Pochodzący ze Świdnicy ksiądz po trzech miesiącach od prawomocnego wyroku został doprowadzony do zakładu karnego. Przez ostatnie tygodnie Paweł K., skazany za pedofilię, mieszkał w rodzinnym mieście.
Ksiądz od czerwca pozostawał na wolności, bo sądy nie przekazały sobie akt sprawy i nie została wszczęta procedura umieszczenia skazanego w zakładzie karnym. O sprawie pisze Gazeta Wyborcza.
Pochodzący ze Świdnicy Paweł K. przez blisko 20 lat pełnił posługę kapłańską przede wszystkim w parafiach wrocławskich, bydgoskiej i milickiej i tam dopuścił się czynów pedofilskich na ministrantach. Jak pisze Jacek Harłukowicz, wybierał głównie chłopców z ubogich rodzin, którym w zamian za seks fundował drogie prezenty i egzotyczne wycieczki. Wpadł w 2012 roku w ekskluzywnym wrocławskim hotelu, gdzie zatrzymał się z 13-letnim chłopcem. W pokoju znaleziono pornografię dziecięcą, zresztą za posiadanie takich materiałów ksiądz już miał wyrok.
W styczniu wrocławski sąd skazał księdza na 7 lat więzienia, wyrok w czerwcu utrzymał Sąd Apelacyjny. Mężczyzna nie trafił jednak za kraty i zamieszkał u matki w Świdnicy. Dopiero 21 września na polecenie sądu funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy zatrzymali Pawła K. i doprowadzili do zakładu karnego.
Watykan prowadzi proces o wykluczenie Pawła K. ze stanu kapłańskiego.
/opr. red./