Strona główna 0_Slider Przeterminowane jedzenie w schronisku dla bezdomnych? Prokuratura wszczęła śledztwo

Przeterminowane jedzenie w schronisku dla bezdomnych? Prokuratura wszczęła śledztwo

0

Czy podopieczni świdnickiego schroniska dla osób bezdomnych otrzymywali do jedzenia przeterminowaną żywność? Postępowanie sprawdzające prowadziła w tej sprawa świdnicka prokuratura, do której wpłynęły wcześniej dwa zawiadomienia. W oparciu o dokonane ustalenia podjęto decyzję o wszczęciu śledztwa. – Uznaliśmy, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa – mówi Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.

Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta prowadzi w Świdnicy schronisko dla bezdomnych mężczyzn przy ulicy Westerplatte oraz  schronisko dla kobiet i osób niepełnosprawnych przy ulicy Leśnej. Nieprawidłowości, o których poinformowano prokuraturę, miały dotyczyć pierwszej z placówek, którą w tym roku pracownicy sanepidu odwiedzali kilkukrotnie. Według ustaleń „Gazety Wyborczej”, która jako pierwsza opisała sprawę, w styczniu podczas kontroli ujawniono około 50 kg produktów spożywczych, m.in. mięs, po upływie dat minimalnej trwałości lub terminu przydatności do spożycia. W wyniku kontroli przeprowadzonej w maju odkryto przeterminowane wyroby garmażeryjne, mięsa, kasze, mąki, przetwory mleczne oraz suszone owoce. – 13 maja do utylizacji nakazano wywieźć 761 kg produktów pochodzenia zwierzęcego i 445 kg tłuszczów. W czerwcu sanepid znalazł przeterminowane warzywa, owoce i chleb. Za każdym razem nakładał mandaty od 300 zł do tysiąca złotych, wszczynał postępowania administracyjne i zapowiadał kolejne kontrole, mając na względzie ochronę zdrowia i ludzi – przywoływała „Wyborcza”.

W tej sprawie do świdnickiej prokuratury skierowano dwa zawiadomienia dotyczące możliwości narażenia podopiecznych schroniska. – Pierwsze wpłynęło do nas 26 sierpnia. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Świdnicy złożył zawiadomienie, wedle którego mieszkańcom schroniska podawano do spożycia żywności i produktów spożywczych, których termin ważności upłynął. Pracownicy ośrodka podczas rutynowej kontroli ujawnili produkty takie jak śmietany, jogurty, które miały utracić przydatność do spożycia. Doszli do wniosku, że skoro są tam takie produkty, to zachodzi prawdopodobieństwo, że mogą one być podawane do spożycia – mówił w połowie września Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.

Niezależnie od tego, 9 września dostaliśmy zawiadomienie z komisji spraw społecznych i bezpieczeństwa [Rady Miejskiej w Świdnicy – red.], że zachodzi podejrzenie narażenia podopiecznych w związku z podawaniem do spożycia żywność, której termin ważności już upłynął. Były tam mięsa bez etykiety, co uniemożliwiało identyfikację. W tym zakresie przeprowadzane były kontrole m.in. przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną, podczas których ujawniono obecność produktów po upływie daty trwałości, brak faktur umożliwiających zidentyfikowanie dostawców tej żywności – mówił Rusin. – Zleciliśmy w tej sprawie przeprowadzenie postępowania sprawdzającego i zażądaliśmy określonych dokumentów. Wstępnie zakwalifikowaliśmy to zdarzenie jako narażenie podopiecznych schroniska na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia, w związku z podejrzeniem podawania im do spożycia przeterminowanej żywności – informował szef świdnickiej prokuratury.

Na podstawie ustaleń dokonanych w toku postępowania sprawdzającego, prokuratura miała podjąć decyzję o wszczęciu bądź odmowie wszczęcia śledztwa. – Prowadziliśmy postępowanie sprawdzające w sprawie narażenia pensjonariuszy schroniska na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia w związku z ujawnionymi tam przeterminowanymi produktami. W wyniku przeprowadzonego postępowania, 24 września uznaliśmy, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Wszczęliśmy śledztwo i w tej chwili są wykonywane czynności procesowe, jest zbierany materiał dowodowy – przekazał prokurator Marek Rusin. Jak dodał, śledztwo toczy się obecnie „w sprawie”. Nikomu jeszcze nie przedstawiono zarzutów.

Do sprawy przeterminowanej żywności odkrytej w schronisku już wcześniej odniosła się prezes świdnickiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. – Mieliśmy takiego nieudacznego kierownika, któremu było wszystko jedno. To on kładł świeżą żywność na wierzch, a pod spodem zalegała w ogromnych ilościach żywność pozyskana wcześniej. Okazało się, że z tego powodu aż ponad pół tony trzeba było wyrzucić – mówiła Gabriela Kowalczyk. Jak dodawała, po zutylizowaniu tej żywności odbywały się kolejne kontrole sanepidu i tylko raz miały wykazać, że „kilka jogurtów pochodzących z dużej partii przekazanej przez sklepy było przeterminowanych”.

Kowalczyk podkreślała przy tym, że winą za wcześniejsze nieprawidłowości ponosi „absolutnie i wyłącznie” były kierownik, który „chce się teraz zemścić opowiadając nieprawdziwe rzeczy”. – Jako prezes nie jestem w stanie nieustająco kontrolować lodówek. Od tego zatrudniam ludzi i to był obowiązek kierownika. Nigdy nie nakazywałam przechowywania żywności ponad miarę. Jest prawdą, że żywność była przeterminowana, ale wina jest wyłącznie po stronie byłego kierownika. Był on zatrudniony bardzo krótko. Został zatrudniony we wrześniu 2020 roku, a zwolniony został w marcu 2021 roku. Powodem było m.in. to, że podczas zimy nie zawiadomił w odpowiednim momencie, że brakuje węgla, w wyniku czego schronisko było nieogrzewane – tłumaczyła Kowalczyk. – Nie ukrywam, że jakieś nieprawidłowości były, natomiast odpowiedzialność spoczywa absolutnie na byłym kierowniku. W tej chwili wszystko jest jak należy – deklarowała szefowa świdnickiego Towarzystwa.

Michał Nadolski
[email protected]

Poprzedni artykułChciała sprzedać odkurzacz, straciła 700 złotych
Następny artykułŻona nie pracowała, a żłobki uważał za wytwór szatana. Świdnicka prezydentka publicznie o swoim poprzedniku