Walczyli z powodzią na Węgrzech

    0

    Świdniccy strażacy ochotnicy wrócili niedawno z Kazincbarcika. W węgierskim mieście – partnerskim Świdnicy – pomagali w usuwaniu skutków powodzi.

    – Burmistrz Kazincbarcika zwrócił się do nas o pomoc. Potok przepływający przez miasto wystąpił z brzegów i przechodząc w rwącą rzekę zalał ulice, place i budynki. W starej części miasta woda sięgała ponad dachy aut osobowych. Spora część domów jednorodzinnych stała w wodzie. Podobne szkody wyrządziła powódź w wielu miejscowościach w Polsce. Po geście solidarności z Kędzierzynem-Koźle, nie pozostajemy obojętni również na prośby o wsparcie płynące z zagranicy – tłumaczył wyjazd strażaków prezydent Wojciech Murdzek.

    Głównym zadaniem Ochotniczej Straży Pożarnej ze Świdnicy było wypompowanie wody popowodziowej z najdotkliwiej zalanych obszarów miasta oraz piwnic domów, znajdujących się najbliżej rzeki. Z relacji Węgrów wynikało, że wysokość fali powodziowej dochodziła do 11 metrów, a najniższe punkty miasta i okolicy zalało do wysokości 4-4,5 metra.

    – Zabraliśmy ze sobą dwie pływające pompy szlamowe o wydajności trzech tysięcy litrów na minutę oraz  prawdziwego „giganta”, czyli potężną pompę umieszczaną na przyczepie wozu strażackiego o wydajności 200 tysięcy litrów na godzinę. Nasza pomoc była bardzo przydatna, bo okazało się, że węgierscy strażacy nie posiadali pomp o dużej wydajności, w związku z czym walczyli z wodą przez wiele godzin bez widocznych efektów. Nam wykonanie porównywalnej pracy zajęło kilkadziesiąt minut – mówi Jan Kalinowski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej – Jednostki Specjalistycznej w Świdnicy.

    W sumie nasi strażacy osuszyli cztery duże rozlewiska oraz kilkadziesiąt zalanych piwnic. Partnerzy z Kazincbarcika byli pod ogromnym wrażeniem sprawności świdnickiej drużyny i możliwości technicznych sprzętu, zwłaszcza, że jest to wyposażenie jednostki ochotniczej.

    – Gdyby kiedykolwiek taka tragedia się u nas powtórzyła, nie będziemy zwlekać i od razu poprosimy o pomoc naszą partnerską Świdnicę w Polsce. Przyznam, że nie przypuszczałem, iż tak mała grupa, może w tak krótkim czasie wypompować tyle zalegającej wody – powiedział podczas pożegnalnego spotkania Peter Szitka, burmistrz Kazincbarcika.

    Poprzedni artykułPrawie jak Formuła 1
    Następny artykułDziesięć ton siana dla powodzian