Strona główna 0_Slider Kładką przejdziemy dopiero w przyszłym roku

Kładką przejdziemy dopiero w przyszłym roku

2

Do końca października miała zakończyć się budowa nowej kładki dla pieszych nad Jeziorem Bystrzyckim, która zastąpiła charakterystyczny most wiszący. Wiadomo już, że nie uda się dotrzymać pierwotnego terminu zakończenia prac.

Wiszący most został zbudowany w 1968 roku przez pracowników nieistniejącej już Huty Szkła „Wałbrzych”. Z podwieszonej na stalowych linach, mierzącej blisko 113-metrów konstrukcji rozciągał się piękny widok na jezioro i górę Chojna. Po charakterystycznie chyboczącej się kładce skakały kolejne pokolenia młodych świdniczan i wałbrzyszan. W ostatnich latach stan mostu coraz bardziej się pogarszał. Ostatecznie podjęto decyzję o rozbiórce kładki, która przez lata stała się nieodłącznym elementem Jeziora Bystrzyckiego.

Jej miejsce ma zająć nowa kładka o konstrukcji wstęgowej. – Powstanie według projektu opracowanego przez zespół Badawczo-Projektowy „Mosty-Wrocław” pod kierownictwem prof. Jana Biliszczuka z Politechniki Wrocławskiej. Kładka będzie miała 126 m długości, od 2,4 do 4,9 m szerokości, w szerszych miejscach mają być wykonane ławy do siedzenia – mówił wójt gminy Walim, Adam Hausman.

17 stycznia 2018 roku podpisano umowę na wykonanie rozbiórki starej kładki i budowę nowego mostu z firmą Strabag. Prace budowlane na dobre ruszyły w marcu. Z początkiem kwietnia po charakterystycznej kładce nie było już śladu. Inwestycja warta ponad 5,6 mln złotych miała być gotowa na koniec października 2018 roku, jednak w ostatnim czasie nie sposób było dopatrzeć się większych zmian na placu budowy. Jak wyjaśniają urzędnicy z Gminy Walim, konieczne było dokonanie zmian w projekcie. Jeszcze w październiku wykonawca ma wznowić roboty budowlane. Obecnie mówi się o zakończeniu prac w czerwcu 2019 roku.

Michał Nadolski
[email protected]

fot. Dariusz Nowaczyński, mn

Poprzedni artykuł20 kolizji w trzy dni. Policja apeluje o rozwagę
Następny artykułCzy polski sąd jest niezależny? Sąd z Madrytu zadaje pytanie Sądowi Okręgowemu w Świdnicy