Wkrótce minie pół roku od przejścia nad Polską orkanu Grzegorz. Kataklizm wywołał spore zniszczenia na Dolnym Śląsku i spustoszył część dawnego ośrodka wypoczynkowego „Wodniak” nad Jeziorem Bystrzyckim. Czy uda się na nowo zagospodarować teren, który przez lata był atrakcyjnym miejscem do wypoczynku dla mieszkańców Świdnicy i Wałbrzycha?
Wystarczyło kilka minut, by część malowniczo położonego ośrodka wypoczynkowego w Zagórzu Śląskim została zrównana z ziemią. To efekt szalejącej wichury, która 29 października 2017 roku przetoczyła się nad okolicą. Orkan Grzegorz dał się we znaki mieszkańcom gminy Strzegom, Dobromierz, Świdnica i miasta Świdnica. Straż pożarna musiała interweniować aż 121 razy na terenie powiatu świdnickiego. Nie inaczej było w sąsiednich powiatach.
– Najbardziej spektakularne zniszczenia nastąpiły na terenie dawnego „Wodniaka”, w pobliżu obecnego hotelu „Maria Antonina”. Drzewa powaliły i zniszczyły sporo infrastruktury oraz domków letniskowych – mówił w rozmowie z telewizją Dami nadleśniczy Nadleśnictwa Świdnica, Roman Bereźnicki. Największe zniszczenia objęły teren, na którym stały niewielkie domki kempingowe pochodzące z końca lat 60. XX wieku.
Chociaż prace porządkowe rozpoczęto już chwilę po przejściu orkanu, goście hotelu oraz turyści zmierzający nad jezioro wciąż mogą dostrzec skutki kataklizmu. Leśnicy oraz właściciele terenu deklarują, że cały czas usuwają zniszczenia. – Teren jest obecnie zabezpieczony przez Nadleśnictwo. Po usunięciu powalonych drzew będziemy mogli zacząć remontować – tłumaczy Dorota Barańska z firmy Sirbud, która w 2013 roku podpisała z Nadleśnictwem umowę na dzierżawę terenu dawnego ośrodka wypoczynkowego.
– Dzierżawca będzie mógł realizować inwestycje turystyczno-rekreacyjne, oczywiście z uwzględnieniem przepisów dotyczących wycinki na terenach leśnych. Sprawę ma ułatwioną, bo dla tej działki obowiązuje plan zagospodarowania przestrzennego, uwzględniający właśnie działalność turystyczną. Mam nadzieję, że dzierżawcy uda się przywrócić temu miejscu blask, z pożytkiem dla mieszkańców i gości – mówił ówczesny nadleśniczy Jan Dzięcielski.
Jest szansa, że już w czerwcu okolica Jeziora Bystrzyckiego nie będzie przypominała o ubiegłorocznym kataklizmie. Zamiast tego na tym terenie mogą zacząć powstawać obiecywane inwestycje turystyczno-rekreacyjne.
/mn/