Strona główna Temat dnia Szukajmy swojej pasji – spotkanie z Bartoszem Huzarskim

Szukajmy swojej pasji – spotkanie z Bartoszem Huzarskim

3

Do niezwykle ciekawego spotkania doszło dziś w auli III Liceum Ogólnokształcącego w Świdnicy. W ramach cyklu „Spotkanie z Mistrzem” organizowanego przez IV Liceum Ogólnokształcące z uczniami spotkał się bardzo znany polski kolarz szosowy Bartosz Huzarski pochodzący ze Świdnicy. Podczas półtoragodzinnego spotkania w auli była mowa o wszystkim: o kolarstwie, przygotowaniach do startu w ważnych imprezach, odżywianiu się, a nawet o kibicach i pieniądzach.

 Huzarski

Sport kształtuje człowieka. Mamy dziś zwariowany świat, a w sporcie możemy dostać ostro po tyłku i nabrać respektu do drugiego człowieka. Trzeba znaleźć swoją pasję i do tego Was zachęcam, nieważne czy będzie to kolarstwo, piłka nożna, czy modelarstwo – zaczął Bartosz Huzarski. Jak mówi swoją karierę zaczął już w szkole podstawowej, nie było i nie jest łatwo. Poza domem spędza 200 dni w roku przygotowując się do sezonu i startu w ważnych imprezach. – Nie chcę się jednak wypisywać, bo tylko to potrafię robić naprawdę dobrze. Jeżdżę w świetnej niemieckiej grupie NetApp – prawdziwie międzynarodowej, bo znajdują się w niej zawodnicy z dziesięciu krajów.

Kolarstwo to bardzo ciężki sport, wymaga poświęcenia. Liczy się trening. Najgorszy okres przypada od stycznia do marca. Trzeba jeździć po 6-7 godzin dziennie, a w Polsce jest to ciężkie do zrobienia. Wylatuję dlatego na różnego rodzaju zgrupowania z teamem do Hiszpanii. Wtedy następuje też moment rozstania z rodziną, a dla mojego 4,5-letniego syna nie jest to łatwe, gdyż chce być jak tata, jeździć z nim na rowerze. W trakcie zgrupowań zawsze mnie jednak odwiedzają. Jeżdżę też dużo po naszych okolicznych trasach. A jak wyglądają same wyścigi? Wstajemy gdzieś trzy i pół godziny przed startem, następnie jemy śniadanie, obowiązkowo kawa bez której nie poszedłbym nigdzie dalej i w końcu udajemy się na start, gdzie jesteśmy 60 minut przed startem. Trasy liczą od 150 do 270 kilometrów, także na rowerze spędzamy 8-9 godzin. Po etapie udajemy się do hotelu, gdzie odbywa się godzinny masaż. Jeśli chodzi o jedzenie przede wszystkim dużo węglowodanów: makaronów i ryżu, które są paliwem dla mięśni i jak wspominałem dla mnie obowiązkowo kawa. Ta pozwala na utrzymanie koncentracji, co podczas wyścigu jest bardzo ważne. Jedziemy koło w koło, nawet najmniejszy błąd może zakończyć się fatalnie. A jeśli chodzi o odżywianie się podczas samych wyścigów, to pijemy przede wszystkim wodę i izotoniki, niekiedy colę, która podnosi poziom cukru, a z jedzenia to batony energetyczne i specjalnie przygotowane przez nasze ekipy bułki. Jest to sport, gdzie niezwykle ważna jest psychika, luksus psychiczny. Nie jest łatwo, ale jestem zadowolony, zwiedziłem też do tego kawał świata: USA, Australię, Chiny, Japonię, RPA, czy Tybet, który zrobił na mnie olbrzymie wrażenie – opowiada Bartosz Huzarski.   

Pochodzący ze Świdnicy kolarz opowiedział też o spotkaniu z Robertem Kubicą, na którym obaj panowie rozmawiali na temat kolarstwa i F1. – To było dość długie spotkanie, gdyż Robert także sporo jeździ na rowerze. Pamiętam jak porównał obie dyscypliny, twierdząc, że w F1 85% sukcesu to samochód, a 15% to człowiek, a w kolarstwie jest zupełnie odwrotnie.  

Jak twierdzi Huzarski, kolarstwo to przede wszystkim sport drużynowy, a nie tak jak wielu osobom się wydaje, że to stricte sport indywidualny, gdyż widzimy ścigających się na mecie zawodników. W każdym wyścigu startuje 8-9 zawodników danej grupy, z czego 6-7 pracuje na dobry wynik swoich liderów. Bartosz Huzarski jest typowym pomocnikiem wspomagającym swojego lidera w najważniejszych, decydujących momentach trasy.

Nie zabrakło oczywiście pytań o pieniądze i fanów. – Jeśli chodzi o sprzęt, to na całe szczęście nie muszę się o to martwić, bo o to dba moja grupa. Generalnie w trakcie sezonu zużywam trzy rowery, których koszt oscyluje w granicy 7 tysięcy euro za każdy. Są to zatem ogromne pieniądze. A jeśli chodzi o zarobki kolarza, to z tym jest bardzo różnie. Oczywiście w naszym kraju, gdzie jest tylko jedna w pełni zawodowa grupa jest zdecydowanie gorzej niż w innych krajach. Zależy to też od kolarza. Jeśli chodzi o mnie, to jestem zadowolony, mieszkając w Polsce są to dobre pieniądze, choć gdybym mieszkał w Szwajcarii, to mogłoby trochę brakować (śmiech). Jeśli chodzi o moją karierę też były chwile zwątpienia, ale w końcu udało mi się wyjechać do Włoch, gdzie wszystko poszło dalej. Co d o fanów, to oczywiście pomagają, jeżdżą po etapach, wypisują różnego rodzaju napisy na drodze. Czuję ich wsparcie. Nadgorliwe fanki? – z takimi się nie spotkałem – śmieje się Bartosz Huzarski.     

Na zakończenie oczywiście cele na nadchodzący sezon. Bartosz Huzarski ukończył dwa wielkie toury – Giro d’Italia (2. miejsce na 10. etapie Giro d’Italia 2012) oraz Vuelta a Espana (3. miejsce na 16. etapie Vuelta a Espana 2013), teraz liczy na start swojej grupy w prestiżowym Tour de France.

 

 

 

Poprzedni artykułProblemy z remontami po powodzi?
Następny artykułKłopotliwy prezent w śmietniku