Strona główna Magazyn Refleksje Piękniejszy świat Beaty: Wielkie wyrzucanie

Piękniejszy świat Beaty: Wielkie wyrzucanie

2

Od kilku tygodni mam manię wyrzucania. Moje mieszkanie zostało ogołocone póki co z dziesiątek niepotrzebnych świeczników, stojaczków, wazoników i buteleczek. Z szafy ubyło około setki apaszek, szalików, bluzek, sukienek i spodni, które od dwóch lat nie miały kontaktu z moim ciałem.

Marzy mi się jeszcze uporządkowanie spiżarni, w której miejsce blokują nieczynne blendery, które przegrały walkę z wigilijnym suszem lub pestkami brzoskwini i które to na pewno już nie zostaną naprawione. Półki grzeją też wszystko mieszczące pudełka, wszystko mogące urządzenia i przeróżnych kształtów sitka, łopatki i inne sprzęty, co do których nawet boję się domyślać, do czego mogą służyć.

Źródłem problemu jest data mojego urodzenia. Dorastałam w latach powszechnego niedostatku, czego naturalną konsekwencją było to, że człowiek gromadził wszystko, co wpadło mu w ręce. A nuż się kiedyś coś przyda… Problem w tym, że czasy się zmieniły, a ja nie. Gierkowskie kompleksy ciągną się za mną, jak panny za wojskiem i długo miałam wrażenie, że trudniej przekonać mnie do pozbywania się rzeczy niż zaprowadzić pokój na Bliskim Wschodzie.

Przełom przyniosło uświadomienie sobie sedna problemu, że nie ruszę z miejsca, nie odetchnę świeżym powietrzem i wciąż będę czuła, że mi ciasno w każdej przestrzeni, dopóki nie uwolnię się od nadmiaru przedmiotów.  Stąd ta systematyczna, zakrojona na szeroką skalę  akcja wietrzenia szaf i regałów. Staram się to robić codziennie, małymi porcjami. Do rewolucji jeszcze nie dojrzałam. Daję sobie czas. Może niesłusznie, bo może potrzeba drastycznych cięć. Póki co jednak zdecydowałam się na technikę salami. Codziennie odkrawam po plasterku tego, co mnie tak mocno zaczęło przytłaczać. Dziś do śmieci pójdą  plastikowe pudełka po wszystkim, które mogłyby pomieścić wszystko, umyte i starannie poukładane w stosik; nigdy jednak nie dostały szansy, aby stać się przydatnymi. Z chaty wyjadą też skarpetki singielki, które zgodnie z powszechnie panującą tendencją, zostały osierocone podczas pobytu w pralce. Pozostałe skarpety i bielizna zostaną zaś posegregowane i umieszczone w zgrabnych workach. Na workach wprawdzie nadrukowałam  wizerunki sztućców i rustykalnych dzbanuszków, ale to tylko dlatego, żeby mi się nie przewróciło w głowie od tego, że wszystko będzie od teraz takie łatwe, czytelne i takie wprost.

Beata Norbert
Po piękne drobiazgi Beaty zapraszamy do sklepu na  atrillo.pl

 

Poprzedni artykułMałki w podróży: Zamek na wodzie w Wojnowicach
Następny artykułCzary Penelopy: Grillowany ananas