– Historia ma twarz zwykłych ludzi. […] to nie tylko wielkie bitwy, generałowie, koronowane głowy, mężowie stanu. To przede wszystkim opowieści waszych dziadków i babć – moich też, na których wyrastaliśmy – mówił Łukasz Kazek w auli I LO w Świdnicy. Dziennikarz, badacz dziejów Dolnego Śląska, realizujący liczne programy telewizyjne i autor książek opowiadał o świadkach historii oraz wielu odkryciach na Dolnym Śląsku. Spotkanie autorskie cieszyło się dużym zainteresowaniem. Regionalista zdradził na nim też swoje najbliższe plany.
W piątkowy wieczór, 17 marca aula widowiskowa I LO w Świdnicy niemal całkowicie wypełniła się słuchaczami zainteresowanymi dziejami Dolnego Śląska i ukrytymi skarbami. O tajemnicach przeszłości i odkryciach pasjonująco opowiadał dziennikarz, regionalista, badacz i miłośnik historii, prezenter telewizyjny, youtuber, autor książek, ale też samorządowiec Łukasz Kazek, mieszkaniec Walimia. Spotkanie poprowadził świdnicki bibliotekarz Robert Staniszewki.
Rozmowę poprzedził pokaz jednego z odcinków programu „Dolny Śląsk: Zaginione skarby” opowiadającego o złocie Wrocławia, wywiezionych poniemieckich depozytach i ukryciu ich m.in. na terenie Dolnego Śląska. – We Wrocławiu, tam, gdzie jest Hotel Marriott, był Reichsbank. W piwnicach tego hotelu są całe sejfy tego banku kompletnie nieruszane. Tam teraz mają winiarnię, ale cały sejf, drzwi, blokady, koła i innego rodzaju zabezpieczenia wszystkie zostały – opowiadał tworzący m.in. ten serial Łukasz Kazek.
Badacz historii Dolnego Śląska, od początku spotkania przekonywał, że wiele z ciekawych odkryć, jakich udało mu się dokonać, nie byłyby możliwe bez relacji świadków. Do nich, chociażby należało sensacyjne odnalezienie mumii twórcy egzaminu maturalnego Karla Abrahama von Zedlitza w krypcie w Kościele św. Jadwigi w Walimiu. – Zmarł pod koniec XVIII wieku, a na mumii są brwi, rzęsy, zmarszczki na czole, cała poduszka pod głową. Jest ułożony, ma lekko zaciśnięte zęby. […] Zachowany jest bardzo dobrze jak na 300 lat – zauważył. Jak udało się mu mumie odnaleźć? – Przyjeżdża do Walimia Niemka, która się tam urodziła – z drugiego pokolenia. Mówi do mnie, że na wieży tego kościoła – tam, gdzie jest zegar, jest wielkie pudło, które zamyka mechanizm tego zegara i jej dziadek był mechanikiem tego zegara. Jak to pudło się otworzy, to na jego ścianach będą napisy wszystkich zegarmistrzów od 1753 roku i mechaników, którzy o ten zegar dbali. Mój dziadek był ostatni i też na pewno coś napisał. Gdyby Pan spróbował i umożliwił, zrobić zdjęcie tego napisu – relacjonował pasjonat regionalnej historii. – Otwieramy te pudełko i rzeczywiście jest napis o treści „Z Bogiem zawsze pracowało mi się lepiej” […] Ona wtedy dała mi kronikę XVIII-wieczną i w tej kronice był zapis o krypcie – dodał. Dzięki właśnie relacjom świadków – potomków dowiedział się także m.in. o istnieniu mapy skarbów – majątku rodziny Boehm, ostatnich przedwojennych właścicieli Pałacu Jedlinka.
Ze świdnicką publicznością podzielił się także wrażeniami z jednego z najbardziej ekscytujących ostatnich odkryć, które miało miejsce w Wałbrzychu. W jednej z wałbrzyskich kamienic został odnaleziony zamurowany w piwnicy przedwojenny dobytek mieszkańców. – W listopadzie w piwnicy znaleziono 70 paczek, w których 17 rodzin niemieckich schowało swój osobisty depozyt – wspominał Łukasz Kazek, który był pierwszym dziennikarzem dopuszczonym do tych rodzinnych skarbów. – […] postępował specjalny zespół i pozwolono mi zrobić materiał filmowy w formie youtuberskiej, który będzie miał premierę w poniedziałek, dla wszystkich – wyjaśniał. – Widziałem coś niezwykłego. Wyciągnięty na przykład płaszcz z walizki, który leżał od 1945 roku. Ten płaszcz był taki, jakby go dopiero wyjęto z szafy. Wkładają rękę za ten płaszcz i znajdują portmonetkę nieotwieraną od 1945 roku. Delikatnie w rękawiczkach jest ona otwierana i wysypuje się złota spinka do krawata, dwie monety i ręczny zegarek kieszonkowy. Niesamowite rzeczy – opowiadał.
Łukasz Kazek wspomniał również o swoich książkach, w tym wydanej w 2015 roku „Faszystowska mać!”, która opisuje pobyt dziadka autora, Wojciecha Szczeciniaka, w obozie koncentracyjnym Birkenau, roboty przymusowe, ucieczkę i ukrywanie się przed Niemcami oraz wyjazd na Ziemie Odzyskane. Zdradził też plany na kolejną publikację realizowaną wspólnie z dziennikarką Agnieszką Sztyler-Turovsky. To retrospekcja o makabrycznych wydarzeniach z Walimia, dokonanych przez mordercę Ryszarda Soboka, na którym wykonano przedostatni wyrok śmierci w Polsce. Książka być może będzie gotowa na jesień tego roku.
/Tekst: Agnieszka Nowicka/
/Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński/