Czytam właśnie książkę pt. „Porąb i spal. Wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie” i choć nie jestem mężczyzną, tematyka mnie żywo interesuje. Z każdą przeczytaną stroną wiem o drewnie i jego przetwarzaniu coraz więcej. Zaczarował mnie na tę chwilę świat pił pałąkowych i hydraulicznych łuparek. Przed oczami stają mi chwile sprzed kilku lat, kiedy to marzyłam o tym, aby pod choinką znaleźć swoją własną wyrzynarkę włosową do drewna i wygospodarować w stodole kawałek przestrzeni pod własną stolarnię.
Ale miłość do drewna odczuwam od dziecka. Jeśli kiedykolwiek chciałam jechać w góry, to po to, aby pogapić się na drzewa. Jeśli do lasu, to w tym celu, aby poczuć zapach drzewnych urobków po przecinkach. W latach młodzieńczych romantycznych zrywów zalesiałam masyw Śnieżnika i sprzątałam turystyczne szlaki. Do dziś pozostało niespełnione marzenie, aby na oczy zobaczyć lasy charakterystyczne dla północnych krajów – może Kanady, a może Norwegii lub Szwecji. A gdyby się poszczęściło aż tak, to oglądanie odbywałoby się jesienią.
Do dziś ze stolarskiej i drzewnej pasji udało się spełnić ociupinę. Parę wprawek na studiach, choć tam bardziej próbowano zająć nas metalurgią. Parę drobnych prac jeszcze w szkole. W pracy, którą teraz wykonuję, z drewnem mam do czynienia niewiele. Bardziej je zdobię niż naprawdę obrabiam. Czasem obszyję kilka drewnianych wieszaków. Pomaluję jakąś drewnianą szkatułkę. Okleję ramkę na zdjęcie. To wszystko. Czyli prawie nic.
Póki jednak stolarni się nie dorobię, musi wystarczyć i to…
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi Beaty zapraszamy do sklepu na atrillo.pl