Wystarczy ich nie płoszyć, nie wykonywać gwałtownych ruchów i nie użądlą – zapewnia Bartosz Ludwik. Świdnicki strażnik miejski jest także wprawnym pszczelarzem i pomaga w zabieraniu rojów-uciekinierów lub przybyszy z lasów. Dzisiaj od rana brał udział w trzech interwencjach.
Bartosz Ludwik pszczelarstwem zajmuje się od 14 lat, w podświdnickiej Krzyżowej ma 10 uli. Dzisiaj interweniował w trzech miejscach, m.in. na ul. Wrocławskiej i na ul. Wałbrzyskiej w Świdnicy. – Po prostu pomagam, gdy zajdzie taka konieczność – tłumaczy z uśmiechem i widać, że pszczoły to jego prawdziwa pasja. Zachęca, by w razie spotkania z rojem nie odganiać owadów i nie wykonywać gwałtownych ruchów. – W tej chwili pszczoły są bardzo obciążone nektarem, jeden rój dźwiga nawet 9 kilogramów pyłków i nie ma siły, by jeszcze się bronić – tłumaczy. Najlepiej wezwać fachową pomoc. Właściciele prywatnych posesji muszą sami zatroszczyć się o zawiadomienie pszczelarzy, natomiast w miejscach publicznych o pomoc można prosić strażaków lub straż miejską.
Agnieszka Szymkiewicz
Zdjęcia Bartosz Ludwik i Dariusz Nowaczyński