Strona główna 0_Slider Po wieloletniej batalii doprowadzili do demontażu stacji bazowej telefonii komórkowej na „maszcie...

Po wieloletniej batalii doprowadzili do demontażu stacji bazowej telefonii komórkowej na „maszcie hańby” w Świdnicy

11

Są pewni, że stacje bazowe telefonii komórkowej są niezwykle szkodliwe dla zdrowia. 15 lat Stowarzyszenie Ekologiczne „Ojczyzna” walczyło o usunięcie konstrukcji, nazwanej „masztem hańby”, z urządzeniami sieci T-Mobile przy ul. Prądzyńskiego/Dąbrowskiego w Świdnicy. Maszt nadal stoi, ale stacja została rozebrana. Powodem demontażu jednak nie były kwestie zdrowotne, a proceduralne. Stowarzyszenie wygrało w podobny sposób batalię o jeszcze jedną stację w Świdnicy.

– Z „masztem hańby” walczyliśmy już od 2000 roku, gdy tylko zaczęła się przymiarki do jego budowy – mówi Kazimiera Momot, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego Ojczyzna i wylicza, że swój udział w ulokowaniu stacji bazowej niedaleko wieży ciśnień i przy stacji przesyłu energii mieli przedstawiciele władz miasta i powiatu. – I Adam Markiewicz, wtedy prezydent Świdnicy, potem na etapie budowy Wojciech Murdzek, który o wszystkim wiedział, a wtedy był starostą i miał decydujący głos w przyznaniu pozwolenia, udawał, ze o niczym nie wie i odsyłał nas, to tu zadzwońcie, to tam zadzwońcie. A przecież już wtedy było orzeczenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego, że budowa jest niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego. Było zaznaczone, że jest to miejsce tylko dla przesyłu energii elektrycznej, więc po co tam postawiono bazę. Przedstawiciel SKO, z którym rozmawiałam wówczas, powiedział mi, że tyle jest górek dookoła, więc dziwi się, dlaczego postawiono to tak blisko, by szkodziło ludziom – mówi Kazimiera Momot.

Mimo sprzeciwów mieszkańców, stacja była z czasem rozbudowywana, a z protestu wyłoniło się samo stowarzyszenie, które podjęło wieloletnią batalię przed sądami i inspekcjami nadzoru budowlanego. – Byliśmy wyrzucani, odsyłani, od sądu do sądu, od instytucji do instytucji. To były nasze pieniądze, nasz czas – dodaje Kazimiera Momot i jest przekonana, że społeczeństwo jest niedoinformowane o tym, jakie są skutki działania pół elekromagnetycznych. – My też nie jesteśmy przeciwnikami telefonii komórkowej, ale niech to będzie cywilizacja z ludzką twarzą, a nie, ze postawią nam na podwórku, na dachu, bo jeśli ma nie więcej niż 3 metry, to można! W Świdnicy jest 15 stacji bazowych telefonii komórkowych, nie wiadomo, jakie jest ich oddziaływanie na środowisko, na ludzi.Pole elektromagnetyczne nie jest obojętne dla ludzi!

W marcu 2021 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Świdnicy wydał nakaz rozbiórki stacji bazowej telefonii komórkowej sieci T-Mobile, umieszczonej na maszcie przy ulicach Prądzyńskiego i Dąbrowskiego w Świdnicy. W uzasadnieniu przywołane jest całe postępowanie od początku lat 2000, w którym czytamy, że pierwotne urządzenia zostały zamontowane zgodnie z przepisami.

W 2011 roku stacja została rozbudowana. W tym samym roku firma SUNDOOR Marian Ławecki Laboratorium Badawcze z siedzibą w Chorzowie przeprowadziła badania pół elektromagnetycznych. Z raportu, na który powołuje się PINB ma wynikać, że nie stwierdzono przekroczenia wartości granicznej pola elektromagnetycznego.

Do kolejnej rozbudowy doszło w latach od 2012 do 2016. Inspekcja nadzoru budowlanego nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości. Stowarzyszenie „Ojczyzna” odwołało się do sądu administracyjnego i po orzeczeniu drugiej instancji w 2018 roku PINB jeszcze raz przeprowadził postępowanie w sprawie rozbudowy stacji bazowej. I ponowne zbadanie sprawy poskutkowało stwierdzeniem, że na prace od 2012 do 2016 roku inwestor nie miał pozwolenia budowlanego. Sporna była kwestia, czy montowanie urządzeń na już istniejącym maszcie wymaga takich pozwoleń. Ostatecznie PINB orzekł, że wymaga. Na spółkę T-Mobile została nałożona opłata legalizacyjna w wysokości 375 tysięcy złotych. Po skardze została obniżona przez Dolnośląskiego Inspektora Nadzory Budowlanego do 125 tysięcy złotych, ale i tej kwoty T-Mobile nie uiścił i tym samym powiatowy inspektor wydał ostateczną decyzję nakazującą rozbiórkę. Urządzenia zostały zdemontowane w maju 2021 roku.

Wcześniej, bo już w 2020 roku po pięcioletniej batalii stowarzyszenie doprowadziło do rozbiórki stacji stacja bazowa telefonii komórkowej i mobilnego internetu sieci Orange, która była zamontowana na dachu budynku przy placu św. Małgorzaty 1-2 w Świdnicy. Również w tym przypadku ostatecznie inspektor nadzoru budowlanego uznał, że do szło do samowoli.

Kazimiera Momot i sekretarz stowarzyszenia Stanisław Kos są przekonani, że stacje telefonii komórkowej mają ogromny wpływ na zdrowie ludzi i nie powinny być lokowane w miejscach, gdzie żyją ludzie. Ich zdaniem na wszystkich szczeblach władzy trwa „zmowa”, której efektem jest łamanie podstawowych praw, zawartych w Konstytucji RP.

Stowarzyszenie prowadzi batalie w całej Polsce. W Świdnicy wskazuje na stacje ulokowane na terenie Pafalu i na dawnym biurowcu ŚFUP. Urządzenia od lat umieszczone są również na wieży katedralnej. – To temat bardzo trudny, choć w kwestii „handlowego” wykorzystywania kościołów wypowiadał się sam św. Jan Paweł II. Próbowaliśmy rozmawiać z proboszczem i księżmi z kurii, pisaliśmy w tej sprawie także do Watykanu – wylicza Kazimiera Momot. Zawiadomień do nadzoru budowlanego stowarzyszenie w sprawie urządzeń zamontowanych na wieży nie kierowało.

Potrzebne jest jednoznaczne stanowisko na wszystkich szczeblach władzy, które mogą i powinny powstrzymać lokowanie stacji bazowych w pobliżu miejsc, gdzie mieszkają ludzie. Jest dość terenów oddalonych od budynków! – podkreślają społecznicy. Wystosowali szereg petycji, m.in.do ministra zdrowia, Krajowej Rady Sądownictwa, Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz prezydent Świdnicy Beaty Moskal-Słaniewskiej. Od prezydent stowarzyszenie otrzymało odpowiedź, w której zawarta jest informacja, że lokalizacja oraz budowa i rozbudowa stacji bazowych w centrum Świdnicy będzie realizowana w zgodzie z literą prawa. Na tę odpowiedź społecznicy wystosowali sprzeciw i próbują spotkać się z prezydent miasta.

– Stale jesteśmy odsyłani, ale nie poddamy się – zapewnia Kazimiera Momot. Społecznikom w tej chwili zależy m.in. na rozwiązaniu sprawy masztu, który mimo demontażu stacji stoi nadal.

Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]
Zdjęcia Artur Ciachowski

Poprzedni artykułZawalił się dach dworu w Marcinowicach
Następny artykułUkradli towar za 123 złote, a grozi im do 10 lat więzienia