Sporym echem w 2008 roku odbiły się słowa Jarosława Kaczyńskiego o miliardzie złotych, jaki jest potrzebny dla zdegradowanej Świdnicy. Po czterech latach wrócił do tematu, tym razem w szerszym kontekście. Podczas wizyty w Wałbrzychu zapowiedział stworzenie wielkiego funduszu odbudowy „tych ziem”. Oczywiście, gdy tylko Prawo i Sprawiedliwość dojdzie do władzy.
Jak ocenił prezes PiS, „te ziemie” nie doczekały się należytych nakładów na rewitalizację zniszczonych, poniemieckich kamienic. Stwierdził, że nie zauważa żadnej zmiany od swojej pierwszej wizyty w tym rejonie sprzed 35 lat. – Mogą mi zarzucać, że obiecuję, jak nie wiadomo, skąd wziąć pieniądze – mówił podczas wystąpienia w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej tłumacząc, że to obecny rząd doprowadził do katastrofy finansów publicznych i to nieprawda, że środków na odbudowę takich obszarów nie ma. Zdaniem prezesa PiS-u konieczna jest całkowita zmiana polityki i gospodarowania publicznymi pieniędzmi.
Jarosław Kaczyński przywołał także opinie „niektórych” (których, nie powiedział), że najlepiej oddać tu wpływy obcym. – Ale nie ma dobrych wujków – stwierdził i gładko przeszedł do funduszy unijnych. – Nie dajcie się nabrać na te 400 mld eu (o taką kwotę na lata 2013-20 z Unii Europejskiej walczy obecny rząd, przyp. red.), bo to jest bezczelny chwyt. Nam się należy 500 – 520 mld. Każdy, kto ugra mniej, przegra polską sprawę. W wystąpieniu skoncentrował się na krytyce ostatnich 5 lat władzy PO i wzywaniu do uczciwych wyborów. Poinformował także o planowanym na styczeń lub luty votum nieufności dla rządu Donalda Tuska.
Do tematu wielkiego funduszu odbudowy nie wrócił. Nie poinformował, na jakich podstawach i w oparciu o jakie źródła można by taki fundusz stworzyć. Przypomnijmy, że w 2008 roku Jarosław Kaczyński nie odpowiedział na prośbę władz Świdnicy o pomoc w stworzeniu rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby miastom o historycznym znaczeniu pozyskiwanie środków krajowych.
asz