Gdy w pierwszej połowie grudnia trafił do Fundacji Patataj Animals Sanctuary w Witoszowie Dolnym, przypominał psi szkielet, zakuty w ogromny łańcuch. Z tym łańcuchem błąkał się po wsi. Nie wiadomo, skąd pochodzi ani kto zgotował mu taki los. Mimo wielkich starań fundacji i wsparcia wielu osób, Rudolf nie przeżył.
Fundacja przez dwa tygodnie walczyła o psa, zapewniając mu najlepszą opiekę weterynaryjną, dobrą karmę i serdeczną opiekę.
– Ta noc była długa, walka z wieloletnimi zaniedbaniami, brakiem jakiejkolwiek opieki weterynaryjnej to takie syzyfowe prace. Zrobiliśmy wszystko, a nawet więcej dzięki wam wspomagającym nasze działania. Rudolf dostał szansę, przeżył operację splenektomii, masę badań. Gdy wrócił do naszego domu po hospitalizacji zaznał bezmiar miłości ciepła oraz czułości. Możemy sobie tłumaczyć, że 36 godzin w domu wystarczyło mu, aby stwierdzić, że tyle mu starczy, aby zaufać człowiekowi i udać się za tęczowy most – piszą dzisiaj Sandra i Dawid, prowadzący fundację.
– Pojawiły się wymioty niezwłocznie udaliśmy się do kliniki SKVet Klinika Weterynaryjna, która udzieliła nam pomocy, lecz badania pokazały jednomyślnie, iż wątroba Rudolfa „padła”. Stan Rudolfa zaczął się szybko pogarszać, z minuty na minutę wyglądało to coraz gorzej, byliśmy z nim cały czas. Po długiej i trudnej rozmowie z weterynarzem prowadzącym usłyszeliśmy, że to już koniec. Tak ciężko jest uwierzyć w takie słowa. Poprosiliśmy o powtórzenie badań wątroby z nadzieją, że może to awaria aparatury wskazała tak zły wynik, niestety wynik wyszedł jeszcze gorszy – opisują społecznicy.
– Ciało Rudolfa poddało się, lata w budzie na łańcuchu bez jedzenia,wody, ciepła, miłości, opieki wyszły w całej swojej okazałości. Zobaczyliśmy, że zaczął cierpieć, przestał walczyć. Nasze serca pękły. Z oczu polały się łzy i pozwoliliśmy mu odejść do miejsca, gdzie nie będzie bólu, głodu, chłodu oraz pragnienia. Pisząc to płaczemy. Dlaczego tak wielu ludzi widząc cierpienie tego zwierzaka przechodziło obok? Rudolf nauczył nas stwierdzenia: „czego oczy nie widzą …” – piszą Sandra i Dawid, dodając – Rudolfku, mamy nadzieję, że ostatnie dni Twojego życia były inne od wcześniejszych i pokazały Ci, że nie każdy człowiek to potwór, poznałeś co znaczy ciepło, miłość, kocyki, które tak bardzo lubiłeś zabierać tak jak były by skarbem. Zostaniesz w naszych sercach na zawsze i udowodniłeś jak tak małe niespełna 10 kg ciałko potrafi poruszyć tysiące serc. Dziękujemy darczyńcom, osobom, które kupiły Rudolfowi karmę. A my w żalu, z zapłakanymi oczami będziemy dalej pełnić misję, która daje nadzieję dla tych skrzywdzonych.
Fundacja opiekuje się osłami, kucykami, końmi, szopami, krukiem, owcami. Do wielkiej rodziny dołączył chory i zaniedbany kot Baltazar. Każdy, kto chciałby pomóc w ratowaniu kota, może przekazać datek na zrzutka.pl. Działania fundacji można śledzić TUTAJ.
/opr. asz/