Strona główna 0_Slider „Niech żyje Świdnica!” Aktor Maciej Musiałowski zachwycił publiczność

„Niech żyje Świdnica!” Aktor Maciej Musiałowski zachwycił publiczność [FOTO]

0

Świdnica dla wybitnego polskiego aktora młodego pokolenia jest niczym drugi dom. Związany jest z nią od dzieciństwa i stąd właśnie pochodzi wielu jego przyjaciół, z którymi przeżywał szalone przygody. Maciej Musiałowski, od niedawna także sąsiad świdniczan i właściciel pobliskiego zamku w Domanicach, był gościem Alchemii Teatralnej. Na spotkaniu w miejskim teatrze opowiadał o swoim życiu, filmach, teatrze, muzyce, Eurowizji i innych niesamowitych historiach – niektórych bawiących do łez, innych do cna zatrważających. Swoją szczerością, energią i wrażliwością zaskarbił sobie sympatię świdnickiej publiczności.

Spotkanie z nagradzanym aktorem młodego pokolenia Maciejem Musiałowskim poprowadzili świdnicka polonistka i alchemiczka Mariola Mackiewicz oraz przyjaciel i fotograf Jacek Rękas. Dzięki temu publiczność miała szansę poznania zarówno życia codziennego, niezwykłej energii, humoru i wrażliwości tego artysty, jak i jego dokonań w różnych sferach sztuki.

Aktor od blisko 20 lat nierozerwalnie związany jest ze Świdnicą. – Wracam tutaj ze względu na przyjaciół. […] Byłem jako dziecko bardzo związany z Dolnym Śląskiem. W Wierzchosławicach niedaleko Bolkowa moi rodzice mieli otwarty dom artystyczny. Przyjeżdżaliśmy do niego w każde lato, wakacje – opowiadał. W dzieciństwie aktor dosłownie uciekał z Warszawy do Świdnicy, do swoich przyjaciół, którzy tutaj właśnie mieszkają. – Prawda jest taka, że Świdnica fascynuje mnie od zawsze. Chodziłem tutaj na mecze koszykówki, koncerty Szkoły Muzycznej i generalnie całe środowisko około świdnickie mnie przyciągało. Bardzo dobrze czułem się z tutejszymi równolatkami, lepiej niż gdziekolwiek indziej w Polsce. Tutaj był mój dom – wyznał.

Maciej Musiałowski wspominał  w świdnickim teatrze lata dzieciństwa i edukacji. – Moje dzieciństwo było raczej bajkowe ze względu na szalonych rodziców. Oczywiście były także momenty, gdy rzucałem kamieniem w rzekę, krzycząc „Nienawidzę was” i byłem też zbuntowanym nastolatkiem. Można jednak powiedzieć, że moi rodzice swoją fantazją wypełnili to dzieciństwo pięknem i potrzebą tworzenia tego piękną lub jego szukania. Mieli też bardzo dużo fantastycznych przyjaciół i ja sam takich mam – mówił. Gdy postanowił zostać aktorem, nie było to dla rodziców zaskoczeniem. – Moi rodzice byli już przyzwyczajeni. Miałem zostać spadochroniarzem, tenisistą, kucharzem, fechmistrzem, jeźdźcem profesjonalnym, pisarzem. Miałem wiele pomysłów na siebie, choć zawsze były to zawody w kręgu moich zainteresowań. Zawsze też mówiłem, że będę aktorem, muzykiem – przyznał.

Artysta mówił również o niełatwych przeżyciach w szkole. – Szkoła była piekłem dla mnie. Szczególnie pierwsze lata, kiedy trzeba było odnaleźć się w systemie. Inne dzieci nie rozumieją wtedy wrażliwości. Jak ją ochronisz, zacznie działać na twoją korzyść w wieku nastoletnim – zauważył. Również studia niosły ze sobą pewne traumy, z których Musiałowski wyszedł obronną ręką i ostatecznie ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. – Wyrzucano mnie ze szkoły aktorskiej w Łodzi trzy razy, a czwarty za nienapisanie w czasie magisterki. Sam też chciałem odejść. W tych czasach, gdy dostałem się do szkoły aktorskiej, panował akceptowalny mobbing i niehumanitarne traktowanie studentów – mówił. – Kiedy takie rzeczy się działy, ja nie potrafiłem w ogóle tego znieść, wstawałem i mówiłem dosyć – przyznał.

Maciej Musiałowski dzielił się też wieloma zabawnymi historiami z życia wziętymi. Ku rozbawieniu publiczności opowiadał, chociażby o przygodach z językiem francuskim, którego aktor nie zna. – Pewnego razu kolega ze Świdnicy odwiedził mnie ze swoją dziewczyną z Wrocławia. Była pierwszy raz w Warszawie. Byłem podjarany, że będę mógł sprawdzić się w roli oprowadzacza, a jestem patriotą Warszawy. […] Wieczorem jeszcze powiedziałem „Idziemy do Łazienek”, ponieważ są otwarte – a wtedy czytałem „Lalkę” Prusa, w których były one otwarte również wieczorami. Okazało się, że są jednak zamknięte. Jestem jednak osobą upartą i chciałem za wszelką cenę się tam dostać. Zapukałem w okno stróżówki, które się tam świeciło i mówię: „Dzień dobry, proszę pana, moi kuzyni przyjechali z Paryża, kochają „Lalkę”, Wokulskiego, Izabelę Łęcką i bardzo potrzebujemy dostać się do Łazienek, bo oni zaraz wracają”. […] Pan: „Naturalnie już otwieram”. Wymyśliłem spontanicznie ten francuski. Oni nie mieli się nic odzywać. Pan zaproponował: „Ja państwa oprowadzę po Łazienkach”. Zaczął opowiadać – to jest kamień z którego roku – proszę im to przetłumaczyć. Nie mówiłem po francusku, ale zacząłem – opowiadał. – Nie wiem, jak to przeżyliśmy. Spacer trwał 45 minut i nie chciał nas wypuścić – dodał.

Aktor opowiadał o tworzeniu postaci, chociażby w filmach „Sala samobójców. Hejter”, w którym zagrał nagrodzoną rolę Tomka Giemzy. Mówił też o świetnym wcieleniu w postać Tola w filmie „Chrzciny”. – Budowanie takiego chłopaka było po prostu budowaniem roli. Musiałem wymyślić taką postać. Więc wymyśliłem, żeby chodził do głowy [red. pochylonym]. Tolo miał być tym, który ma marzenia, ale jest traktowany przez rodzinę po macoszemu, zawsze dziwny, gdzieś się błąka po górach. Był to debiut reżyserski i fabularny Jakuba Skocznia […] Jest to bardzo ciekawie pracować z debiutującym reżyserem, który wie wszystko, co chce zawrzeć w filmie, ale też daje dużo swobodny […], a ja kocham improwizację. Jak ktoś mnie trochę spuści ze smyczy, to robię salta – przyznał z otwartością.

Mówił również o sukcesie muzycznym i talencie wokalnym. Artysta w konkursie 36. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu w 2015 zdobył Grand Prix, jak również nagrodę dziennikarzy. Muzyka odgrywa dużą rolę w jego życiu. – Pod wiaduktem w Świdnicy w stronę zalewu nagrałem piosenkę „Melancholy”, która trafiła do serialu „Druga szansa” – zdradzał. Kilka dni temu ukazała się jego nowa piosenka „Znak”. Maciej Musiałowski zgłosił ją wcześniej do Eurowizji – niestety została odrzucona. – Kiedyś pojadę i dla Polski wygram Eurowizję – obiecał. Na razie aktor zapowiedział swoją płytę, która ma się pojawić pod koniec kwietnia.

Aktor w ostatnim czasie wzbudzał ogromne zainteresowanie medialne ze względu na kupno pobliskiego zamku w Domanicach. Zorganizował w nim już pierwszy Festiwal Sztuk Zjednoczonych. – Zamkiem trzeba się dzielić. Jestem to mój dom i wiadomo, że nie chciałbym, żeby każdy mógł zapukać i porobić zdjęcia. Ale jest to miejsce tak piękne i warte, żeby ludzie je widzieli. Znam wielu wspaniałych artystów, którzy mogliby czegoś nas nauczyć. Całe życie, marząc o tym zamku, wiedziałem, że chciałem robić takie inicjatywy, które sprawiałyby, że na trzy, cztery dni możesz się przenieść w świat fantasmagorii – stwierdził aktor. Takich wydarzeń planuje w tym roku aż trzy. Najbliższy będzie festiwalem ekologicznym planowanym jeszcze w maju. – Bardzo chciałbym, żeby Domanice i zamek były jak najbardziej przyjazne środowisku. Będzie festiwal ekologiczny – dla rodzin, dzieci. Zaprosimy fajnych muzyków, przygotujemy dużo fajnych stoisk koedukacyjnych i filmów opowiadających o rozwiązaniach ekologicznych – przedstawiał zarys wydarzenia. Jak zapowiadał aktor – wstęp na ten festiwal ma być bezpłatny i otwarty dla każdego, kto chciałby w nim uczestniczyć.

/Tekst: AN/
/Zdjęcia: Michał Nadolski/

Poprzedni artykuł„Odsłaniamy wszystkie karty”. Takie zmiany są planowane w świdnickiej komunikacji [PREZENTACJA/FOTO]
Następny artykułLilianna walczy z nowotworem. Już w niedzielę festyn charytatywny w Świdnicy