To nie sarny doprowadziły do odarcia i połamania drzewa, rosnącego nad zalewem Witoszówka. Taki scenariusz sugerowali czytelnicy Swidnica24.pl. Straż miejska ustaliła, jak doszło do dewastacji.
Jak informowaliśmy wczoraj, o zniszczeniu drzewa zaalarmował 27 lutego społecznik Krzysztof Szpilka, który systematycznie odwiedza okolice zalewu Witoszówka i sprząta wyrzucane tu przez spacerowiczów i biesiadników śmieci. Zrobił to 27 lutego, gdy połamana roślina leżała wciąż na terenie zielonym pomiędzy nowym parkingiem a bosmanatem. Jak przypominaliśmy, w tym miejscu 8 lat temu podczas akcji z udziałem samorządowców i parlamentarzystów posadzono 100 drzew. Przetrwały do dzisiaj nieliczne egzemplarze.
Jak się okazuje, zniszczone drzewo leżało na trawniku przez ponad 2 tygodnie, aż do interwencji Krzysztofa Szpilki.
– Fakt zniszczenia drzewa oraz dewastacji terenu zielonego został ujawniony przez operatora monitoringu wizyjnego w dniu 11 lutego br. – opowiedział na pytania Swidnica24.pl zastępca komendanta Straży Miejskiej w Świdnicy Edward Świątkowski.
– Zniszczeń tych dokonał kierowca (mężczyzna), który z nieustalonych przyczyn wjechał samochodem z parkingu na trawnik niszcząc drzewo oraz dewastując teren zielony. Kierowca po chwili odjechał z tego miejsca, jednak na podstawie numerów rejestracyjnych pojazdu prowadzone są obecnie czynności wyjaśniające, które z dużą dozą prawdopodobieństwa doprowadzą do ukarania sprawcy wykroczenia oraz pokrycia przez niego wyrządzonych szkód – twierdzi przedstawiciel straży.
/asz/
fot. Krzysztof Szpilka