Nie wyobrażam sobie wielkanocnego stołu bez pasztetu. I choć pasztety robię często (o czym już Wam kiedyś pisałam), to na TEN, wielkanocny już czekam. Cała moja rodzina bardzo lubi domowe pasztety, mięsne pasty i smarowidła, które można niewielkim kosztem wyczarować np. z mięsa z rosołu. Na Wielkanoc jednak piekę pasztet w wersji de-lux z kilku rodzajów mięsa.
Czasami robię go w kruchym cieście, czasami obkładam plasterkami słoniny. Różnią się też dodatki. Raz dodaję zielone oliwki, innym razem suszone śliwki, orzeszki pinii lub suszone pomidory. Bawi mnie zabawa tym samym przepisem i lubię, gdy jedząc pasztet, natrafiam na bonus w postaci w/w składników. Jeśli cenicie sobie prostotę i nie lubicie zbędnych dodatków, spokojnie możecie owe dodatki pominąć i upiec pasztet w czystej postaci. Waszej decyzji pozostawiam też, czy na Wielkanoc upieczecie go w cieście czy bez ciasta.
Na zdjęciu pasztet ze śliwkami
Potrzeba: (na jedną keksówkę 26-30cm)
25 dag ugotowanej wołowiny
25 dag ugotowanej wieprzowiny
20 dag wątróbek drobiowych
1 udo kaczki (opcjonalnie, ja lubię i czasem dodaję)
15 dag surowego boczku
przyprawy do gotowania mięsa:
1 listek laurowy, 4-6 ziarenek ziela angielskiego, 5 ziarenek czarnego pieprzu
1 marchew
2 cebule
3 jajka
3 łyżki masła
2 ząbki czosnku
1 czerstwa kajzerka
1,5 szklanki bulionu
1/2 zmielonej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka majeranku
sól, pieprz
garść suszonych grzybów
opcjonalnie garść zielonych oliwek, śliwek suszonych lub suszonych pomidorów
składniki na ciasto:
2 szklanki mąki pszennej
20 dag masła
2-3 łyżki śmietany
jajo, żółtko,
sól
Wieczorem dnia pierwszego:
1.Zalewam gorącym bulionem grzyby i pozostawiam na noc, by namokły. Uwielbiam zapach suszonych grzybów- mam do nich prawdziwą słabość. Dlatego też przemycam je do wielu potraw, a w pasztecie muszą się znaleźć obowiązkowo.
2.Mięsa i surowy boczek dokładnie myję i kroję na małe kawałki (udko kacze, jeśli je dodaję, rzecz jasna pozostawiam w całości). Wkładam do dużego garnka, zalewam zimną wodą i dodaję przyprawy, marchew i 1 cebulę. Zagotowuję, po czym zmniejszam ogień i duszę na małym ogniu do miękkości mięsa około 1h. Gdy mięso się ugotuje, pozostawiam je do wystygnięcia.
Drugiego dnia przystępuję do części zasadniczej produkcji pasztetu:
(jeśli zdecydujecie się zrobić pasztet w cieście)
1. Mąkę, szczyptę soli przesiewam na stolnicę, siekam ją z masłem, dodaję żółtko i śmietanę. Szybko zagniatam ciasto, formuję z niego kulę, owijam folią spożywczą i odstawiam przynajmniej na godzinę do lodówki.
2.Grzyby gotuję do miękkości.
3.Wątróbki obieram, myję i podsmażam wraz z podzieloną na cząstki 1 cebulą, posypuję majerankiem.
3.Bułkę namaczam w ciepłym bulionie, gdy zmięknie odciskam ją.
4.W maszynce mielę 2-3 razy odcedzone mięsa wraz z marchewką, ugotowaną cebulą, wątróbką ugotowanymi grzybami oraz odciśniętą bułką. W tym momencie, po zmieleniu i doprawieniu można dodać oliwki, śliwki lub orzeszki. Doprawiam solą, pieprzem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, gałką muszkatołową. Rozdzielam żółtka od białek. Żółtka dodaję do pasztetu, a białka ubijam z odrobiną soli na sztywno i delikatnie mieszam z masą pasztetową.
Jeśli robię pasztet w cieście to:
Ciasto rozwałkowuję, część odkładam, by potem przykryć wierzch, a resztą wykładam dno i boki foremki. Do foremki z ciastem, które należy nakłuć widelcem, włożyć masę mięsną i po wyrównaniu powierzchni przykryć odłożonym ciastem, też je nakłuć, a brzegi zlepić. Wierzch posmarować roztrzepanym jajkiem. Pasztet piec w piekarniku nagrzanym do 180 st. C na złoty kolor ok. 60 minut.
Jeśli nie zamierzasz piec pasztetu w cieście to:
Wąską foremkę smaruję tłuszczem, boki i dno wykładam cieniusieńkimi plasterkami słoniny, posypuję bułką tartą. Wykładam masę mięsną, rozsmarowuję, dokładnie dociskam, wyrównuję, posypuję bułką tartą. Wstawiam do nagrzanego do180st.C piekarnika i piekę przez 1 godzinę.
Życzę wszystkim czytelnikom wielu smakowitości ale przede wszystkim wspaniałego rodzinnego czasu i bliskości. Wesołych Świąt!
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch – projektant wnętrz, architekt, właścicielka i szefowa studia architektury wnętrz ARCHIDEKOR, niewielkiej pracowni projektowej mieszczącej się na poddaszu jednej z kamienic świdnickiego starego miasta. Pracownię prowadzi wspólnie z mężem – również architektem. Mama dwóch cudownych córeczek. W kuchni – czarodziejka. O jej wyjątkowym talencie przekonali się znakomici goście bankietów, urządzanych przy okazji Festiwalu Bachowskiego.