Strona główna 0_Slider Pacjent wypadł z karetki i zmarł. Po wyroku sądu prokuratura wnosi o...

Pacjent wypadł z karetki i zmarł. Po wyroku sądu prokuratura wnosi o kasację

0

W styczniu 2020 roku na drodze krajowej nr 35 z karetki wypadł pacjent i zginął pod kołami samochodu dostawczego. Prokuratura postawiła zarzuty pielęgniarce i lekarzowi. Sąd uniewinnił oboje. Z wyrokiem nie zgadza się świdnicka prokuratura rejonowa, która przygotowuje wniosek do Sądu Najwyższego o kasację, o czym jako pierwsza poinformowała Gazeta Wyborcza.

Do zdarzenia doszło 11 stycznia 2020 roku na drodze krajowej nr 35, na odcinku ze Świdnicy do Wałbrzycha. – Karetką transportu sanitarnego przewożono 53-letniego pacjenta ze szpitala w Dzierżoniowie do szpitala w Wałbrzychu, gdzie miał uzyskać konsultację na oddziale neurochirurgii. Na wysokości Komorowa drzwi karetki otworzyły się, pacjent wypadł z karetki i wpadł wprost pod jadący za nim samochód typu bus. Mężczyzna doznał obrażeń ciała, były to obrażenia wewnętrzne, klatki piersiowej, brzucha. Na skutek tych obrażeń pacjent zmarł – relacjonuje Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.

W czerwcu 2021 roku do sądu został skierowany akt oskarżenia.

Badaliśmy kilka wątków. Okazało się, że pacjent miał zostać pobity 9 stycznia. 11 stycznia do jego miejsca zamieszkania miała przyjechać karetka z Dzierżoniowa, jednak nie zabrała go do szpitala. Dopiero później mężczyzna został przetransportowany do szpitala. Badany był wątek pobytu w szpitalu, transportu między szpitalami, a także potrącenia przez samochód. Wszystkie te wątki wyjaśniliśmy. W toku śledztwa przeprowadziliśmy oględziny karetki, przesłuchaliśmy lekarzy, zabezpieczyliśmy dokumentację lekarską, uzyskaliśmy opinię biegłego z zakresu ruchu drogowego oraz opinię biegłego z zakresu ratownictwa medycznego. W oparciu o te dowody dwóm osobom przedstawiliśmy zarzuty – mówił wówczas prokurator Rusin.

Zarzuty przedstawiono pielęgniarce, która była odpowiedzialna za transport sanitarny karetką, a także lekarzowi z izby przyjęć. – W akcie oskarżenia zarzucamy pielęgniarce, że naraziła pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Jako kierownik zespołu transportowego, będąc zobowiązana do opieki nad przewożonym pacjentem, rażąco zaniedbała ciążące na niej obowiązki w ten sposób, że zignorowała wiedzę, jaką posiadała co do ciężkiego stanu zdrowia pacjenta. Wiedziała bowiem, że pacjent jest po urazie głowy. Wiedziała, że ma on krwiak podtwardówkowy. Wiedziała również, że pacjent ma zaburzenia równowagi, orientacji i ruchu. Mimo tego pozostawiła go samego w części medycznej karetki, a sama usiadła obok kierowcy – pozostawiając pacjenta bez opieki, w niewłaściwej pozycji i bez możliwości monitorowania. To spowodowało, że zaburzony chorobowo pacjent otworzył od środka tylne drzwi karetki i wypadł. Stąd też zarzucamy jej narażenie tego pacjenta poprzez te zaniedbania. Uważamy również, że istnieje związek przyczynowy między tym zaniedbaniem i narażeniem w kontekście jego stanu zdrowia, a nieumyślnym spowodowaniem śmierci – tłumaczył szef świdnickiej prokuratury.

Według naszych ustaleń, pielęgniarka, która siedziała z przodu zamiast z tyłu przy pacjencie, nawet nie zorientowała się, że pacjent otwiera drzwi i wypada z karetki. Dopiero zorientowała się, że do tego doszło, gdy pacjenta już nie było w karetce. Zatrzymano wówczas karetkę i przystąpiono do reanimacji, ale już było za późno – wskazał Rusin. Przesłuchana w charakterze podejrzanej, kobieta nie przyznała się do popełnienia tych czynów i odmówiła złożenia wyjaśnień.

Lekarzowi zarzuciliśmy z kolei, że umyślnie naraził pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że nieprawidłowo zakwalifikował pacjenta do transportu w pozycji siedzącej, podczas gdy z uwagi na ciężki stan zdrowia wynikający z doznanego urazu i występujących zaburzeń powinien on być transportowany w pozycji leżącej. Pogłębił więc ryzyko, a ponadto nie przewidział skutków jakie mogły powstać podczas transportu. Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się, jednak złożył wyjaśnienia – dodaje Rusin.

Wyrok w I instancji zapadł w świdnickim Sądzie Rejonowym 28 grudnia 2023r.

Sąd skazał pielęgniarkę za nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta na rok więzienia z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na 2 lata i orzekł 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz osoby najbliższej zmarłemu. Natomiast lekarz został uniewinniony. – W toku postępowania są uzyskał drugą opinię, która potwierdza nasze oskarżenie wobec pielęgniarki, natomiast odmiennie się wypowiada co do pozycji pacjenta. Mówi, ze pacjent mimo poważnego schorzenia neurologicznego mógł być przewożony w pozycji siedzącej. Dlatego wywiedliśmy apelację co do wyroku dla lekarza, bowiem mamy dwie sprzeczne opinie. Jedna mówi o pozycji leżącej, natomiast o siedzącej. Sąd tego nie rozstrzygał, tylko przyjął jedną z tych opinii. Naszym zdaniem powinien zostać powołany trzeci biegły. Wyroku dla pielęgniarki nie skarżyliśmy, uznając, że jest to wyrok satysfakcjonujący nas, jak i osoby pokrzywdzone – mówi prokurator Rusin.

Apelację od wyroku dla pielęgniarki złożyła obrona. – Moja klientka uzasadniała swoją decyzję dobrym stanem pacjenta – mówił „Gazecie Wyborczej” mecenas Łebek. – Kontrolowała go, rozmawiała z nim, widziała, co się dzieje. W jej ocenie miała kontrolę nad sytuacją. Nie ma żadnych regulacji wewnętrznych nakazujących pielęgniarce zajmowanie miejsca koło pacjenta. (…)

W wydanym 2 lipca tego roku wyroku Sąd Okręgowy w Świdnicy utrzymał w mocy uniewinnienie dla lekarza i przychylił się do wniosku obrony, uniewinniając również pielęgniarkę. – Zapoznaliśmy się z uzasadnieniem i uniewinnienia wobec lekarza nie będziemy skarżyć, bo do kasacji muszą być specjalne zarzuty. Musimy znaleźć albo rażącą obrazę przepisów prawa procesowego, albo rażącą obrazę przepisów prawa materialnego. W tym przypadku nie widzimy podstaw do kasacji, natomiast dla nas było wielkim zaskoczeniem, że sąd mimo skazania uniewinnił pielęgniarkę – mówi Marek Rusin.

Sąd uniewinnił, dlatego że po pierwsze nie ma żadnego przepisu, który by nakazywał pielęgniarce, żeby siedziała z tyłu przy pacjencie, a po wtóre, sąd uważa, że pielęgniarka w żaden sposób nie mogła przewidzieć tego, co się wydarzyło i z tym się absolutnie nie zgadzamy. Po pierwsze, to, co sąd przyjął, jest sprzeczne z opiniami, które uzyskaliśmy w toku postępowania. Są przepisy, który taki obowiązek nakładają. Jest to ustawa o zawodach pielęgniarki i położnej, z której jasno wynika, w art. 11, że obowiązek dbania o bezpieczeństwo pacjenta ciąży na pielęgniarce, także podczas transportu. I jest to przepis, który wynikał z opinii i na który się powoływaliśmy. Skoro więc mamy pacjenta, który ma bardzo poważny uraz neurologiczny, jedzie na cito do Wałbrzycha, pielęgniarka ma być przy nim i powinna przy tak poważnym urazie przewidzieć, co może się wydarzyć. To nie była złamana ręka! Stąd też uważamy, że mamy argumenty do wywiedzenia kasacji. Uważamy, że orzeczenie II instancji jest niesprawiedliwe i sprzeczne z dowodami, zebranymi przez prokuratora i sąd – tłumaczy Marek Rusin.

Agnieszka Szymkiewicz/Michał Nadolski

Poprzedni artykułNiezabezpieczony ładunek, nieszczelny układ wydechowy i liczne wycieki [FOTO]
Następny artykułPotrącenie rowerzystki [FOTO]