Od drugiego dnia wojny w Ukrainie Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt ruszył na ratunek zwierzętom i ludziom. Wolontariusze i pracownicy zawożą tony jedzenia i leków. Do ośrodka w Pietrzykowie w powiecie świdnickim przywożą tyle zwierzaków, ile to możliwe. Kolejny transport rusza w środę.
Relacja DIOZ:
„Jesteśmy na Ukrainie od drugiego dnia wojny. Jesteśmy tam dla zwierząt i wspaniałych ludzi, którzy żyją w ciągłym strachu przez zbrojną agresją Rosjan. Łączymy się z nimi w bólu, towarzyszymy podczas odbierania telefonów. Słyszymy o kolejnych bombach, które zrujnowały dom wolontariuszki, słyszymy o kolejnych zabitych wolontariuszach, czy kolejnych odciętych od pomocy schroniskach, w których zwierzęta zaczynają umierać z głodu. Podczas ewakuacji zwierząt rozbrzmiewa nad naszymi głowami dźwięk alarmów bombowych. Widzimy chowających się do piwnic ludzi, widzimy tysiące osób, na których twarzach gości tylko niepewność… Jesteśmy na zapełnionych po sufit dworcach, na których ludzie ze swoimi zwierzętami czekają kilkadziesiąt godzin na ratunek. Nasze samochody jeżdżą po dziurawych drogach, po dach zapełniona darami dla ludzi i zwierząt, mijając po drodze kilkudziesięciokilometrowe kordony uciekających przed wojną ludzi.
Co kilka kilometrów jesteśmy kontrolowani na posterunkach przez uzbrojonych po szyję wojskowych, czy policjantów, którzy celując do nas z prześladowanej broni dziękują nam za pomoc i wielokrotnie płaczą ze szczęścia, gdy zostawiamy im chociażby najmniejsze podarki. W konwojach powrotnych poznajemy historię ludzi, którzy uciekają przed wojną – zostawiają całe majątki, a zabierają ze sobą tylko tyle, ile zmieści się do naszych samochodów. Mieliśmy pomagać zwierzętom, ale to za mało. Dramat wypisany na oczach naszych wschodnich braci nie pozwala przejść obojętnie wobec ich tragedii.
Podczas pobytu na Ukrainie poznaliśmy wspaniałych ludzi, w tym młodą lekarkę Paulinkę, która każdego dnia ratuje zwierzęta z ulicy. Operuje je w mieszkaniu, w prowizorycznej sali operacyjnej. Gdy pierwszy raz u niej byliśmy, pod dachem miała ponad 70! zwierząt. Sama już nie ma siły… Staramy się ją wspierać, jednak wobec otaczającej ją tragedii, nie jest to proste. Gdy zdecyduje się na ewakuację, pomożemy jej odnaleźć się do Polsce! To właśnie z nią podejmujemy decyzje o każdym wsparciu kierowanym do Ukrainy. To właśnie dzięki niej tworzymy mobilny szpital dla ukraińskich zwierząt, którego koszt to około pół miliona złotych. To właśnie ona ogarnia konwoje dostarczające karmę dla zwierząt do Kijowa, czy Charkowa. To cudowna dusza, która jest naszym ukraińskim sercem.
Wczoraj wyjechaliśmy z Ukrainy trzecim konwojem. Przyjechały z nami kolejne uratowane zwierzęta, które pod swoje skrzydła przejęły wspaniałe organizacje. To już ponad 300 istnień, ale to nie koniec. W najbliższą środę znów będziemy tam na miejscu, by pomagać!
To dzięki Wam pomagamy i dzięki Wam jeździmy do piekła, dając z siebie wszystko, co tylko możemy! Chcemy nieść dobro regularnie, nie tylko teraz, w pierwszych dniach wojny. Nasza pomoc musi być przemyślana i racjonalna. Dziękujemy każdemu z Was za ogromne wsparcie i pomoc! Dzięki Wam nie musimy się o nic martwić, nie musimy odmawiać pomocy, nie musimy mówić „nie jesteśmy w stanie pomóc”.
Jeżeli ktoś chciałby wspomóc misję cegiełką, może to zrobić przez
zbiórkę internetową www.ratujemyzwierzaki.pl/dioz-dla-ukrainy (aktywny link w BIO)
przelew mBank S.A. PL49 1140 2004 0000 3802 7654 3761
SWIFT – BREXPLPWMBK
w tytule: DIOZ dla Ukrainy
PayPal – [email protected]
BLIK przelew na telefon – 534-776-981
Pomóż nam pomagać – nasz numer KRS do 1% podatku to 0000645982″
Zdjęcia DIOZ