Wojna zawsze przeraża. Czujemy przed nią strach, obawiamy się jej. Zwykle chcemy o niej zapomnieć. A w obliczu konfliktów panujących na świecie, drżymy, by i do nas nie napłynęła fala bombardowań, żeby naszych mężczyzn nie zabrano do wojska, żeby nasz w miarę bezpieczny kraj nie był narażony na jakiekolwiek działania zbrojne. Po przeczytaniu książki Ismeta Prcicia jeszcze bardziej umocniłam się w tym przekonaniu.
Autor: Ismet Prcić
Przekład: Jarosław Rybski
Tytuł: Odłamki
Rok wydania: 2015
Wydawca: Sine Qua Non
Odłamki to gorzka pigułka do przełknięcia. Wrażliwym czytelnikom może stanąć w gardle. Cięty, momentami wulgarny język może odstraszyć delikatnych odbiorców. Chociaż jeśli zabrakłoby tego szorstkiego, nie przez wszystkich akceptowanego słownictwa, nie poczulibyśmy tego specyficznego klimatu; nie wszystkie emocje, które towarzyszyły bohaterowi podczas opowiadania tej bardzo trudnej historii, oddawałyby swoją prawdziwą moc. I choć być może kogoś ten język będzie raził, a ja sama nie jestem zwolennikiem takich słów w literaturze, to – w tym przypadku – uważam go za nieodzowną część fabuły. Nie potrafię sobie wyobrazić, by Ismet używał takiego literackiego i poetyckiego języka.
Po głębszym zastanowieniu mogę powiedzieć, że tej powieści, nie należy oceniać. Książka jest bowiem opisem uczuć, wspomnień z czasów wojny, które przeplatają się z życiem już na wolności, poza granicami Bośni. To „autobiograficzna” powieść Ismeta Prcicia, która jest elementem jego terapii, walką z traumą. Ona nie podlega żadnym normom, żadnym ocenom. Ją się chłonie, przeżywa. Długo przeżywa i chyba nigdy ta lektura nie zostanie puszczona w niepamięć. Na pewno pozostanie w nas jakiś odłamek historii, wbity w naszą duszę i od czasu do czasu będzie dawał nam znać, że siedzi w środku i nie chce opuścić naszego ciała.
Muszę się przyznać, że już dawno nie czytałam tak mocnej i tak ważnej powieści, która tak szeroko otwierałaby mi oczy na zjawisko uchodźstwa. Wydawałoby się, że już wszystko jest nam znane, że już niczego ciekawego nie dowiemy się. Tymczasem możemy na przykładzie autora zobaczyć, jak trudny i pełen przeszkód wiedli żywot uchodźcy. Jak to wpłynęło na ich psychikę. Możemy się tylko domyślać, co tak naprawdę czuje człowiek który musi opuścić dom rodzinny, najbliższych i ojczyznę. Na obczyźnie ma być lepiej i łatwiej, ale czy na pewno?
Odłamki to powieść, która mnie zupełnie „zmiażdżyła” i zostanie moim numerem jeden tego roku. Jest to lektura, której nie pochłania się dla przyjemności, ją się czyta, by poobcować z emocjami, by zasępić się na chwilę i pomyśleć nad tematami, które na co dzień pomijamy, ostentacyjnie ignorujemy.
Polecam ją tym, którzy uwielbiają wielopłaszczyznowe powieści, w których znajdziemy mnóstwo pełnokrwistych postaci, poważnych – wcale niewydumanych – problemów. Będzie to idealna propozycja dla czytelników lubiących historie o rodzinie, przyjaźni, miłości, skomplikowanej młodości, poszukiwaniu własnego ja.
Agnieszka Pohl
Agnieszka Pohl – żona, matka, filolog. Ma obsesję na punkcie książek i mlecznej czekolady. Kiedy nie ma pod ręką książki, czyta etykiety na opakowaniach. Stworzyła Obsesyjną Biblioteczkę (http://obsesyjnabiblioteczka.pl), ale częściej znajdziecie ją na blogu (http://obsesyjnabiblioteczka.pl/blog).