Strona główna Magazyn Kuchnia Czary Penelopy: Wiosenne szparagi

Czary Penelopy: Wiosenne szparagi

0

Wczesny poniedziałkowy ranek. Jak zwykle jako pierwsza krzątałam się po kuchni. Moje oczy krążą wokół wiązki cieniutkich zielonych szparagów, które kupiłam poprzedniego dnia na plantacji szparagów. Wiedziałam, że trzeba je szybko wykorzystać, by się nie zmarnowały. Postanowiłam, że do obiadu nie ma co czekać. Zrobię królewskie śniadanie rodzince, by znienawidzonemu poniedziałkowi nadać pozytywny charakter.

szparagi z grzankami

Najpierw ukroiłam 4 kromki chleba. Lekko posmarowałam masłem i szybko ugrillowałam kromki z obu stron. Odłożyłam je. W garnku zagotowałam wodę z odrobiną octu. Szparagi umyłam. Odcięłam stwardniałe końcówki. Nie obierałam ich, bo były młodziutkie i cieniutkie. Łyżkę oleju roztarłam w rękach i natarłam całe szparagi. Na patelni grillowej obsmażyłam je z każdej strony posypałam solą morską i pieprzem. Sprawdziłam ich konsystencję – były jędrne, miękkie, ale nie łykowate. Idealne. Woda się zagotowała, zamieszałam ją i wbiłam jajko w wir. Podobnie postąpiłam z kolejnymi jajkami. Pozostawiłam jajka w tej gorącej kąpieli na 3 minuty. Na talerzach rozlokowałam grzaneczki chleba. Na nich rozłożyłam niesforne szparagi na wierzchu wylądowały jajka. Nacięłam każde lekko i ze środka leniwie wylała się żółta lawa zalewając zieloną tratwę. Posoliłam, posypałam świeżo mielonym czarnym pieprzem. Podałam mojej ekipie. Cudownie rozpocząć tydzień takim luksusowym śniadankiem.

Zużyłam:

pęczek zielonych cieniutkich szparagów

4 jajka

4 kromki dobrego pieczywa

1 łyżka octu – to do wody

sól, pieprz do smaku

Smacznego Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch

Poprzedni artykułIdziemy do kina: Nasza młodsza siostra
Następny artykułPiękniejszy świat Beaty: Rozmowy o seksie