Strona główna 0_Slider Wycięto okazałe wierzby przy przedszkolu. Dyrektor wyjaśnia powody

Wycięto okazałe wierzby przy przedszkolu. Dyrektor wyjaśnia powody

5

Trzy okazałe wierzby zniknęły z posesji Przedszkola Miejskiego nr 15 w Świdnicy. – Teraz dzieci z przedszkola będą się w lecie piekły – pisze zaskoczona wycinką czytelniczka. Dyrektorka placówki zapewnia, że usunięcie wierzb było konieczne ze względów bezpieczeństwa. Dla niej samej sytuacja jest tym bardziej przykra, że sadziła te drzewa wspólnie z współpracownikami.

Dlaczego w ogródku przedszkola publicznego nr 15 (ul. Ofiar Oświęcimskich, przy Mac Donaldzie) zostały wycięte 3 piękne duże drzewa? Mamy upalne lata, drzewa dają cień, tlen, w tych okolicach jest bardzo dużo smogu. Teraz dzieci z przedszkola będą się w lecie piekły na podwórku. Jeśli drzewa były zagrożeniem, można im było obciąć stare gałęzie. Kto zatwierdził wycinkę? Czy posadzono w zamian nowe? – pyta czytelniczka Swidnica24.pl.

Drzewa, po których zostały nisko przy ziemi przycięte pnie, rosły w tym miejscu od ponad 30 lat. – Na pewno tak długo, jak ja tu pracuję, czyli 33 lata – mówi dyrektorka przedszkola Józefa Sadkiewicz. – Każde drzewo, które rośnie przy przedszkolu, sadziliśmy wspólnie z pracownikami, a później przez lata dbaliśmy o nie.

Na wierzby zdecydowano się przede wszystkim z powodu szybkiego tempa wzrostu. – Zależało nam, by dzieci miały cień jak najszybciej, dlatego też decydowaliśmy się na takie gatunki. A problem zaczął się od sumaka, który przewrócił się w grudniu zeszłego roku po wichurach. Wtedy poprosiłam na miejsce przedstawiciela wydziału ochrony środowiska UM. Oczywiście sumak musiał być usunięty, ale okazało się także, że jak najszybciej trzeba wyciąć wierzby. Pnie w środku spróchniały, znaczna część korzeni wyschła. Już od dawna dzieciom nie pozwalaliśmy podchodzić w pobliże drzew, ale po takiej opinii decyzja mogła być tylko jedna. Nie mogłam narażać dzieci – rozkłada ręce dyrektorka.

Przedszkole otrzymało zgodę na oficjalnie złożony do wydziału ochrony środowiska UM wniosek o wycinkę. Ponieważ w budżecie placówki na taki cel nie było pieniędzy, Józefa Sadkiewicz zwróciła się również do Urzędu Miejskiego z prośbą o sfinansowanie wycinki i takie pieniądze zostały przyznane. – Bardzo mi żal tych drzew. Nie dość, że od lat nie udaje nam się wywalczyć środków na plac zabaw z prawdziwego zdarzenia, to teraz jeszcze mamy pustynię. Otrzymaliśmy zapewnienie, że w miejsce wierzb zostanie posadzonych kilka nowych drzew. Bardzo na nie czekamy – zapewnia. Na razie zastanawia się, jak zapewnić dzieciom trochę cienia. Być może będą rozwieszane płachty materiału, by ochronić maluchy przed prażącym słońcem.

Agnieszka Szymkiewicz
Zdjęcia Dariusz Nowaczyński

Poprzedni artykułSportowa rywalizacja na lodzie
Następny artykułWalentynki w Cinema3D