Przez kilkadziesiąt lat olbrzymia granitowa płyta przeleżała na jego rodzinnym podwórzu. Gdy odkrył, co się kryje na niewidocznej części, nie wahał się, by przywrócić pamięć o dawnych mieszkańcach swojej rodzinnej wsi. Nie wahał się, mimo że jego decyzja mogła zostać uznana za kontrowersyjną. Historię zaginionego pomnika opisał Świdnicki Portal Historyczny.
Gogołów to niewielka wieś w powiecie świdnickim, w gminie Świdnica. Podobnie jak i w innych, podobnych miejscowościach na terenie Dolnego Śląska, w latach 20. XX wieku w centralnym punkcie wsi (obecnie skrzyżowanie dróg koło świetlicy wiejskiej) ustawiony został pamiątkowy monument, poświęcony mieszkańcom wsi, którzy zginęli na frontach I wojny światowej.
Wiele z tych pomników zostało po 1945 roku zniszczonych, ocalało niewiele z nich, często pozbawionych samych tablic z nazwiskami (np. w Mokrzeszowie, powiat świdnicki). Pomnik z Gogołowa miał szczęście. Przetrwał cudem aż do dziś.
– Zaraz po wojnie radzieckie czołgi przejeżdżały przez Gogołów. Do jednego z nich za pomocą stalowej liny Sowieci podczepili kamienną tablicę, a właściwie cały granitowy pomnik o wymiarach około 2,5×1,2×0,5 metra, który stał we wsi. Pomnik został przewrócony i pociągnięty przez wieś, zapewne w celu jego zniszczenia. Po kilkuset metrach liny jednak wypięły się i monument został porzucony tuż za wsią – napisał w liście do ŚPH Paweł Rudy, mieszkaniec Gogołowa.
Wydawałoby się, że kolejny „okruch historii” z Dolnego Śląska został bezpowrotnie stracony. Minęło od tego czasu ponad 70 lat i fakt, że kiedyś we wsi stał pomnik poświęcony żołnierzom z I wojny światowej, zatarł się w ludzkiej pamięci. Okazało się, że pomnik nie zginął! – Wielki monument porzucony przy drodze znalazł wówczas mój ojciec wracający z pola. Rozpoznał że jest to pomnik z naszej wsi i ściągnął ją ciągnikiem na nasze podwórko. Ze względu na masę i duże rozmiary ojcu i kilku mieszkańcom wsi nie udało się wówczas odwrócić kamienia napisami do góry, więc nie wiadomo było czy nie uległy one zniszczeniu po akcji Rosjan – wyjaśnia Paweł Rudy.
Na podwórku jednego z gospodarstw w Gogołowie granitowy monument przeleżał 70 lat, zapomniany przez wszystkich. Sam pan Paweł, nie interesował pokaźnym granitowym kamieniem, który „od zawsze” leżał na podwórku myśląc, że to tylko wielki głaz.
– Kiedy dwa lata temu dowiedziałem się, co powinno być z drugiej strony, postanowiłem coś zrobić z tą pamiątką. Rozmawiałem wówczas właścicielem jednego z pobliskich muzeów w sprawie przekazania pomnika, ale nie był nim zainteresowany. Pomnik jest duży i ciężki a załadunek dźwigiem i transport ze względu na niewielką wartość historyczną dla niego był nieopłacalny. Jak mi powiedział jedyną wartość jaką może mieć to wartość dla społeczności lokalnej, czyli mojej wsi – opowiada pan Paweł. Pomnik postanowił zabezpieczyć.
Z pomocą wynajętej koparki udało mu się odwrócić wielki kawał granitu. Z drugiej strony widniała zachowana w świetnym stanie tablica z trzynastoma nazwiskami poległych żołnierzy z Gogołowa. Tablicę pokazał kilku mieszkańcom wsi i wspólnie ustalili, że pomnik pozostanie nadal na jego podwórku.
– Powodem tej decyzji był fakt, że są na niej nazwiska Niemców, którzy w tamtym okresie mieszkali we wsi i wyryty znak Krzyża Żelaznego, a to mogło się nie spodobać części mieszkańców Gogołowa, szczególnie tym, którzy walczyli bądź przebywali w niewoli podczas II wojny światowej oraz ich rodzinom i potomkom. Pojawiły się również obawy, że ktoś mógłby próbować pomnik zniszczyć. Postanowiłem więc wyeksponować pomnik na swojej posesji nie zważając na to, czy ktoś z mieszkańców będzie źle na to patrzył czy nie. Dla mnie jest to pomnik upamiętniający ludzi, którzy walczyli za swój kraj i swoją wieś – opowiada Paweł Rudy.
Mieszkaniec Gogołowa znalezisko zamierza zgłosić w urzędzie konserwatorskim. Powiadomił o nim również Urząd Gminy Świdnica oraz Instytut Dziedzictwa Narodowego.
Więcej o tej historii na Świdnickim Portalu Historycznym.
/opr. red./