Rock’n’rollowa Farna

    2

    Nasza polsko-czeska nastolatka powraca. Po podbiciu Polski hitami takimi jak „Cicho”, czy „La la laj”, Ewa Farna serwuje nową dawkę muzyki. Pewnie sprawiła tym samym ogromną frajdę fanom. Szczerze mówiąc, jestem tego pewien, bo ta płyta dowodzi, że Ewa i jej twórczość ma się dobrze, a nawet coraz lepiej.

    Album „Ewakuacja” to zbiór 14 utworów, które utrzymane są w klimacie dynamicznego rock’n’rolla, charakterystycznego dla szalonej dziewczyny. Gitarowe riffy zostały ozdobione elektronicznymi efektami. Oczywiście w rozsądnej dawce. Tytułowa „Ewakuacja” została wytypowana jako pierwszy singiel promujący ten krążek. Wybór na początku mnie zadziwiał, bo piosenka ubrana jest w mocno gitarowe riffy i wokal z ostrym pazurem. Znając „gust” naszych rodzimych stacji radiowych, piosenka miałaby szansę polecieć ze dwa razy, po czym poszłaby w zapomnienie. Moje obawy okazały się jednak niepotrzebne, gdyż w jednej z większych stacji radiowych, usłyszałem tę piosenkę w bardzo odchudzonej, „radiowej” wersji.

    Na tej płycie znalazłem kilka perełek takich jak „Maska”, „Kto więcej da”, czy „Polowanie na motyle”, które powodują, ze nóżka sama tupie. Można poczuć w nich fajny luz i obserwować, jak się udziela. Można też wyciszyć się słuchając piosenki „Deszcz”, czy poprawić sobie humor wsłuchując się w utwór „Beautiful day”. Płytę zamyka bardzo przyjemny duet z Kubą Molędą w piosence „Nie zmieniajmy nic”. Dwa świetnie brzmiące głosy i hit murowany.

    Jednak oprócz tej fantastycznej części znalazłem tę, która mnie kompletnie nie kręci. W„Wyrwij się”, artystka prowadzi jakiś monolog, dzięki któremu chce pewnie kreować swój wizerunek luźnej babki. Niestety, powoduje, że cofam go z niedowierzaniem. Coś co jest ustawiane i sztuczne, nigdy nie zabrzmi naturalnie i ciekawie. Obok wymienionego utworu, znalazła się piosenka „Król to Ty” – ukłon w stronę Michaela Jacksona. Jako wstęp służy fragment z koncertu Michaela, gdy ten wyznaje publiczności miłość. Rozumiem, że Ewa może inspirować się tak wybitnym artystą i chcieć mu oddać hołd w ten sposób, ale ten utwór jest po prostu słaby. Kompozycja mało ambitna, a aranżacja nadzwyczaj uboga. Jak na utwór ku pamięci tak wybitnego artysty to kiepsko.

    Podsumowując, ta płyta mimo wszystko dowodzi, że Ewa dojrzewa. Teksty i muzyka ciekawsze niż na poprzednich płytach, a sama artystka jest w świetnej formie. Swoje możliwości wokalne prezentuje w całej okazałości i to na pewno działa na korzyść. Jedynie dykcja czasem kuleje, ale ogólnie bardzo przyjemnie się tego słucha. Wydaje mi się, że o tej płycie dobrze świadczy fakt, że nie podoba mi się w całości. To oznacza, że jest przygotowana dla różnych słuchaczy i każdy znajdzie na niej coś dla siebie.

    Kamil Franczak

    Poprzedni artykułOd północy cisza wyborcza
    Następny artykułCzary Penelopy: Jajka po benedyktyńsku