Strona główna 0_Slider Kinga Preis odwiedziła Świdnicę. Szczerość i humor aktorki oczarowały publiczność

Kinga Preis odwiedziła Świdnicę. Szczerość i humor aktorki oczarowały publiczność [FOTO]

0

Jedna z najbardziej utalentowanych i zasłużonych polskich aktorek gościła na Festiwalu Filmowym Spektrum w Świdnicy. Kinga Preis oczarowywała publiczność skromnością, szczerością i humorem. W swojej rozmowie nie ominęła trudnych i ważnych tematów, chociażby dotyczących niepełnosprawności, których przyczynkiem był wcześniejszy pokaz filmu „Święto ognia” w reżyserii Kingi Dębskiej. Zagrała w nim, nagrodzoną na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, drugoplanową rolę przebojowej sąsiadki Józefiny.

Brawa wielokrotnie pojawiały się w świdnickim teatrze, kiedy gościła w nim znakomita aktorka Kinga Preis. Artystka, choć ma na swoim koncie mnóstwo ról i wiele prestiżowych nagród filmowych i teatralnych, dała się poznać publiczności ze swojej skromności. – Gdzie ja mogłabym być taką seksbombą – odpowiedziała publiczności zapytana o czerpanie przyjemności z ostatniej roli Józefiny w filmie „Święto ognia”.

Towarzyszący spotkaniu humor aktorki pozwalał umiejętnie puentować nierzadko trudne, ale też ważne tematy, jakie były poruszane. Do nich należały chociażby problemy osób niepełnosprawnych, pojawiające się właśnie w najnowszym słodko-gorzkim filmie Kingi Dębskiej. – Porusza on kwestię, która w Polsce jest odsuwana na bardzo daleki plan, czyli kształcenia takich dzieci. Otóż te dzieci mają absolutnie takie samo prawo do kończenia szkoły, potem liceum, studiów. Tylko to się wiąże też z gigantycznym wysiłkiem ze strony państwa, które musi im zapewnić godne warunki takiej nauki, a tak się nie dzieje – tłumaczyła aktorka. – Ja rozumiem, że to jest bardzo trudne. Natomiast myślę, że trzeba się przyłożyć do tego, żeby tej grupy społecznej nie izolować od nas dlatego, że jest to absolutnie grupa szalenie wrażliwych ludzi, mających ogromne ambicje, chcących się wyrażać za pomocą serca i głowy. Tego wszystkiego, co nam jest dane i czego pewnie nie doceniamy – dodała.

To nie jedyny niezwykle istotny aspekt, o których opowiada film „Święto ognia”. – Dowiedziałam się, że takie panny i chłopcy mają ogromną potrzebę miłości i seksu. My się nimi zaopiekujemy, pójdziemy do logopedy, do fizjoterapeuty, damy leki. Czy jednak ktoś z nas chciałby się pochylić nad tym, że ci ludzie mają takie same potrzeby jak my? Nie zwracamy uwagi na takie rzeczy. Ten film jest też po to, by zadawać nam coraz bardziej skomplikowane pytania i otwierać nam oczy, uszy i duszę na bardzo różne tematy […] osób niepełnosprawnych – zauważyła Kinga Preis.

Aktorka opowiadała też o samej współpracy z reżyserką Kingą Dębską. – Kinga ma w sobie dużą uważność i delikatność patrzenia na ludzi. Po prostu jest w tym fachu człowiekiem i to jest bardzo ważne i myślę, że wyszukuje specjalnie, na pewno z perspektywy mocno kobiecej, takie tematy, które dla niej i w ogóle dla kobiet byłyby ważne – stwierdziła aktorka. Ze szczerością i dowcipem wyraziła się też m.in. o środowisku polskich reżyserów. – Spotkałam się z przeróżnymi reżyserami i mężczyznami i kobietami. W Kindze nie ma czegoś takiego, co ma wielu reżyserów, czyli gigantyczne ego. To ego pozwala albo przeszkadza dobrze przyjrzeć się światu. Z reguły zwłaszcza panowie w tej dziedzinie mają taką dużą potrzebę narzucenia swojego punkt widzenia – i widzowi, co jest zrozumiałe, jak się tworzy całą konstrukcję filmu, ale też wszystkim tzw. podwykonawcom – tłumaczyła. – Jestem przekonania, że wynika to ze słabości. Wiecie, co się mówi o reżyserach, że są to ci, którzy nie dostali się na wydział aktorski. Tak sobie rekompensują to i potem są bardzo rygorystyczni – żartobliwie posumowała.

Publiczność była ciekawa także innych ról odegranych przez aktorkę a szczególnie tych, które są najbardziej przez nią cenione. – Te, które najbardziej pamiętam, to nie są filmy łatwe, lekkie i przyjemne. Taki film, którego całość tworzenia przeżyłam najbardziej, to będzie „Dom zły” Wojtka Smarzowskiego. […] To w ogóle będą filmy Wojtka Smarzowskiego, które najbardziej przeżyłam, a dostałam tam w dupę naprawdę mocno. Zwykle są to trudne filmy, te najbardziej zabierają cząstkę nas – mówiła aktorka. Zdecydowanie też stawiałaby na udział w filmach niż w serialach. – Jak większość aktorów zapewne chciałabym robić rzeczy ambitnie dla siebie, ale z rzeczy ambitnych dla siebie nie jestem w stanie żyć. Trochę jestem takim dermatologiem, który ostrzykuje botoksem – mówiła o finansowym aspekcie i udziale w serialach, choć jak sama przyznała, nie może narzekać także na te role. – Ja mam to szczęście, że nawet jak gram w serialu, to zwykle biorą na tapetę coś, co jest dobrze napisane, skonstruowane. Postać, którą gram nie dzięki mnie, tylko że ktoś ją dobrze napisał – dopowiedziała.

Na spotkaniu nie zabrakło też świdnickich opowieści. Kinga Preis bowiem zagrała w filmie Witolda Adamka „Poniedziałek” (1998), do którego zdjęcia realizowano w Świdnicy oraz nieopodal we wsi Pszenno. – Moje pierwsze wspomnienie jest takie, że wjechałam tutaj pod prąd […] Gdy zatrzymał mnie policjant, to nie zapytałam w jakiej sprawie, bo wiedziałam, że popełniłam błąd. Był nieugięty i poprosił mnie o autograf na mandacie – wspominała aktorka.

Rozmowę przeprowadził Lech Moliński z Wrocławskiej Fundacji Filmowej. Pokaz specjalny „Święto ognia” i spotkanie z Kingą Preis były jednymi z ostatnich wydarzeń Festiwalu Filmowego Spektrum. Świdnickie święto kina zakończyło się w niedzielę, 29 października.

/Tekst: AN/
/Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński/

Poprzedni artykułKomplet zwycięstw świdnickiej młodzieży
Następny artykuł„Mimozami jesień się zaczyna…”. Poetycki konkurs w Liceum Skłodowskiej odkrył kolejne talenty [FOTO]