Do tragicznego wypadku doszło w Goczałkowie koło Strzegomia. Dwuletnia dziewczynka utopiła się w kamionkowym garnku.
Dziecko w piątkowe, 19 września, popołudnie wyszło przed dom. Wdrapywało się na duży, kamionkowy garnek, do połowy wypełniony wodą, i straciło równowagę. Dziewczynka wpadła główką do środka. – To działo się błyskawicznie. Rodzice bardzo szybko zauważyli, że córka wyszła sama z domu i pobiegli za nią, jednak nie zdążyli. Sami prowadzili reanimację do czasu przyjazdu pogotowia. Bez skutku. Dziecko zmarło, a dzisiejsza sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną było utonięcie – mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. Jak dodaje, rodzice byli trzeźwi, a rodzina należała do bardzo porządnych. – To najprawdopodobniej nieszczęśliwy wypadek, ale prowadzimy dochodzenie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Sprawdzamy, czy opieka nad dziewczynką była właściwie sprawowana – uzupełnia prokurator.
/asz/