Strona główna 0_Slider Za znęcanie się nad zwierzętami kary wyższe i nieuchronne. Rozmowa z prokuratorem...

Za znęcanie się nad zwierzętami kary wyższe i nieuchronne. Rozmowa z prokuratorem Markiem Rusinem

0

Do 2018 roku sprawcy nawet najbardziej okrutnych przestępstw wobec zwierząt mogli trafić do więzienia najwyżej na 2 lata. Taki wymiar został uznany za rażąco łagodny i nowelizacja ustawy podniosła odpowiedzialność do maksymalnie 5 lat pozbawienia wolności za znęcanie się i zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Sądy mają możliwość orzekania o nawiązkach do 100 tysięcy złotych, a także zabraniać posiadania zwierząt do 15 lat. Czy takie sankcje są wystarczające, czy lepiej chronią zwierzęta przed oprawcami? Czy konieczne są kolejne zmiany? 

Gdyby zagrożenie ustawowe było wyższe, jestem przekonany, że sądy wymierzałyby znacznie surowsze kary – mówi Marek Rusin. Ze świdnickim prokuratorem rejonowym rozmawia Agnieszka Szymkiewicz.

Ile spraw w ostatnich 5 latach, dotyczących przemocy wobec zwierząt, trafiło do świdnickiej prokuratury?

Marek Rusin – Na przestrzeni ostatnich 5 lat do prokuratury wpływały zawiadomienia dotyczące znęcania się nad zwierzętami oraz ich zabicia w formie podstawowej oraz w formie kwalifikowanej, a mianowicie znęcania się i zabicia zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. Najwięcej było ich w 2019 roku – 42 spawy, najmniej w 2021 – 27 spraw, w sumie 192. Średnia tych ostatnich 5 lat to 32 sprawy rocznie. 90% z nich dotyczyła postaci podstawowej, natomiast 10%, czyli w sumie 18 postępowań, dotyczyło znęcania się i zabicia zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. 16% spraw, przeciwko 36 osobom, skończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia. Co jest istotne, we wszystkich tych sprawach sąd uznał winę oskarżonych. Zapadły 33 wyroki skazujące i 3 orzeczenia warunkowo umarzające.

Ile osób trafiło do więzienia?

– Blisko 30% z wymienionych wcześniej spraw, które miały finał w sądzie, kończyło się karą bezwzględnego pozbawienia wolności. Natomiast pozostałe to kary więzienia z warunkowym zawieszeniem lub kary ograniczenia wolności. Moim zdaniem to jest wysoki odsetek, zwłaszcza, że wszystkie wyroki bezwzględnego pozbawienia wolności dotyczą znęcania się lub zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Kary nieizolacyjne dotyczą przestępstw, w których nie doszło do znęcania się ze szczególnym okrucieństwem.

Patrząc na te statystki, liczba spraw nie maleje. Kary nie odstraszają?

– Jeżeli spojrzymy na to w ten sposób, można uznać, że wymierzone kary nie do końca oddziałują na sprawców lub potencjalnych sprawców. Można dojść do wniosku, że ludzie nie obawiają się odpowiedzialności. Jednak z mojego punktu widzenia optymistyczne jest to, że w 30% spraw u nas, a nie znam danych dla innych jednostek, zapadają kary bezwzględnego więzienia. To wygląda dobrze. Jednak nawet jeśli wygląda to dobrze z naszego punktu widzenia, to kary nie zatrzymały przestępstw, nie zadziałały prewencyjnie i odstraszająco. Jako prokuratorzy mamy instrumenty, by kształtować politykę karną. W sprawach, które kierujemy do sądu, domagamy się określonych kar, a jeśli są to przestępstwa poważne, brutalne, domagamy się bezwzględnego pozbawienia wolności i takie składamy wnioski. Jeśli zapadają inne orzeczenia, apelujemy, żeby doprowadzić do wymierzenia kar surowszych. Bo to właśnie takie kary mogą nie tylko odstraszać, ale także dawać poczucie sprawiedliwości. Drastyczne przestępstwo równa się surowa kara. Do tego dążymy. Niestety, mimo naszych wysiłków, tego efektu tak do końca nie widać. Zdarzają się też porażki, a za taką uważam zdarzenie z 2019 roku, gdzie sprawca własnego psa zrzucił ze strychu na niższą kondygnację. Pies spadł na posadzkę i kant wanny. Doznał poważnych obrażeń, m.in. wypadły mu gałki oczne, miał krwotok. Zwierzę sprawca zostawił w takim stanie na całą noc, a następnego dnia je udusił. Wnosiliśmy o wymierzenie kary bezwzględnego pozbawienia wolności a sąd wymierzył karę więzienia z warunkowym zawieszeniem. Nasza apelacja nie przyniosła pożądanego efektu, zawieszenie bowiem zostało utrzymane. Przestępstwo było brutalne, a kara nie spełniła żadnego celu, ani indywidualnego, ani ogólnoprewencyjnego.

W wielu sprawach sądy jako okoliczności łagodzące dla oprawców wskazują np. niekaralność, dobrą opinię w środowisku czy brak sygnałów o wcześniejszym niewłaściwym traktowaniu zwierząt. Pan podczas słynnej sprawy psa Brego, ciągniętego przez sołtyskę za samochodem, stwierdził, że takie okoliczności to po prostu norma. „ Nigdy tak nie robił”, „wcześniej się nie znęcał”, „był dobrym obywatelem”… Można odnieść wrażenie, że cierpienie zwierząt na szali sprawiedliwości wciąż mniej waży.

– Prawidłowe podejście do orzekania powinno wynikać z dyrektyw wymiaru kary. Sąd musi się tymi dyrektywami kierować, żeby kara była sprawiedliwa. Okoliczności obciążające, które sąd musi wziąć pod uwagę, to m.in. wykorzystanie bezradności, a zwierzę zazwyczaj jest bezradne, poniżenie, udręczenie, działanie z premedytacją, działanie zasługujące na szczególne potępienie, działanie ze szczególnym okrucieństwem, popełnienie przestępstwa po alkoholu. Biorąc pod uwagę takie okoliczności, trudno wymierzyć łagodną karę. Trudno także znaleźć okoliczności łagodzące. Na pewno niekaralność jest korzystna dla sprawcy, ale nie może ona przesądzać o wymiarze kary. Jeśli sąd nadmiernie skupi się na okolicznościach łagodzących, to taka kara jest dotknięta wadą i możemy ją kwestionować, opierając się właśnie na dyrektywach. Pokutuje w społeczeństwie takie przekonanie, a czytam to w opiniach, komentarzach, że sądy są łagodne, najczęściej wymierzają kary z warunkowym zawieszeniem. Jeśli popatrzymy na świdnicki sąd, to nie jest tak do końca, bo jak już mówiłem, 30% spraw kończy się karą bezwzględnego pozbawienia wolności. Jednak w ogólnym rozrachunku tak dobrze nie jest.

W tym roku jedną z bulwersujących spraw była ta dotycząca zabicia maleńkiego psa rasy shih tzu. To wyjątkowy przypadek, bo wobec sprawcy zastosowano areszt tymczasowy. Powodem aresztu nie było jednak zabicie psa, a przestępstwo narkotykowe i ukrywanie się. W innych, równie bulwersujących historiach, sprawcy nawet najokrutniejszych przypadków zabicia zwierząt do prawomocnego wyroku pozostają na wolności. Czy nie możliwości, by wcześniej taką osobę izolować, bo skoro zrobił krzywdę zwierzęciu, być może podniesie rękę na człowieka?

– Przesłanki stosowania tymczasowego aresztowania są określone w przepisach kodeksu postępowania karnego. To np. ukrywanie się, mataczenie czy realnie grożąca surowa kara. W przypadku spraw o znęcanie się nad zwierzętami, jeśli sprawca przyzna się do zarzucanego mu czynu, złoży wyjaśnienia, nie będzie na nikogo wpływał, wtedy nie ma podstaw do stosowania takiego środka zapobiegawczego. W tej kategorii spraw w ogóle nie może mieć zastosowania przesłanka grożącej podejrzanemu surowej kary. Grożąca kara musiałaby wynosić co najmniej 8 lat, natomiast przestępstwa dotyczące stosowania przemocy wobec zwierząt i ich zabicia zagrożone są maksymalnie 5 latami pozbawienia wolności. Są sprawy bardzo bulwersujące i opinia publiczna źle ocenia brak wniosku o tymczasowe aresztowanie. Co do zasady nie jestem zwolennikiem zaostrzenia kar, by zwalczać przestępczość. Podzielam pogląd, że tymczasowe aresztowanie to tylko środek zapobiegawczy i nie jest to kara, nie mniej jednak my, jako prokuratorzy powinniśmy mieć pewne instrumenty, które oczywiście należałoby stosować rozsądnie. Czyli – inne zagrożenie karą w przypadku przestępstw wobec zwierząt. Przestępstwo zabicia zwierzęcia, znęcania się w formie podstawowej powinno być moim zdaniem zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności, a znęcanie się i zabicie ze szczególnym okrucieństwem – od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Co to by dało? Prokurator w tych najbardziej bulwersujących sprawach miałby możliwość wystąpienia do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt, a sąd mógłby orzec areszt ze względu na grożącą podejrzanemu surową karę, przed którą ten na wolności mógłby się ukrywać. Wśród ostatnich naszych spraw, najsurowsze kary zapadły w trzech przypadkach. Rok pozbawienia wolności – to sprawa Brego, również rok pozbawienia wolności dla zlecającego i 1 roku ośmiu miesięcy dla wykonawcy utopienia psa w stawie w Parku Centralnym w Świdnicy. Najsurowszą karę sąd wymierzył za powieszenie psa rasy shih tzu – 3 lata i 6 miesięcy. Gdyby zagrożenie ustawowe było wyższe, jestem przekonany, że sądy wymierzałyby znacznie surowsze kary. Są przecież sprawy, gdzie człowiek sprawił zwierzętom wielki ból. Ustawodawca nie miał wątpliwości, że zwierzę to istota żywa, odczuwająca ból i cierpienie tak jak człowiek. Za bestialskie krzywdzenie zwierząt powinna być surowa kara. Niedawno wstrząsnęły mną doniesienia z innej części Polski, opisujące zamordowanie alpak, którym sprawcy poderżnęli gardła, a później podpalili szopę, w której się znajdowały. Biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia dotyczące orzecznictwa sądów, czy kara 3 lat pozbawienia wolności za tak brutalne działanie byłaby wystarczająca? Wręcz prosi się, by w tego typu skrajnych przypadkach sąd miał możliwość wymierzenia kary do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Procesy dotyczące znęcania się nad zwierzętami trwają zwykle bardzo długo, czasem tak długo, że opinia publiczna nie pamięta już samego zdarzenia. Sprawa, którą śledzę, dotycząca schorowanego starego psa w typie husky z Krzyżowej, który umierał w nieocieplonej budzie i bez pomocy weterynarza, trwa już trzy lata. Sądy generalnie działają bardzo powoli, ale czy taka rozwlekłość spraw przyczynia się do także do tej niechlubnej statystyki, którą pan przytaczał?

– Kara powinna być nieuchronna, to że postępowanie trwa czasem kilka lat, nie może mieć na nią wpływu. Sam dostrzegam, że kiedy sprawy ciągną się długo, czasem są zawieszane i na nowo podejmowane, to pojawia się opinia, że sprawca się zmienił, poprawił. Nie, to jest bez znaczenia. Zawsze trzeba patrzeć na sprawcę przede wszystkim w chwili popełnienia czynu. Na tym polega nieuchronność kary.

Świdnicka prokuratura zyskała opinię zdeterminowanej w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami. Od kilku tygodni prokuratura zdecydowanie wyszła poza zakrojone obowiązkami ramy i ściśle współpracuje ze Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt w Świdnicy. Jakie są efekty?

– W prokuraturze powołałem konsultanta ds. dotyczących stosowania przemocy wobec zwierząt, a jest to prokurator Roman Kostowski. Funkcja ta ma ramy prawne, została wpisana w zarządzeniu o podziale czynności prokuratorów, ale oczywiście to formalność, bowiem prokurator chętnie podjął się wykonywania tego obowiązku jako osoba obdarzona empatią wobec zwierząt. Prokurator Kostowski w naszej prokuraturze prowadzi najpoważniejsze postępowania dotyczące znęcania się czy też zabicia zwierząt. Wyspecjalizował się w takich właśnie sprawach, ma empatię, wiedzę i doświadczenie. Współpraca ze schroniskiem zaczęła się od inicjatywy tej placówki, ale została chętnie podjęta przez nas i już widzimy jej efekty. Pracownicy schroniska, a zwłaszcza szefowa Adrianna Kaszuba, kontaktuje się np. w kwestiach dotyczących sytuacji prawnej zwierząt. To ważna kwestia, bo jeśli np. umorzymy postępowanie, zwierzę może szybko trafić do adopcji. Pracownicy schroniska, jeśli trafią do nich zwierzęta z obrażeniami konsultują, czy składać zawiadomienie czy nie. Oceniamy, czy sprawa kwalifikuje się do wszczęcia postępowania. Na bieżąco informują nas także o stanie zwierząt, które były ofiarami przemocy, co może wpłynąć np. na zmianę zarzutów. Ta współpraca dobrze funkcjonuje i mam nadzieję, że przyczyni się do sprawniejszego prowadzenia postępowań w sprawach dotyczących przestępstw wobec zwierząt.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Agnieszka Szymkiewicz

***

W Polsce nie ma jednej instytucji, która kompleksowo zajmuje się zwierzętami porzucanymi, doznającymi przemocy czy bezdomności. Wiele osób, spotykając błąkające się zwierzę, z oznakami głodzenia, choroby lub bicia, nie wie, kogo powiadomić, gdzie szukać pomocy. Większość nie zna prawnych aspektów ochrony zwierząt ani toku postępowania w sprawach karnych.

Jak pomagać? Gdzie szukać pomocy? Prokurator Marek Rusin poleca wydane w tym roku „Vademecum miłośnika zwierząt. Prawo stoi po ich stronie” autorstwa Elżbiety M.Smigielski, która od początku lat 2000 niesie pomoc zwierzętom w powiecie kłodzkim. Vademecum w sposób uporządkowany i klarowny wylicza aspekty prawne, wskazuje na odpowiedzialność instytucji i pomaga pomagać tym, którym los zwierząt nie jest obojętny. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Poligraf.

Poprzedni artykułLatami żył na łańcuchu. Rudolfa nie udało się uratować
Następny artykułSzukają psa Matrixa