21 stycznia silny zapach gazu w piwnicy wywołał ogromny niepokój, a wezwana na miejsce straż pożarna potwierdziła, że doszło do rozszczelnienia instalacji. Do tragedii niewiele brakowało. Gaz został odcięty. Ludzie zostali bez jakiejkolwiek pomocy i informacji od Miejskiego Zarządu Nieruchomości.
– Wróciliśmy z do domu po wyjeździe i zastaliśmy lodowate mieszkanie, a na drzwiach kartkę, że gazownia odcięła dopływ gazu. Od sąsiadów dowiedzieliśmy się, że doszło do rozszczelnienia pionu gazowego – mówią lokatorzy jednego z mieszkań. – Podobnie jak wielu sąsiadów jesteśmy uzależnieni od gazu. Mamy gazowe ogrzewanie, gazem grzejemy wodę i gotujemy na gazowej kuchence. Ogrzanie naszego mieszkania za pomocą farelek i grzejników elektrycznych nie jest możliwe. To bardzo wysokie pomieszczenia o dużej powierzchni. I wszystkie mieszkania w całej kamienicy są podobne, ponad 100-metrowe. A na dworze przez ostatni tydzień było bardzo zimną, w nocy panował mróz. W domu mamy przy elektrycznym dogrzewaniu 15 stopni!
Mieszkańcy natychmiast próbowali uzyskać informację od administratora, kiedy awaria zostanie naprawiona, a przede wszystkim, jaką otrzymają pomoc. – My mamy małe dziecko, podobnie jak kilka innych rodzin. Mieszkają tutaj także seniorzy w bardzo podeszłym wieku. Nikt z MZN-u nami się nie zainteresował, nie przyszedł, by pomóc w tej kryzysowej sytuacji, zaproponować rozwiązanie, a przede wszystkim udzielić rzetelnej informacji. Z wielkim trudem, po wielu przełączeniach pani kierownik działu technicznego powiedziała nam, że lokal zastępczy nam się nie należy, a wspólnota sama w ubiegłym roku zrezygnowała z przeprowadzenia remontu. To nieprawda! – denerwują się mieszkańcy.
Z zapisów w kolejnych uchwałach Wspólnoty Mieszkaniowej wynika, że administrujący kamienicą Miejski Zarząd Nieruchomości wiedział o coraz gorszym stanie pionu gazowego od 2015 roku i mimo woli wspólnoty nie podjął żadnych remontów. Mieszkańcy wpłacają na fundusz remontowy, ale efektu nie ma żadnego. – Z roku na rok w uchwałach wspólnoty wpisywane były remonty klatki schodowej, elewacji, wymiana okien i właśnie pionu gazowego. Ani jeden z tych remontów nie został przeprowadzony – mówią mieszkańcy.
Dzisiaj mija 11 dni od zamknięcia gazu. Do dzisiaj nikt z lokatorami się nie skontaktował, a oni sami nie zdołali uzyskać żadnej informacji od pracowników MZN o planowanym czasie naprawy i włączenia dopływu gazu. – Nikogo nie zainteresowało, czy zamarzliśmy, co się dzieje z seniorami. Od pracowników gazowni i ekipy remontowej, która w końcu się pojawiła, zbieramy jakieś niepewne informacje. To jest po prostu kompletny brak szacunku dla mieszkańców, dla ludzi, którzy zaufali miejskiej jednostce i powierzyli zarządzanie kamienicą. Przecież my za to płacimy i nic w zamian? W takiej sytuacji? – pytają rozgoryczeni.
27 stycznia redakcja Swidnica24.pl wystosowała do MZN pytania w sprawie sytuacji w kamienicy Jagiellońska 13. Dzisiaj odpowiedziała zastępca dyrektora Maria Florczak:
Nieruchomość przy ul. Jagiellońskiej 13 w Świdnicy stanowi własność członków Wspólnoty Mieszkaniowej przy ul. Jagiellońskiej 13 (właścicieli indywidualnych lokali). Informacje, o które Pani prosi są wiązane z majątkiem w/w wspólnoty, zatem nie stanowią informacji publicznej. MZN administruje w/w nieruchomość na podstawie umowy o zarządzanie nieruchomością wspólną, która określa zakres konkretnych usług, świadczonych przez administratora na rzecz wspólnoty.
Dzisiaj do dyrektora MZN Marka Suwalskiego, byłego wiceprezydenta Świdnicy, jedna z lokatorek skierowała oficjalną skargę. Wspólnota zamierza zmienić administratora.
Agnieszka Szymkiewicz