Mimo zerwanych umów dzierżawy i przegranego procesu przyjeżdża na działki i zachowuje się tak, jakby nadal była w pełni praw. Odebraną jej działkę zamieniła w śmietnisko, innym działkowcom niszczy uprawy i ogrodzenia. Na starszą panią na razie nie ma mocnych.
– W załączeniu zdjęcia z nielegalnego składowiska odpadów ( prawdopodobnie niebezpiecznych), jakie urządziła sobie pewna działkowicza na dz. Nr 100 rod stokrotka nr 1 w Świdnicy – droga na Bystrzycę Dolną. Przy takich widokach,o zapachach nie wspomnę, reszta działkowiczów może sobie przyjemnie wypoczywać a zarząd ogrodu pozostaje bezradny wobec tej pani – napisał czytelnik Swidnica24.pl. I jak się okazało, góra śmieci to czubek góry lodowej.
W dniu, w którym przyszedł list wraz z fotografiami, na portalu społecznościowym problemem z seniorka, która wchodzi na cudze działki i niszczy uprawy, podzieliła się jedna ze świdniczanek. Okazało się, że chodzi o tę samą osobę.
— To jest dramat – mówi Roman Zieliński, prezes ROD „Stokrotka” w Świdnicy. jak się okazuje, zarząd już dawno wypowiedział starszej pani umowę dzierżawy nie jednej, ale dwóch działek. – Ponieważ nie chciała opuścić, założyliśmy sprawę w sadzie. Pani nie odbierała żadnych listów. Aby skutecznie doręczyć pozew, musieliśmy zwrócić się do komornika. Jemu też się nie udało, ale sąd mógł przeprowadzić proces zaoczny. Ta pani nigdy się nie pojawiła! – opisuje prezes. 16 kwietnia Sąd Rejonowy w Świdnicy wydał zaoczny wyrok, nakazujący opuszczenie działki. By wyrok się uprawomocnił, muszą minąć dwa tygodnie od skutecznego doręczenia wyroku. – Nie ma co liczyć, że go odbierze – mówi prezes. Najprawdopodobniej zarząd będzie musiała ponownie ponieść koszty i zwrócić się do komornika. A problem narasta. – Na tę zaśmieconą działkę są chętni! Ludzie chcą na własny koszt wywieźć te odpady i urządzić działkę, ale jak? Dopóki się tej pani nie uda zgodnie z prawem pozbyć, nie możemy nic zrobić – rozkłada ręce Roman Zieliński.
Na tym jednak nie koniec. Starsza pani pojawia się także na kolejnych dwóch działkach, które kiedyś dzierżawiły jej dzieci. – Im też wypowiedzieliśmy umowy, ale ona sobie nic z tego nie robi. Przychodzi, wyrywa ludziom rośliny, niszczy ogrodzenia. Cały czas twierdzi, ze to jej działki. Potrafi być bardzo agresywna i złośliwa. Twierdzi, że za działki płaci. Przysyła pieniądze, ale one zostają w depozycie, bo nie ma żadnej podstawy do ich pobierania i księgowania. Umowy dzierżawy nie istnieją! Nie mamy nawet jak zwrócić tych wpłat, bo przysyła zwykłym przekazem – wylicza prezes.
Działkowcy dzwonili na policję, jednak zwykle kończyło się na pouczeniu. – Niestety, takie sprawy trzeba zgłaszać w komendzie, a ludzie po prostu się boją. Ostatecznie sam złożyłem zawiadomienie – dodaje Roman Zieliński. – Po interwencji funkcjonariuszy policji prowadzone jest postępowanie w sprawie podejrzenia popełnienia wykroczenia polegającego na nieopuszczeniu cudzego ogrodu, wbrew żądaniu osoby uprawionej – poinformowała rzeczniczka świdnickiej policji Magdalena Ząbek.
O problemie wie Sudecki Okręg Polskiego Związku Działkowców. Świdnicki zarząd otrzymuje wsparcie prawne. – Mamy nadzieję, że przy wsparciu policji w końcu problem uda się rozwiązać – mówi prezes Zieliński.
Agnieszka Szymkiewicz