Strona główna Sport Piłka nożna Znów tracimy dwa punkty w kuriozalnych okolicznościach

Znów tracimy dwa punkty w kuriozalnych okolicznościach [FOTO]

0

Nie po raz pierwszy w tym sezonie piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica mieli przeciwnika „na wyciągnięcie ręki”, a wszystko skończyło się bez happy endu. Biało-zieloni podzieli się punktami ze Spartą Grębocice, tracąc gola w końcówce spotkania, a wcześnie mogąc uciec rywalom na znacznie bardziej bezpieczny dystans.

Nie ma dziś żadnego wytłumaczenia dla faktu, że z Grębocic wyjechaliśmy z zaledwie punktem. Żadnym usprawiedliwieniem nie są obite obramowania bramki, kiepskie decyzje arbitra, większy procent posiadania piłki i inne elementy… Mieliśmy przeciwnika „na wyciągnięcie ręki”, powinniśmy podwyższyć prowadzenie, a w zasadzie to było nawet naszym obowiązkiem, a jeśli już, to chociaż nie dopuścić do sytuacji zakończonej „strzałem życia” na 1:1. Znów w kuriozalnych okolicznościach, żeby nie powiedzieć gorzej gubimy w tym sezonie punkty… – komentował świdnicki klub na swoim oficjalnym profilu facebookowym.

Od początku inicjatywę mieli świdniczanie, którzy dopięli swego w 43. minucie, kiedy to głową piłkę do sieci wpakował młody, 17-letni napastnik Bartosz Kruchlak.  Na prowadzenie mogliśmy wyjść jednak wcześniej. Najlepszej okazji nie wykorzystał Michał Dryja. Futbolówka po strzale naszego zawodnika wylądowała na poprzeczce. Swoją okazję miał też Mateusz Mojka, uderzył mocno, lecz w środek bramki i skończyło się tylko na zagrożeniu. W pierwszej części gry doszło również do sporej kontrowersji. Sędzia przyznał nam rzut wolny na wysokości 16. metra, wydawało się, że to powinna być jedenastka.

W drugiej części gry działo się bardzo wiele. Już pi pierwszym kwadransie biało-zieloni powinni przynajmniej podwoić prowadzenie. Już w 47. minucie znakomicie przedarł się Mateusz Mojka, przegrywając starcie z bramkarzem. Później swoją okazję miał wpadający w szesnastkę rywali Emila Migas. Piłkę zdołał jednak odbić golkiper Sparty. W 56. minucie doszło do oblężenia bramki grębociczan. Kilka prób zostało zablokowanych, a na koniec bramkarz miejscowych popisał się fantastyczną interwencją po strzale Bartosza Kruchlaka. 63. minuta i ogromna kontrowersja oraz fatalny „klops” arbitra. Mateusz Mojka był faulowany przez ostatniego obrońcę, kopnięcie było słychać w ostatnich rzędach trybun. Skończyło się na puszczeniu gry dalej i uśmiechach z politowania na trybunach.

Ataki przyjezdnych nie malały. W 80. minucie wewnątrz pola karnego miejsce znalazł Kruchlak. Nasz napastnik zdołał uderzyć, bramkarz jedynie odprowadzał piłkę wzrokiem, która odbiła się od słupka, a następnie wylądowała w jego dłoniach. W 83. minucie stworzyliśmy sobie kolejną okazję. Ruszyliśmy z kontrą, Miłosz Taranek wyprzedził obrońcę, a następnie w szesnastce przeciwników był ewidentnie odpychany przez goniącego go zawodnika Sparty, który kompletnie nie był zainteresowany piłkę. I tym razem jednak, sędzia faulu nie widział. W końcu nadeszła 86. minuta. Gospodarze ruszyli z kontrą, wybiliśmy piłkę poza pole karne, a po chwili „strzałem życia” z okolicy narożnika szesnastki popisał się Szymon Kotuła, doprowadzając do remisu 1:1.

Niestety po raz kolejny biało-zieloni zasługiwali na pełną pulę punktów, ale znów brakło kropki nad „i” i wyrachowania. Przynajmniej kilkukrotnie powinniśmy podwyższyć prowadzenie, z pewnością nie pomogły decyzje arbitrów o braku wykluczenia, czy rzutach karnych. To jednak nie jest wytłumaczenie, bowiem świdniczanie i tak powinni wyjechać z podgłogowskich Grębocic z kompletem punktów.

Sparta Grębocice – IgnerHome Polonia-Stal Świdnica 1:1 (0:1)

Skład: Kotau, Misztal, Łaski, Ratajczak, Sobczak, Sowa, Torete, Dryja (68′ Taranek), Migas (83′ Lisiecki), Mojka, Kruchlak (83′ Lipiński)

/MDvR/

Poprzedni artykułKubusie najlepsze podczas V Memoriału Kazimierza Bordulaka [FOTO/WYNIKI]
Następny artykułTransport zwłok z Anglii do Polski – kompleksowy poradnik dla bliskich osoby zmarłej