Strona główna Wydarzenia Robert Garstecki na ratunek Ukrainie

Robert Garstecki na ratunek Ukrainie

18

Był na Majdanie w Kijowie i sprawdził, czego potrzebują protestujący Ukraińcy. Robert Garstecki, szef miejskich struktur Prawa i Sprawiedliwości w Świdnicy zapewnia, że nie kierował nim cynizm polityczny. – Rząd nie robi nic, by pomóc Ukraińcom, więc takie osoby jak ja, działające w przestrzeni publicznej, muszą wypełnić tę lukę – tłumaczy Garstecki.

 Robert Garstecki 1

– Moja wizyta w Kijowie jest odpowiedzią na inicjatywę prezydenta Wojciecha Murdzka, który zaproponował organizację miejskiej zbiórki podpisów wyrażających solidarność z protestującymi Ukraińcami. Uważam jednak, że nasze działania nie mogą się ograniczyć do pustych sloganów. Ukraińcy potrzebują naszej konkretnej pomocy. Dlatego też pojechałem tam, by zorientować się, jakie są ich rzeczywiste potrzeby i oczekiwania. Mam już pewien ogląd sytuacji. Będę rozmawiał z samorządowcami o skoordynowaniu wspólnej akcji zbiórki najpotrzebniejszych artykułów spożywczych, lekarstw, koców, ubrań. Aprobatę dla zainicjowanych działań wyraziła już posłanka Anna Zalewska. Cieszę się, że mogę liczyć na jej pomoc przy tej akcji – opisuje Robert Garstecki. – Spoglądamy z wielkim  podziwem na zaangażowanie społeczności ukraińskiej w walkę o jej przyszłość w Unii Europejskiej. Protest trwa już blisko 3 miesiące. Kilkanaście tysięcy osób w srogim mrozie manifestuje proeuropejskie aspiracje Ukrainy. Nie możemy ich pozostawić samym sobie. Wydarzenia na Ukrainie mają ogromne znaczenie geopolityczne również dla samej Polski. Musimy tam być obecni!

Robert Garstecki zapewnia, że jego wyjazd do Kijowa nie ma nic wspólnego z wykonywaniem mandatu radnego ani ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi. – Jestem przede wszystkim Polakiem i jako polski patriota uważam, że mamy obowiązek dzielić się naszą wolnością i wspierać Ukraińców w dążeniu do pełni demokracji – przekonuje.

asz

Zdjęcia udostępnione przez Roberta Garsteckiego

Poprzedni artykułBokserzy przed ważnymi zawodami
Następny artykułOd lat walczą z „masztem hańby”