– Mimo złości na tony śmieci i rozjeżdżone przez quady ścieżki, jestem przekonany, że las jest dla ludzi. A moim marzeniem jest pogodzenie potrzeb przyrody i człowieka – deklaruje Jan Dzięcielski. Nadleśniczy Nadleśnictwa Świdnicy razem z całą załogą i nadleśnictwami z Dolnego Ślaska misję leśników i uroki lasów pokaże podczas kolejnej już edycji Święta Dzika na świdnickim Rynku. Okazja jest szczególna, bo Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych we Wrocławiu świętuje swoje 70-lecie.
Nadleśniczy świdnicki Jan Dzięcielski
Walczą z tysiącami wiatrołomów po huraganach, opadach śniegu, ze zniszczeniami czynionymi przez zanieczyszczenia przemysłowe, szkodniki i wreszcie bezmyślnych ludzi. Dolnośląscy leśnicy i pracownicy lasów świętują jubileusz, którego znakiem rozpoznawczym stały się dzik i dobra zabawa.
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych ma już 70 lat. I tyle czasu istnieje także Nadleśnictwo Świdnica, obejmujące swoim zasięgiem 24 gminy w 6 powiatach. To niezwykle zróżnicowany teren – od nizin nad Strzegomką po Góry Sowie, wypiętrzone na ponad 1000 m n.p.m. Staraniem leśników od wielu lat trwa przywracanie naturalnego drzewostanu, który został zastąpiony świerkiem. Do lasów powoli wracają buki, jodły, jawory, wiązy i dęby. Obok gospodarki leśnej dla Nadleśnictwa Świdnica niezwykle ważnym aspektem stała się turystyka. Jak mówi nadleśniczy Jan Dzięcielski – lasy nie mogą zamykać się przed człowiekiem. Z każdym rokiem przybywa punktów widokowych czy stanowisk do odpoczynku. Równolegle prowadzona jest stała edukacja.
Przełom Bystrzycy w Pankowie. Wirtualne spacery można obejrzeć na stronie nadleśnictwa.
Nadleśnictwo w ostatnich latach przeszło metamorfozę. Nowy blask zyskała zabytkowa siedziba przy ul. Sikorskiego w Świdnicy, powstała znakomicie funkcjonująca Stacja Edukacji Ekologicznej z jedyną w Polsce sztuczną Jaskinią Nietoperzy. Odnowione zostały leśniczówki, trakty leśne, szlaki turystyczne. Powstały nowe platformy widokowe i miejsca do legalnych pikników. Leśnicy angażują się w życie miast i gmin, zachęcają najróżniejsze środowiska do troski o lasy. I stawiają na edukację, najczęściej połączoną z zabawą.
Wspaniała zabawa czeka w najbliższą sobotę, 20 czerwca wszystkich, którzy wspólnie z leśnikami będą bawić się podczas Święta Dzika. Będzie moc atrakcji: zagroda z żywymi dzikami w zainscenizowanym lesie, ukazującym jego gospodarczy i turystyczny charakter, żywe sowy i sokoły oraz pszczoły. W programie znalazły się bezpłatne degustacje bigosu myśliwskiego, grochówki i chleba ze smalcem, a także konkursy i zabawy leśne dla całych rodzin na 18 stoiskach Nadleśnictw i Leśnych Kompleksów Promocyjnych zgrupowanych na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. Dodatkowo przygrywać na rogach myśliwskich będzie leśna orkiestra, a chętni będą mogli spróbować zadąć w te rogi. 20 czerwca, w ramach Dni Świdnicy, nadleśnictwo zaprasza od 12.00 do 18.00 na Rynek w Świdnicy.
W lesie jest miejsce na wszystko. Także na miłość
Rozmowa z Janem Dzięcielskim, nadleśniczym Nadleśnictwa Świdnica
Od 1945 roku Nadleśnictwo Świdnica miało siedmiu szefów: Stanisława Mądrego, Mariana Koźbiała, Józefa Hruzda, Romualda Domeradzkiego, Henryka Maziarza i Jana Dzięcielskiego (od 3 marca 2006 roku). W nadleśnictwie pracują 63 osoby, w tym 45 z wykształceniem leśnym, a współpracuje kilkaset osób z Zakładów Usług Leśnych.
Co pan zastał, obejmując stery w Nadleśnictwie Świdnica?
Jan Dzięcielski: Przede wszystkim świetną załogę, która potrzebowała sprawnego zarządzania. Nadleśnictwo nie było w dobrej kondycji. Ze względu na to, że mamy najbardziej rozproszone tereny, a na dodatek najbardziej uprzemysłowione na Dolnym Śląsku, prowadzenie gospodarki leśnej jest niezwykle trudne. nadleśnictwo było deficytowe i musiało korzystać z pomocy Funduszu Leśnego, czyli po prostu inni musieli się do nas dorzucać. Sama siedziba, drogi i cała infrastruktura leśna były w złym stanie. Na dzień dobry przyszła jeszcze pierwsza klęska naturalna – śniegołomy. Przyszedłem z nadleśnictwa nizinnego i to, co działo się w górskim terenie, bardzo mnie zaskoczyło. Wystarczyły intensywne opady śniegu i 30 tysięcy m3 drewna leży! W 2007 przyszedł huragan Cyryl, który położył ćwierć miliona drzew. Na starcie zostałem rzucony na głęboką wodę. Paradoksalnie jednak klęski pozwoliły nam wyjść na finansową prostą, a cała załoga i współpracownicy udowodnili, że potrafią sobie poradzić z uporządkowaniem zniszczonego obszaru. Pokazaliśmy także, że bez pomocy z zewnątrz potrafimy sami zarządzać majątkiem.
W jakim stanie były lasy?
Przyrodniczo dawały sobie radę, ale największym problemem są świerki, nasadzone przed II wojną światową. Ówcześni leśnicy wybrali odmiany alpejskie i bawarskie, kompletnie nieprzystosowane do naszych warunków. Drzewa są kruche i nieodporne na choroby. Staramy się przywracać pierwotny dla tych terenów drzewostan. Jednak największym wyzwaniem okazało się pogodzenie potrzeb środowiska naturalnego i oczekiwań samorządów czy organizacji pozarządowych. Las był mało dostępny, dialogu praktycznie nie było. W moim przekonaniu siła tkwi w rozmowie i szukaniu kompromisu. I to nam się udaje. Wspólnie z gminami, których w naszym nadleśnictwie jest aż 24, realizujemy projekty dotyczące ścieżek i infrastruktury dla turystów. Szczególnie ucieszyła mnie inicjatywa Stowarzyszenia „Góry Sowie”, które chciało odbudowania tradycji platform widokowych w masywie Gór Sowich. Osiągnęliśmy porozumienie. Powstały już 4 platformy, które powinny przetrwać około 15 lat. Później drzewa urosną na tyle, że zasłonią widok, a my będziemy szukać kolejnych miejsc. To znacznie lepsze rozwiązanie niż powstające przed wojną metalowe konstrukcje. Mam nadzieję, że ta idea będzie miała kontynuację bez względu na to, czy będę nadleśniczym czy nie. Bardzo też zależy mi na promowaniu Gór Sowich, które nie cieszą się takim zainteresowaniem turystów jak Izery czy Karkonosze. Pomysłów mamy mnóstwo i – jak już udowodniliśmy przez te 10 lat – potrafimy je wcielać w życie.
Co pana najbardziej złości?
Śmieci, quady i motocykle crossowe. Nic się nie zmienia w mentalności ludzi, to mnie po prostu wkurza! Las jest dla wszystkich, ale nie rozumiem, jak można zamieniać go w wysypisko! Nie pomaga ani edukacja, ani kamery, ani wysokie kary. Nigdy tez nie zgodzę się na obecność quadów i motocykli crossowych w lasach. Są niebezpieczne dla przyrody, spacerowiczów i samych kierowców. Na dodatek to absolutnie roszczeniowe środowisko, które wręcz żąda od nas zgody na jazdę po lesie. Kiedy zaproponowaliśmy lokalizację legalnej trasy na Łysej Górze w Bielawie, nie byli zainteresowani. Mojego przyzwolenia na niszczenie lasu nie będzie nigdy!
A co z miłością w lesie?
Las to wspaniałe miejsce dla zakochanych. Miłość na łonie natury jest romantyczna i doskonale rozumiemy, że pary chcą poprzytulać się wśród drzew czy na łące. Bardzo proszę, ale apeluję o jedno. Po takim romantycznym spotkaniu sprzątnijcie po sobie!
Lasy Państwowe często postrzegane są tylko jako firma, która ma zarabiać pieniądze.
Jestem wychowany na „Nocach i dniach”. Bogumił Niechcic objął w zarząd zrujnowany Sarbinów i nie tylko zaczął dla właściciela zarabiać, ale przede wszystkim doprowadził do odnowienia całego gospodarstwa. Dla mnie tym Sarbinowem jest las. Jeżeli zostałem obdarzony zdolnościami, które pozwalają mi właściwie zarządzać, to robię wszystko, by właściciel – w tym przypadku państwo – był zadowolony. I tu nie chodzi tylko o pieniądze, ale o stan lasów, o infrastrukturę leśną.
Co pan sądzi o głosach, że lasy powinny trafić w prywatne ręce?
To nie jest dobre rozwiązanie. Najlepsze lasy przed II wojną światową należały do państwa i były w zarządzie Lasów Państwowych. Prywatne były przeważnie zastawami pod długi. My udowadniamy, że potrafimy majątkiem państwa dobrze gospodarować. Lasy nie tylko są w coraz lepszej kondycji i stale ich przybywa (tylko na terenie naszego nadleśnictwa rocznie sadzimy milion nowych drzew!), ale generują także zyski, co Skarb państwa skrupulatnie wykorzystuje. Głośna była sprawa oddania do budżetu państwa 1 miliarda 600 milionów złotych rodzie z Lasów Państwowych. My płaciliśmy ponad 4 miliony złotych do tej puli. W tym roku jako jedyni w Polsce LP zostały obłożone podatkiem obrotowym. Oczywiście trzeba się dzielić, ale osobna kwestią pozostaje to, na co pozyskane przez lasy pieniądze są wydatkowane. Moim zdaniem powinny być przeznaczane na inwestycje ważne dla środowiska naturalnego.
Jakie zadania przed panem?
Zależy mi na pokazywaniu naszych rozwiązań w Polsce. Cieszę się, że Dyrekcja Generalna coraz częściej zaprasza mnie do udziału w pracach zespołów doradczych i dzięki temu mogę mogę promować nasze metody pracy. A marzeniem jest, by ludzie rozumieli i wspierali leśników, a leśnicy – by byli otwarci i rozumieli, że las jest także dla ludzi.
Rozmawiała Agnieszka Szymkiewicz