Przez 10 dni Fundacja Patataj Animals Sanctuary w Witoszowie Dolnym starała się uratować borsuka, który w okolicach Mokrzeszowa został wybudzony najprawdopodobniej przez wrzucone do jego nory petardy. Nie udało się. Dzisiaj fundacja poinformowała, że zwierzę zostało poddane eutanazji.
Los zwierzęcia zainteresował policjantkę z komisariatu w Słotwinie, która 23 grudnia akurat jechała przez Mokrzeszów. – Zadzwoniła do nas i czekała, aż przyjedziemy. Borsuka zabraliśmy do przychodni weterynaryjnej w Świdnicy, a kilka godzin później jego stan się pogorszył, dostał napadu padaczkowego i konieczna była wizyta w klinice we Wrocławiu. Ma objawy neurologiczne i toksplazmozę. Lekarz stwierdził, że przyczyną mógł być wybuch petardy w norze – mówiła założycielka fundacji Sandra. Zabrała zwierzaka do swojego sanktuarium w Witoszowie Dolnym, gdzie opiekuje się końmi, owcami i osłem.
Zwierzę otrzymało imię Patrycja, a gdy okazało się, ze to samiec, został Patrycjuszem. Pod koniec ubiegłego roku stan borsuka poprawił się, chętnie jadł i próbował gryźć. Niestety, dzisiaj fundacja podała smutną wiadomość. Po gwałtownym pogorszeniu lekarze nie byli w stanie już nic zrobić. Patrycjusz został poddany eutanazji. – Tak kończą się zabawy „pomysłowych” debili. Borsuk Patrycjusz wybudzony ze snu petardą wrzuconą do jego nory. Kilkudniowa walka o jego życie. Niestety… Usnął, już nie cierpi – napisała pani Sandra.
Po wystrzałowym sylwestrze do dzisiaj trwają poszukiwania zaginionych psów, które uciekły przerażone hukiem. W wielu miejscach zwierzęta zostały przygarnięte przez mieszkańców, a media społecznościowe puchną od ogłoszeń. Mimo że już wszystkie miasta w powiecie świdnickim zrezygnowały z noworocznych pokazów sztucznych ogni, wciąż nie brakuje osób, które za nic mają ból i cierpienie zwierząt.
/asz/