Kilkaset kobiet, przy wsparciu wielu mężczyzn, uczestniczyło w manifestacji na świdnickim Rynku. Świdnica była jednym z 85 miast w Polsce, które włączyły się do Międzynarodowego Strajku Kobiet. Wspólnym mianownikiem powodów, dla których świdniczanki protestowały, było stałe ograniczanie praw kobiet.
Żądania strajkujących zostały tym razem zebrane w szeroki katalog. Kobiety chcą pełni praw reprodukcyjnych (edukacji seksualnej, dostępu do antykoncepcji, in vitro, opieki okołoporodowej), państwa wolnego od zabobonów, wdrożenia i stosowania koncepcji antyprzemocowej oraz poprawy sytuacji ekonomicznej. Świdnicka manifestacja koncentrowała się na ograniczaniu praw kobiet w wielu dziedzinach, niestosowaniu przepisów prawa i spychaniu kobiet na margines życia. Padły mocne słowa o mężczyznach, porzucających rodziny i niepłacących alimentów, o rządzącym Prawie i Sprawiedliwości, które – jak powiedział jeden ze wspierających manifestantki mężczyzn – wywraca Polskę do góry nogami.
– Musimy protestować, bo rządzący boją się tylko jednego – gniewu suwerena! – padały sowa z zaimprowizowanej na schodach teatru mównicy. – Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście słabsze i mniej inteligentne, jesteście mądre, silne i piękne. Macie prawo do godnego życia – podkreślała nieformalna liderka protestu Violetta Mazurek. Kobiety wielokrotnie podnosiły czerwone kartki w geście sprzeciwu. Podczas manifestacji nie doszło do żadnych incydentów.
Zdjęcia Anna Pawłowska