Strona główna 0_Slider „Nie wyrzucajcie chociaż butelek przez okna samochodów”. W kilka tygodni zebrał prawie...

„Nie wyrzucajcie chociaż butelek przez okna samochodów”. W kilka tygodni zebrał prawie 20 ton śmieci

0

– Nikogo to nie rusza, a ja nie mogę patrzeć spokojnie na te wszystkie butelki w rowach i fruwające worki – mówi Waldemar Woźniak. Emeryt z Pszenna wysprzątał wjazd do Świdnicy i kolejne dzikie wysypiska. – Nie wyrzucajcie chociaż tych butelek przez okna samochodów – apeluje.

Dwa lata temu emerytowany pocztowiec postanowił poświęcić czas na emeryturze ratowaniu środowiska naturalnego. Sam lub przy współpracy z innymi osobami wyciąga z lasów, łąk, zagajników, polnych dróg i przydrożnych rowów opony, stare pralki, lodówki, tysiące opakowań, plastikowych butelek, odpadów poremontowych, starych mebli i muszli klozetowych. Mimo że każdy może odwieźć tego typu śmieci do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, prowadzonych w każdej gminie, ludzie wciąż wyrzucają śmieci pomiędzy drzewa, nad rzeki czy stawy.

To straszny wstyd, jak wjeżdża się do takiego miasta jak Świdnica, a przy drogach tyle śmieci – mówi pan Waldemar, który od wczoraj sprząta wjazd do Świdnicy z kierunku Dzierżoniowa. Tylko dzisiaj między Świdnicą a Boleścinem zebrał 8 worków plastikowych butelek i najróżniejszych opakowań. – Wystarczyłoby, zęby nie wyrzucać w czasie jazdy przez okna, a byłoby znacznie czyściej – dodaje.

72-latek nie zważa na pogodę. Mimo chłodu blisko 3 tygodnie poświecił na uprzątnięcie nielegalnych wysypisk w Miłochowie. – To była trudna praca, w której pomagał mi Grzegorz Matuła. Na kolanach musieliśmy wyciągać śmieci spod krzewów, a było tam dosłownie wszystko! Meble muszle klozetowe, części samochodowe. Zebrało się co najmniej 17 ton – mówi Waldemar Woźniak. W tej chwili trwa ustalanie, kto powinien odpady wywieźć na wysypisko. Ekolog zawsze sprawy doprowadza do końca i pilnuje, by zebrane odpady trafiły tam, gdzie ich składowanie jest legalne i spełnia warunki ochrony środowiska naturalnego. Wcześniej z Miłochowa już dwukrotnie były wywożone odpady, zebrane przez społecznika – w sumie ok. 7 ton.

Przed Waldemarem Woźniakiem kolejne wyzwania, ich lista nigdy się nie zamyka. – Masa śmieci leży niedaleko boiska w Boleścinie, na dwóch działkach o powierzchni 1,5 hektara każda. Tam jest dosłownie wszystko – rozkłada ręce pan Waldemar. Zamierza wyzbierać wszystko, a po drodze zajmuje się doraźnymi porządkami przy drogach gminnych i powiatowych. Troszczy się stale o swoje rodzinne Pszenno.

Wszędzie Waldemar Woźniak dociera wysłużonym, osobowym Volkswagenem. Jego marzenia o samochodzie terenowym nie udało się jeszcze zrealizować. Społecznika wspiera inna społeczniczka, Agata Pastuch z Komorowa. Dzięki prowadzonej przez nią zbiórce udało się zgromadzić 38 tysięcy złotych. Niestety, nie jest to kwota wystarczająca na zakup używanego, ale w pełni sprawnego samochodu do jazdy w trudnym terenie. Trwa kolejna zbiórka, a datki można wpłacać na zrzutka.pl.

/asz/
Zdjęcia z archiwum Waldemara Woźniaka

Poprzedni artykułRodziny zastępcze nadal bardzo potrzebne
Następny artykułStaw Warszawianka przechodzi przemianę [FOTO]