Szczerze powiedziawszy już od jakiegoś czasu chodziła nam po głowach myśl aby odwiedzić to miejsce, lecz jakoś zawsze, albo było nie po drodze i ostatecznie wybieraliśmy inny kierunek, albo pogoda nie dopisywała i pozostawaliśmy z nietęgimi minami w domu. Dopiero teraz, gdy Topacz stał się jednym z 16 obiektów objętych Europejskim Szlakiem Zamków i Pałaców stwierdziliśmy, że nadszedł właściwy moment aby złożyć w nim wizytę i do realizacji naszego tegorocznego planu dołożyć kolejną cegiełkę. Co więcej tym razem zrobiliśmy to rodzinnie, ponieważ oprócz naszej trójki byli z nami również moi rodzice oraz brat.
|
Rodzinka prawie w komplecie… |
Muzeum Motoryzacji
Nasz spacer postanowiliśmy rozpocząć od największej atrakcji całego kompleksu, czyli od odwiedzenia Muzeum Motoryzacji, które mieści się w budynku dawnej powozowni. Byliśmy ogromnie ciekawi (zwłaszcza męska część wycieczki) jakież to cudeńka udało się tu zgromadzić i czy coś zdoła nas zaskoczyć. W końcu na oficjalnej stronie Zamku Topacz
http://www.zamektopacz.pl/ można znaleźć informację, że zgromadzono tu największą w kraju kolekcję pojazdów marek Rolls-Royce oraz Bentley, co nawet dla laika w tej dziedzinie powinno stanowić wystarczającą zachętę. Dodatkowo liczyliśmy też na sentymentalną podróż do lat dziecięcych kiedy to po polskich drogach poruszały się Syreny, Warszawy, Trabanty czy Fiaty 125p. Może wyda się to śmieszne ale nasze pokolenie już powoli zapomniało jak te samochody w ogóle wyglądały, a przecież nasi rodzice właśnie na takich często zaczynali swoją przygodę z motoryzacją i niejedną wakacyjną podróż w nich odbyli.
|
Zamek Topacz – Muzeum Motoryzacji |
|
Zamek Topacz – Muzeum Motoryzacji |
Bilet wstępu do muzeum kosztuje 12 złotych i co ważne można za niego zapłacić kartą. A co otrzymujemy w zamian? W zamian mamy możliwość podziwiania około 40 zabytkowych samochodów i ponad 100 motocykli zgromadzonych pod jednym dachem. Większość z nich jest zachowana w świetnym stanie, zupełnie tak jakby chwilę wcześniej zjechały z taśmy produkcyjnej. To na prawdę porządna lekcja historii i świetne miejsce dla fanów starych, klasycznych pojazdów. W kolekcji znajduje się chociażby słynna Czajka, którą to wozili się PRL-owscy dygnitarze z towarzyszem Edwardem Gierkiem na czele, czy też Syrena Bosto, będąca jednym z pierwszych polskich samochodów dostawczych. Jednak największe wrażenie robią auta najstarsze, czyli te które większość z nas zna już tylko i wyłącznie z filmów i to zazwyczaj czarno-białych.
Generalnie Muzeum Motoryzacji zrobiło na nas pozytywne wrażenie. Bardzo spodobało się również Madzi, którą bez reszty pochłonęła misja znalezienia swojego ulubionego samochodu. Uważamy, że wizyta w muzeum jest w 100 procentach warta ceny, jaką trzeba zapłacić za bilet. Mamy jednak też kilka zastrzeżeń, zwłaszcza co do sposobu prezentacji poszczególnych pojazdów. Wchodząc do wnętrza dawnej powozowni z miejsca zostajemy przytłoczeni pozornym chaosem, jaki tam panuje. Na dość niewielkiej powierzchni upchnięto grubo ponad 150 różnych samochodów, motocykli i innych eksponatów, co nie pozwala na dłużej skupić uwagi na jednym elemencie, ani ze względu na brak odpowiedniego dojścia przyjrzeć się mu z każdej strony. Ewidentnie brakuje tu przestrzeni. Aż się prosi o to, by wygospodarować minimum jeszcze jedno pomieszczenie przynajmniej tej samej wielkości, co obecne. Drugim minusem, który wprawdzie bezpośrednio nas nie dotknął, ale musimy o nim wspomnieć jest fakt, iż muzeum w sezonie zimowym czynne jest tylko i wyłącznie w weekendy od godziny 10 do 17. Dla wielu osób może to stanowić przykrą niespodziankę, kiedy wybiorą się do zamku w zwykły dzień roboczy i kolokwialnie rzecz ujmując pocałują klamkę. Wprawdzie istnieje też możliwość zwiedzania od poniedziałku do piątku, lecz dotyczy to raczej grup zorganizowanych i zawsze wymaga wcześniejszego, telefonicznego umówienia się. Nie wiemy z kolei jak sprawa wizyty w Muzeum Motoryzacji przedstawia się w sezonie letnim, ponieważ na stronie zamku, jak i samej placówki nie ma obecnie żadnej informacji na ten temat.
Topacz – zamek czy raczej dwór? Czyli co nieco o historii tego miejsca.
|
Zamek Topacz (widok od strony dziedzińca) |
Oczywiście największą ozdobą całego kompleksu jest dwór, który w ostatniej dekadzie został pięknie odrestaurowany i zaadaptowany na nowoczesny hotel. Celowo nie używamy tu słowa zamek, ponieważ posiadłość we wsi Ślęza, wbrew temu co może sugerować jej oficjalna nazwa, nigdy nim nie była. To skąd zatem pojawiła się opisana wyżej nieścisłość? Według nas to troszkę chwyt marketingowy mający przyciągnąć nowych gości do tego niezwykle urokliwego miejsca. Zamek brzmi w końcu wymowniej i większości ludzi kojarzy się z czymś bardziej atrakcyjnym i wartym zobaczenia niż jakikolwiek dwór. Jednak nieco dla usprawiedliwienia obecnych właścicieli posiadłości możemy powiedzieć, że na początku swojego istnienia (XIV-XVI w.) budowla rzeczywiście pełniła funkcję obronną, tyle że nie jako warownia, lecz jako samotna wieża otoczona fosą, która prawdopodobnie została wybudowana przez słynnych Templariuszy, aby chronić kupców zmierzających do Wrocławia.
|
Zamek Topacz (widok od strony stawu) |
Niestety do czasów współczesnych nie zachowały się jakiekolwiek źródła pisane dotyczące początków Zamku Topacz. Prawdopodobnie przepadły wraz z odejściem z Dolnego Śląska zakonu Templariuszy lub zaginęły za sprawą jednego z późniejszych właścicieli. Nie wiadomo dokładnie nawet tego, kiedy wieża obronna, od której wszystko się zaczęło, przeszła w ręce świeckie i kto ją zakupił od zakonników. Tyle niewiadomych, a cała wiedza jaką dysponujemy opiera się na opracowaniu wydanym już w XIX wieku przez niemieckiego księgarza i pisarza Aleksandra Ducknera noszącym tytuł „Spis wiejskich dworów, pałaców i rezydencji szlachty pruskiej”. Pozostaje tylko pytanie: Skąd on czerpał swoją wiedzę? Czy miał dostęp do jakichś dokumentów źródłowych? A może po prostu opierał się na tym co przekazali mu ówcześni właściciele? Raczej już się tego nigdy nie dowiemy. I w sumie dobrze, bo uważamy, że każde historyczne miejsce powinno mieć jakieś swoje tajemnice. Czyż nie jest wtedy ciekawiej i bardziej emocjonująco?
|
Średniowieczna wieża mieszkalna – najstarsza część Zamku Topacz |
Jedno jednak trzeba Zamkowi Topacz przyznać. Przez cały okres swojego istnienia miał niezwykle dużo szczęścia. Nigdy nie spłonął i nie był zniszczony. Nawet zawieruchę spowodowaną II Wojną Światową i oblężeniem Wrocławia przetrwał bez najmniejszego uszczerbku. Co więcej, kiedy wyszukacie sobie w Internecie stare XVIII i XIX-wieczne ryciny i porównacie z tym co można podziwiać obecnie, okaże się, że budowla w obu przypadkach w zasadzie wygląda identycznie. Zupełnie jakby zatrzymał się tutaj czas.
|
Zamek Topacz – portal wejściowy. |
|
Zamek Topacz – Zdobienia na barokowym skrzydle zachodnim |
Jako, że nie chcemy Was zanudzać suchymi faktami i datami związanymi z historią posiadłości, polecamy odwiedzenie oficjalnej strony zamku lub zaglądnięcie chociażby na stronę Stowarzyszenia Labiryntarium, gdzie znajdziecie wszystko, co warto wiedzieć o dziejach tego miejsca. Nas najbardziej zaintrygowała wzmianka o tym, że w latach 70-tych XX wieku, w Topaczu mieścił się zakład wychowawczo-karny. Niby to nic dziwnego, bo przecież w wielu innych częściach naszego kraju, podobne obiekty również były adaptowane do takich funkcji. Wystarczy tu choćby wspomnieć więzienie założone w dawnym klasztorze w Nowym Wiśniczu (jeszcze za czasów Austro-Węgier i działające do dzisiaj) czy też Lubiąż wraz ze słynnym szpitalem psychiatrycznym. Jednak w przypadku Topacza odbywający karę osadzeni otrzymali zadanie specjalnej wagi. Jakie? Otóż pracowali przy zakładaniu pól ryżowych… co więcej te pola istnieją do dzisiaj. Trzeba przyznać, że pomysłowość władz PRL nie znała granic 🙂
|
Zamek Topacz |
Niestety środka dworu nie udało nam się tego dnia zwiedzić. Może gdybyśmy przyjechali sami, bez naszej pociechy, to zdecydowalibyśmy się na to, aby poprosić obsługę hotelu o zgodę na krótką wizytę w częściach ogólnodostępnych dla gości oraz na porobienie kilku fotek. Myślimy, że raczej nie byłoby z tym większego problemu. Jednak przy naszej córce w zasadzie mijało się to z celem, zwłaszcza że Madzia właśnie odkryła w sobie talent do udawania groźnego lwa. Jeszcze by któregoś z klientów wystraszyła swoim przerażającym rykiem i dopiero by była heca:) Jednak mimo wszystko nieco żałujemy, bo ponoć Zamek Topacz skrywa w swoich wnętrzach kilka na prawdę ciekawych perełek, jak na przykład kominek pochodzący z 1618 roku. Nic jednak straconego, ponieważ Ślęzę z pewnością odwiedzimy jeszcze nie raz. Kompleks Topacz z całą pewnością na to w pełni zasługuje.
Pozostałe atrakcje kompleksu Topacz
Jak pewnie się domyślacie lista atrakcji kompleksu Topacz nie kończy się jedynie na Dworze i Muzeum Motoryzacji. Powiemy więcej, ona się tak na dobrą sprawę dopiero zaczyna, a całość pomyślano w ten sposób, aby przyjemność z wizyty w Ślęzie czerpały osoby o na prawdę różnych zainteresowaniach i pasjach. Miłośnicy sportów znajdą tutaj między innymi korty tenisowe, strzelnicę golfową oraz ścieżki do biegania i jeżdżenia na rolkach. Można też wypożyczyć stylowe rowery i nimi objechać cały teren, a na koniec odprężyć się w strefie SPA. Osoby lubiące dobrze i wykwintnie zjeść mają do wyboru dwie restauracje, które zbierają bardzo pochlebne opinie zarówno wśród internautów, jak i krytyków kulinarnych. Zadbano nawet o tych, którzy nie wyobrażają sobie spaceru bez swojego czworonożnego pupila. Dla nich wyodrębniono specjalną strefę, w której psy mogą wybiegać się do woli, bez obawy, że komukolwiek będzie to przeszkadzać.
|
Jedna z wielu ścieżek spacerowych na terenie kompleksu Topacz |
|
Jest tu nawet spory staw z pomostem, wokół którego poprowadzono ścieżkę dla rolkarzy |
Lecz nawet jeżeli nie zaliczacie się do żadnej z powyższych grup i podobnie jak my chcecie jedynie spędzić miło czas na rodzinnym spacerze w pięknym otoczeniu zabytkowych budynków i przyrody, również możecie śmiało i bez zastanowienia kierować się właśnie do Zamku Topacz. Dla nas spacer po terenie kompleksu był czystą przyjemnością i idealnym dopełnieniem wizyty w muzeum. Madzi też się bardzo podobało, ponieważ mogła swobodnie hasać i spalać pokłady nagromadzonej w niej energii. Aż miło się patrzyło jak dosłownie tryska z niej radość.
Czasem jest tak, że największą frajdę sprawiają rzeczy z pozoru błahe. Podczas naszej wizyty okazał się nią być wóz strażacki postawiony w miejscu, gdzie zazwyczaj organizowane są imprezy plenerowe. Nie wiemy czy znajduje się on tam na stałe, czy po prostu mieliśmy szczęście, ale musimy przyznać, że stał się on największą atrakcją spaceru. I to zarówno dla naszej córki, jaki i dla całej męskiej części wycieczki. Wiadomo faceci to duże dzieci 🙂 Pojazd w każdym razie był otwarty, więc można było do niego wsiąść, pozaglądać do każdego schowka, czy też pobawić się wężem do gaszenia pożarów. Jak nietrudno się domyślić przez cały czas tłoczyły się przy nim maluchy, po minach których było widać, że są wręcz zachwycone możliwością wcielenia się w rolę strażaka. Również Madzia była przejęta rolą i na prawdę musieliśmy długo ją przekonywać do tego, by móc ruszyć w dalszą drogę. Jak już się dorwała do kabiny i kierownicy to za nic nie chciała wysiąść. Oj chyba rośnie nam mały Schumacher 🙂
Jak sami widzicie możliwości spędzania czasu w kompleksie Topacz nie brakuje. Na prawdę warto się wybrać w to piękne miejsce chociaż na kilka godzin, zwłaszcza że zlokalizowane jest ono tak blisko Wrocławia. Z łatwością dotrzecie tu zarówno samochodem, który można zostawić na jednym z dwóch bezpłatnych parkingów (łącznie około 110 miejsc postojowych), jak i komunikacją miejską. Do Ślęzy, w okolice zamku, dojeżdża autobus linii 612 wyruszający z Dworca Głównego. My na pewno jeszcze nie raz tu zawitamy, do czego i Was mocno zachęcamy.