Śmiech najlepszym lekarstwem

    2

    Śmiech potrafi wpływać na nasze zdrowie oraz życie. Nie wierzycie? Oto przykłady. Terapia śmiechem – ta stosunkowo młoda terapia alternatywna, robi na świecie dużą karierę, także ze względu na jej powszechną dostępność. Jej dobroczynny wpływ wywiera na niemal wszystkie inne ważne dla człowieka dziedziny życia: relacje społeczne, atmosferę w szkole i pracy. Na Zachodzie stosuje się ją nawet w biznesie, przyczyniając się do poprawy jego efektywności.

    Wszystko zaczęło się w USA, w latach 60-tych ubiegłego wieku. Norman Cousin (1915-1990), uznany dziennikarz i pisarz, od wielu lat był trapiony zwyrodnieniową chorobą stawów. Medycyna właściwie nie mogła mu już pomóc, a jego szanse na wyjście z choroby oceniano, jak 1:500. Cousin każdego dnia musiał zażywać ogromne ilości środków przeciwbólowych i aby moc zasnąć, choćby na krótko, skazany był silne (i uzależniające) tabletki nasenne. Wszystko to w coraz większej ilości, przy stale pogarszającym się samopoczuciu. Jego organizm nie był w stanie poradzić sobie z ogromem trucizn, serwowanych w postaci pigułek.

    Norman Cousin pisał kiedyś o fenomenie ludzi, którym przy pomocy humoru i „sztuki” udało się przetrwać obóz zagłady w Oświęcimiu, będąc przy tym oparciem także dla innych, mniej odpornych psychicznie więźniów. Trochę wcześniej czytał o próbach leczenia różnych schorzeń przy pomocy terapii śmiechem, przeprowadzanych w latach dwudziestych XX w. Teraz postanowił zastosować te metodę u siebie. Na własną prośbę, po konsultacji profesora, pod którego opieką się znajdował, przeniósł się z kliniki do pobliskiego pensjonatu. Na początek zaaplikował sobie megadawki witaminy C, co wraz z pozytywnym nastawieniem, wiarą, nadzieją i śmiechem powodowanym przez filmy braci Marx miało przynieść efekt.

    „Odkryłem mile zaskoczony, że 10 minut zwykłego śmiechu, ale tak by trząsł mi się brzuch, mają efekt anestezyjny, umożliwiając mi co najmniej dwie godziny snu wolnego od bólu. Kiedy efekt redukcji bólu ustępował, ponownie włączaliśmy projektor lub telewizor, by ponownie uzyskać efekt redukcji bólu” – pisał o swoich doświadczeniach Norman Cousin.

    Oglądał wtedy mnóstwo komedii, zabawnych obrazków, rozśmieszających do łez historyjek. Początkowo kilka razy dziennie przychodziła do niego z kliniki pielęgniarka, odwiedzali go przyjaciele i rodzina, czytając mu zabawne testy i oglądając wraz z nim komedie. Salwy śmiechu wywoływały szczególnie te slapstikowe, z braćmi Marks lub Chaplinem oraz zwariowane kreskówki. Z tygodnia na tydzień jego stan ulegał powolnej, lecz stałej poprawie.

    Po kilku tygodniach przeprowadzono u niego badania, które zaskoczyły lekarzy: cofała się choroba zwyrodnieniowa! Po trzech miesiącach powrócił do domu, po kolejnych trzech powrócił do swojej ukochanej pracy i rzucił się w wir życia. Choroba, mimo tak złych wcześniejszych rokowań, cofnęła się niemal całkowicie.

    To tylko jeden z przykładów. Za sprawą Hindusa, doktora medycyny Madana Katarii oraz jego małżonki Madhuri, którzy stworzyli pierwszy Klub Śmiechu, gdzie bezinteresownie się śmiali, tworząc różne ćwiczenia pomagające ciału otworzyć się na wesołość, śmiech pozytywnie wpłynął na dziesiątki tysięcy ludzi na całym świecie.

    Mamy liczne przykłady na to, że organizm wsparty śmiechem, szybciej się regeneruje. Nawet u osób ciężko chorych, w wielu przypadkach stwierdzono znaczną poprawę dzięki stosowaniu terapii śmiechem. Po jakimś czasie zaczął się tym interesować świat lekarski. Powstała nauka o śmiechu czyli gelotologia (łac. gelos – śmiech).

    Tekst: Piotr Sady, oprac. SzSadurski

    Poprzedni artykułCzego Jaś się nie nauczył, tego Jan….
    Następny artykułCzary Penelopy: Tort jabłkowo – kokosowy