W konsternację wpadli leśnicy na widok puszki z antenką. Opatrzone niemieckimi napisami urządzenie znaleźli podczas trwającej od kilku dni akcji liczenia zwierzyny w lasach Nadleśnictwa Świdnica. Do puszki dołączony był list napisany… po czesku.
– Zastanawialiśmy się, co to może być, ale tajemnica wyjaśniła się zaraz po przetłumaczeniu listu – mówi nadleśniczy Jan Dzięcielski. – Okazało się, że to stacja meteorologiczna, wysłana za pomocą balonu przez Bundeswehrę.
Jak zapewne wyliczyli niemieccy wojskowi, urządzenie powinno spaść w Czechach, stąd list w takim języku. Autorzy prosili o odesłanie stacji do Monachium. – I to też zrobiliśmy, podając miejsce znalezienia i dodając pozdrowienie darz bór! – śmieje się nadleśniczy.
/red./