publicznością trener ŚKPR-u Grzegorz Gowin miał pomysł na pokonanie Harcerzy. Kluczem miało być wyłączanie z gry Pawła Stołowskiego oraz powstrzymanie na kole Macieja Kubisztala. Z obu zadań jego podopieczni wywiązali się wręcz wzorowo, ale ciężką pracę wykonaną w obronie niweczyli koszmarną grą w ofensywie. W pierwszej połowie ton rywalizacji nadawali gracze Czuwaju. ŚKPR prowadził tylko raz 2:1 w trzeciej minucie. Ostatni remis (8:8) notowany był w 17. minucie. Czuwaj niemal cały czas utrzymywał przewagę 2-3 bramek, a przed zejściem do szatni powiększył ją nawet do czterech trafień (15:11).
Również drugą połowę lepiej rozpoczęli goście, którzy w 34. minucie odskoczyli na 17:11. Wtedy ŚKPR zacieśnił szyki obronne. Odrabianie strat szło jednak jak po grudzie. W 49. minucie Krzysztof Misiejuk zdobył kontaktową bramkę na 18:19, ale za chwilę, w ciągu niespełna dziesięciu sekund dwa gole z rzędu rzucił Kroczek i Czuwaj odskoczył na 21:18. Jak się później okazało właśnie na „oczku” zatrzymał się licznik gości. Konrad Gil, zastępujący w bramce ŚKPR-u kontuzjowanego Błażeja Potockiego robił co mógł, aby wspomóc kolegów. Przez jedenaście minut zachował czyste konto, między innymi broniąc w tym czasie rzut karny. Te wysiłki okazały się jednak daremne, bo w ofensywie na dobre zacięli się też jego koledzy. Widząc swoją niemoc bali się podejmować decyzje o rzucie. Wynik 21:20 ustalono w 54. minucie. Przez sześć ostatnich minut ani jedni, ani drudzy nie byli w stanie zakończyć akcji celnym rzutem.
ŚKPR Świdnica po tej porażce wciąż znajduje się na dwunastym, barażowym miejscu, ale trzynasty w tabeli MTS Chrzanów (pozycja oznaczająca spadek do II ligi) zbliżył się na zaledwie punkt.
ŚKPR Świdnica – Czuwaj Przemyśl 20:21 (11:15)
ŚKPR: Gil, Bajkiewicz – K. Rogaczewski 5, Misiejuk 4, Piędziak 3, Ciosek 2, Chaber 2, Kłoda 2, Krzaczyński 1, P. Rogaczewski 1, Węcek, Motylewski, Pułka
Czuwaj: Sar, Orłowski – Puszkarski 7, Kroczek 7, Kusal 2, Stołowski 2, Kubisztal 2, Misiewicz 1, Dejnaka, Piechnik
/ŚKPR Świdnica/