Trochę to oburzające, że wszystko co producenci wyprodukują z myślą o kobietach, musi być różowe lub pastelowe – to raz, no i musi kosztować więcej niż wersja bazowa – to dwa. Powoli legendą zaczyna obrastać sprawa kobiecych długopisów produkowanych przez BIC.
Wyjątkowo mnie również irytuje dedykowanie paniom przedmiotów, które używamy na co dzień, a które do tej pory bez szkody dla żadnej płci były przez całe wieki uniwersalne. Nie wiadomo, kiedy wytworzyła się tendencja, zgodnie z którą według producentów panie nie poradzą sobie z obsługą męskiego otwieracza do konserw, męskiego śrubokrętu i sekatora. Jest więc okazja wytworzyć serię produktów dedykowanych kobiecie, dopasowanych do kobiecej ręki i do kobiecego (cokolwiek by to nie znaczyło) umysłu. Musi być to przy tym koniecznie w odcieniu różu, w deseń kwiatowy lub w kropki. No ludzie!
A tymczasem my doskonale radzimy sobie w domowym obejściu. Obywamy się bez mężczyzn w większości prac remontowych i konserwatorskich. Intuicyjnie i bez pomocy instrukcji poradzimy sobie z drobną elektroniką. W pozostałych sprawach skorzystamy w każdego dostępnego koła ratunkowego.
Co innego samochody… Z autami wychodzi nam dużo gorzej. Dbanie o ten gadżet to niestety nie nasza domena i gdyby nie nasi mężczyźni, wymiana klocków hamulcowych, filtrów i oleju całkowicie leżałyby odłogiem. Doskonale zadbamy czystość tapicerki, ale o zmianę opon letnich na zimowe to już niekoniecznie.
W temacie motoryzacyjnym niestety im dalej w las, tym więcej drzew. Nie tylko więc konserwacja tego skomplikowanego technicznie do granic bytu przysparza nam kłopotów. Z poruszaniem się przy pomocy onego wcale nie jest lepiej. Mężczyźni, którzy urządzali ten świat, wcale nie zadbali o to, by było nam lepiej i łatwiej. Stworzyli cały system drogowych znaków zupełnie nieczytelnych i nie przenoszących żadnej dekodowalnej dla nas treści. Czytanie kontrolek i zegarów na desce rozdzielczej również zorganizowali nam w taki sposób, abyśmy miały poczucie, że niestety nie należymy do tego ekskluzywnego klubu osób motoryzacyjnie predysponowanych. Zgroza!
Może by więc – wzorem BIC-a – zagospodarować z głową tę połowę rynku, która z autem radzi sobie gorzej. Potencjalnym motoryzacyjnym potentatom gotowa jestem przedłożyć kilka racjonalizatorskich wniosków. W zamian za serię udogodnień przymknę oko na tandetny malinowy kolor karoserii.
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi Beaty zapraszamy do sklepu na atrillo.pl