Wielokrotnie uderzali pięściami i krzesłem w głowę, kopali i skakali, potem oddali na niego mocz i poszli spać. 63-latek nie przeżył brutalnego pobicia, do którego doszło w Świebodzicach. Oprawcy tłumaczyli w prokuraturze, że „nie lubią damskich bokserów”, a pobity miał się chwalić, że siedział w więzieniu za przemoc wobec kobiety.
19 maja właściciel jednego z mieszkań w Świebodzicach obudził się i zobaczył zakrwawionego mężczyznę, który nie dawał oznak życia. Sąsiadkę poprosił o wezwanie policji. Na miejsce dotarli funkcjonariusze, prokurator i biegły sądowy. – Okazało się, że leżący w mieszkaniu mężczyzna nie żyje, a na jego głowie i klace piersiowej są widoczne bardzo poważne obrażenia – mówi prokurator rejonowy Marek Rusin.
Historia zaczęła się dzień wcześniej. 18 maja do mężczyzny, który znalazł zwłoki, przyszło dwóch znajomych, 40-letni Grzegorz F. i 41-letni Artur B. Przyprowadzili ze sobą kompana, którego gospodarz nie znał. Cała czwórka przez wiele godzin piła alkohol. W nocy między Grzegorzem F. i Arturem B. i ich znajomym doszło do kłótni. – 63-latek miał się pochwalić, że w przeszłości był karany za znęcanie się nad bliską mu osobą. Grzegorz F. i Artur B. tłumaczyli, że „nie lubią damskich bokserów” – mówi prokurator Rusin. Obaj zaczęli brutalnie bić 63-latka w głowę. Używali pięści i krzesła, wreszcie leżącego już kopali i skakali po nim. Na zakończenie na swoją ofiarę oddali mocz i poszli spać. Rano obudzili właściciela mieszkania, mówiąc mu, żeby „gdzieś odstawił ich kolegę”.
63-latek wtedy już nie żył. Przeprowadzona wczoraj sekcja zwłok wykazała liczne obrażenia głowy i klatki piersiowej, krwotoki do mózgu i płuc, które doprowadziły do śmierci – wylicza prokurator rejonowy w Świdnicy. Mężczyźni usłyszeli zarzut zabójstwa, przyznali się. Dzisiaj sąd rozpatrzy wniosek prokuratury o zastosowanie wobec nich trzymiesięcznego aresztu.
/asz/