Przez cztery dni ciężko pracowali, by usunąć tony plastikowych odpadów z rzeki Piławy nieopodal Grodziszcza. Później czekali 3 miesiące, aż zarządca wywiezie śmieci. Warto było. Piława w tym miejscu wygląda tak, jak powinna.
-To, co zobaczyliśmy, było przerażające – mówili w lutym społecznicy. Na ściętym przez bobra pniu zatrzymały się tysiące plastikowych butelek, opakowań, resztek sprzętu AGD. – Gdyby nie ten pień, to wszystko popłynęłoby dalej. Zobaczyliśmy, ile odpadów trafia do naszych rzek, a ostatecznie do morza.
W akcji uczestniczyła grupa wędkarzy z Andrzejem Filkiem oraz społecznik z Pszenna Waldemar Woźniak. Przez wiele tygodni czekali, aż Wody Polskie, które zarządzają rzeką, wywiozą odpady. Jak tłumaczyła spółka, konieczne było wyłonienie w przetargu firmy, która zajmie się uprzątnięciem śmieci nie tylko w tym miejscu.
Ostatecznie na zlecenie zarządcy odpady zostały wywiezione, a drzewo usunięte.
Społecznicy rozpoczęli sprzątanie w kolejnym miejscu na Piławie, gdzie na zwalonym pniu również zgromadziły się setki śmieci. – Miejsce znajduje się niedaleko Jakubowa i jest trudne, z wysoką skarpą. Na razie stan wody nie pozwala na dokończenie pracy, ale na pewno tam wrócimy – zapowiada Waldemar Woźniak.
/asz/
Zdjęcia Andrzej Filek