Mimo starań przechodniów i strażaków, którzy jako pierwsi ruszyli na ratunek, nie udało się uratować kobiety, która straciła przytomność przy ul. Kościelnej w Strzegomiu. Karetka pogotowia przyjechała z Legnicy po ok. 45 minutach od zgłoszenia.
– Po przyjeździe na miejsce okazało się, że poszkodowana kobieta nie posiada funkcji życiowych. Od razu przejęliśmy Resuscytację od osób postronnych. Działania nasze polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, udzieleniu KPP poszkodowanej kobiecie. Po podłączeniu urządzenia AED nie podjęło ani razu defibrylacji – opisali w niedzielę, 28 listopada strzegomscy strażacy. – Zgłoszenie otrzymaliśmy o 13.02, strażacy na miejscu byli 10 minut później. Faktycznie kobieta nie wykazywała już funkcji życiowych, mimo prowadzonej przez przechodniów resuscytacji. Karetka pogotowia dojechała ok. 13.48, ale ten zapis został wprowadzony już po zakończeniu akcji, więc nie jest precyzyjny – zastrzega mł. brygadier Łukasz Grzelak.
W ciągu tygodnia strażacy z OSP w Strzegomiu do tzw. izolowanych zdarzeń medycznych w zastępstwie pogotowia ratunkowego wyjeżdżali już kilka razy. 24 listopada uczestniczyli wspólnie z LPR w ratowaniu nieprzytomnej kobiety. Niestety, w tym przypadku również próby pomocy nie przyniosły skutku.
Świdnickie pogotowie ratunkowe od początku listopada miało kłopoty z zapewnieniem obsady dla wszystkich karetek, a powodem są braki kadrowe. Kilku ratowników przebywało na zwolnieniach ratowników, wcześniej dyżurów nie podejmowali ratownicy zatrudnieni na kontraktach. Ani dyrekcja, ani związek zawodowy ratowników nie wiążą tej sytuacji z płacami, jednak od czerwca ratownicy domagają się dużych podwyżek i do dzisiaj nie zostało zawarte w tej sprawie porozumienie. Dodatkowym problemem jest zwiększona liczba wyjazdów do osób chorych na Covid-19. Przewiezienie zakażonych pacjentów na wyznaczone oddziały szpitalne wiąże się z wydłużonym czasem pracy zespołu.
Starosta świdnicki Piotr Fedorowicz przyznaje, że sytuacja w pogotowiu jest trudna, ale 28 listopada wszystkie karetki miały obsadę. – W weekend nie było braków w obsadzie i wyjeżdżały wszystkie karetki. Najwidoczniej w tym czasie były u innych pacjentów – mówi starosta.
Burmistrz Strzegomia nie ma wątpliwości, że brak karetek ma bezpośredni związek z rosnącą liczbą zachorowań na Covid-19. – Jestem po prostu zrozpaczony. Tyle pieniędzy, tyle wysiłku włożyliśmy jako gmina, by zapewnić mieszkańcom jak najszerszy dostęp do szczepień, a skorzystało z nich tylko 50% osób! W tej sytuacji, gdy coraz więcej ludzi choruje na Covid, wszystko nie działa jak trzeba – mówi z żalem Zbigniew Suchyta. Jest przekonany, że dzięki szczepieniom można było uniknąć problemów np. z brakiem karetek dla innych chorych. Dodaje także, że samorządy nie mają wpływu na funkcjonowanie państwowej służby zdrowia. – Możemy doposażać pogotowie i takie starania podejmujemy. W budżecie na przyszły rok przewidzieliśmy 130 tysięcy złotych na zakup nowej karetki dla Strzegomia. I taki zakup w przyszłym roku wspólnie ze starostwem będzie wykonany – dodaje.
/red./
Zdjęcia OSP Strzegom