13 października 2019 roku odbędą się wybory do Sejmu i Senatu. Pomimo grożących konsekwencji, w Świdnicy i regionie, podobnie jak przy okazji poprzednich wyborów, doszło do dewastowania plakatów promujących poszczególnych kandydatów.
W ostatnich dniach zniszczone, pocięte i pomalowane zostały m.in. plakaty kandydatów Prawa i Sprawiedliwości zawieszone na ogrodzeniu przy skrzyżowaniu ulic Łukasińskiego i Stęczyńskiego, wiszący przy ulicy Jodłowej baner Katarzyny Mrzygłockiej z Koalicji Obywatelskiej, czy też materiały promujące Kornelię Lech z Lewicy oraz Jacka Iwancza z KO.
Do licznych aktów wandalizmu doszło także w innych miejscowościach powiatu świdnickiego oraz okręgu wałbrzyskiego. Na kilku plakatach Michała Dworczyka i Grzegorza Grzegorzewicza domalowane zostały swastyki, a zdjęcia kandydatów upodobnione zostały do Adolfa Hitlera.
– Jeżdżąc po regionie zauważyłem co najmniej kilkadziesiąt plakatów Prawa i Sprawiedliwości, które były zniszczone lub opatrzone wulgarnymi dopiskami. Najwięcej takich przypadków miało miejsce w Wałbrzychu, a także w powiatach wałbrzyskim i kłodzkim. Niszczone były także materiały opozycji. Każdy taki przypadek zasługuje na krytykę i w interesie wszystkich polityków jest wspólne przeciwdziałanie podobnym aktom – mówi Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, kandydujący do Sejmu z list PiS. Jak dodaje, w przypadku powtarzających się aktów wandalizmu podejmowane mają być kroki zmierzające do ustalenia ich sprawcy.
Póki co żaden z komitetów nie zgłosił faktu dewastacji banerów na policję. Niszczenie materiałów wyborczych jest zagrożone karami. Zgodnie z art. 67 kodeksu wykroczeń, “kto umyślnie uszkadza lub usuwa ogłoszenie wystawione publicznie przez instytucję państwową, samorządową albo organizację społeczną lub też w inny sposób umyślnie uniemożliwia zaznajomienie się z takim ogłoszeniem, podlega karze aresztu albo grzywny”.
/mn/