Na pewną śmierć ktoś zostawił w lesie w Mrowinach (gmina Żarów) psa w typie owczarka niemieckiego. Zwierzę było przywiązane do drzewa linką, a obroża została spięta trytką tak, żeby pies nie mógł się oswobodzić. Ratunek nadszedł w porę.
Radosław Falów rano przyszedł jak co dzień oporządzić konie w stajni. – Usłyszałem szczekanie psa, dochodzące z lasu. To miejsce oddalone od domów, pomyślałem więc, że może leśniczy chodzi z psem. Zaniepokoiło mnie jednak, że minęły trzy godziny, a szczekanie nie milkło. Poszedłem w miejsce, skąd dochodziło i zobaczyłem psa, przywiązanego linką do drzewa. Później okazało się jeszcze, że obroża była spięta trytką. Pies nie miał szans, żeby się oswobodzić – opisuje pan Radosław. Nie próbował sam uwolnić zwierzęcia. – Pies był agresywny i wolałem nie ryzykować.
Mężczyzna wybrał alarmowy numer 112 i opisał sytuację. – Otrzymałem numer na komisariat policji w Żarowie, ale mimo wielu prób, nikt nie odbierał. dzwoniłem do różnych schronisk, też nic. Pewnie to z powodu dzisiejszego święta. Jeszcze raz zadzwoniłem na 112 i dyspozytor sam powiadomił policję. Przyjechał patrol, a po nich pracownik schroniska w Świdnicy. Pies został oswobodzony i zabrany – opisuje pan Radosław. Cała operacja trwała ponad dwie godziny. – Szukałbym ratunku tak długo, jak byłoby trzeba. Sam zajmuję się zwierzętami, są dla mnie bardzo ważne. Każde życie jest cenne!
Ten, kto uwiązanego psa pozostawił na śmierć z wychłodzenia, głodu i pragnienia, popełnił przestępstwo. Znęcanie się nad zwierzętami zagrożone jest karą do 3 lat więzienia.
Może ktoś rozpoznaje psa i zna właściciela? Informacje warto zgłosić do najbliższej jednostki policji.
Zdjęcia Pawła Szewczyka:
O akcji na portalu społecznościowym napisał Paweł Szewczyk z Fundacji Mam Pomysł, prowadzącej świdnickie schronisko:
/asz/