Zawsze miałem i nadal nie opuszcza mnie niezwykły respekt dla Edmunda Nawrockiego. Dla tego, co robi i jakim jest człowiekiem. Szacunek budzi jego niezachwiana postawa i poglądy na otaczającą nas rzeczywistość. Jak przystało na człowieka niezależnego, niewikłającego się w jakiekolwiek koniunkturalne relacje.
Kiedy zapytałem go ostatnio, co jest dla niego najważniejsze – odpowiedział z namysłem – Przede wszystkim wierność samemu sobie i bycie tym, kim się jest. Nie ma nic gorszego niż granie nie swojej roli. W jednym z wywiadów udzielonych w roku 1996 Andrzejowi Dobkiewiczowi pytany o plany na przyszłość powiedział: – U schyłku życia usiłuję powrócić do postawy życiowej, której hołdowałem w młodości. Najpełniej ilustruje to wiersz jego ulubionego poety rosyjskiego, Fiodora Tiutczewa -“ Nie troszcz się, nie sądź, nie zaprzeczaj. Głupstwem jest troska, sąd w obłędzie. Twe dzienne rany snem uleczaj. A jutro, co ma być, to będzie. I żyjąc umiej przeżyć wszystko. Niepokój, smutek, radość, trwogę….Czegóż masz pragnąć? Cóż jest blisko? Przeżyłeś dzień i dziękuj Bogu.
Taki właśnie jest dzisiejszy bohater Tkania życia. Pasjonat, badacz i znawca historii południowej Wielkopolski i Świdnicy. Autor wielu publikacji na ten temat w języku polskim i niemieckim. Chyba jako jedyny z badaczy dziejów naszego miasta, łącznie przez pełne dwa lata, przeszukiwał i studiował niemieckie archiwa. Twierdzi, że wszystko, co zdarzyło się w jego życiu, było możliwe będzie niezwykłemu zrządzeniu losu. A także spotykaniu niezwykłych i przyjaznych mu ludzi. Takich, jak Jan Dembowski (nauczyciel łaciny i historii z II LO). Pomógł mu uzyskać pierwszą pracę w Liceum Pedagogicznym w Świdnicy. Został nauczycielem klas z niemieckim językiem wykładowym. Przepracował w tej szkole 35 lat i miał swój udział w edukacji ogromnej rzeszy nauczycieli dla dolnośląskiego szkolnictwa. Ważną rolę odegrał Horst Adler, profesor z Ratyzbony. Dzisiaj sprawdzony przyjaciel. Sponsorował podróże do Niemiec Edmunda Nawrockiego i wyjednywał stypendia pozwalające na bezpieczne i spokojne badania archiwów, bez obawy o potrzeby dnia codziennego. Dzięki pomocy jego i Klausa Goldmanna ukazał się popularnonaukowy zarys “Historii Świdnicy” w języku niemieckim. Wydawcą był wydział kultury partnerskiego dla Świdnicy miasta Biberach. W tym gronie był także niezapomniany Andrzej Scheer, założyciel “Bractwa Krzyżowców”, klubu zajmującego się odszukiwaniem i badaniem krzyży pokutnych i innych historycznych źródeł materialnych, obrazujących życie na tych ziemiach. Dzięki ogromnemu wysiłkowi i współudziale Scheera ukazał się przewodnik po świdnickim kościele parafialnym pw. św. Stanisława i Wacława. Edmund Nawrocki jest także autorem “Dziejów Świdnicy w latach 1243 – 1526”. Ukazała się ona kilka lat temu dzięki pomocy Wiesława Rośkowicza, dyrektora Muzeum Dawnego Kupiectwa. Jest to pozycja przeznaczona dla szerokiego kręgu czytelników pasjonujących się lub tylko ciekawych historii miasta. Napisana przystępnie, bez zbędnych treści, które mogły utrudnić odbiór najistotniejszych szczegółów. A ponadto odbrązawiająca niektóre mity o dawnych dziejach tych ziem. Edmund Nawrocki pochodzi z rodziny nauczycielskiej. Pierwszym nauczycielem był jego pradziadek, a gen był przekazywany w kolejnych pokoleniach. Współcześnie zawód ten wykonywało ośmiu spośród jego krewnych. Urodził się na ziemi krotoszyńskiej, w wiejskiej szkole w roku 1928. Po wojnie rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, na Wydziale Nauk Humanistycznych. Na KUL-u kontynuował studia doktoranckie na wydziale historii wychowania. Niestety, wydział rozwiązano i nie zdążył ich ukończyć. Przyjechał do Świdnicy i rozpoczął pracę we wspomnianym Liceum Pedagogicznym. Jego pasją jest poznawanie i popularyzowanie historii Świdnicy. Przez kilkadziesiąt lat Edmund Nawrocki zgromadził jeden z największych zbiorów materiałów historycznych dotyczących miasta i regionu. Tylko on i inny pasjonat dziejów miasta, Piotr Zagała, posiadają tak komplementarne zbiory, mimo że obowiązek moralny spoczywa na zarządzających Świdnicą władzach. To jedna z największych bolączek Edmunda Nawrockiego. Nie może ze spokojem patrzeć, jak znikają w niebycie świadectwa naszej historii współczesnej. Przy tej okazji przypomniał mi zdarzenia z pewnego sympozjum historyków, na którym jeden z prelegentów stwierdził, że bardzo precyzyjnie możemy dowiedzieć się, co jadano na śniadanie w czasach króla pruskiego, natomiast nigdzie nie znajdziemy wykazu pierwszych, powojennych sekretarzy partii w powiecie pruszkowskim. W latach 1999 – 2008 dużo publikuje w świdnickich czasopismach, głównie w tygodniku “Expressem”, redagowanym przez Tomasz Wyrwę. Ukazało się wówczas około 700 artykułów, przeważnie związanych z dziejami Świdnicy. Cztery lata temu wydawca tygodnika wydał zbiór 70 materiałów w postaci książkowej, pt: “ Z dziejów Świdnicy”. Trud pana Edmunda doceniły władze miasta i w roku 2008 przyznały mu nagrodę w dziedzinie kultury. W następnym roku został zwycięzcą w plebiscycie portalu dziennik.swidnica.pl na “Niepowtarzalnego Roku 2009”. Znamienne było uzasadnienie internautów – nagrodzony za ukazanie faktu, że historia regionu nie rozpoczyna się po 1945 roku.
Edmund Nawrocki jest niepowtarzalnym, niezależnym człowiekiem i wcale nie zabiega o uznanie. Ceni swoje sądy i jest im wierny. Pewnie dlatego, obok swoich fanów, ma także przeciwników. Ale jakoś nie zauważyłem podczas naszej rozmowy, by się tym zbytnio martwił. I na tym polega jego urok.
Czy będąc już na tak dojrzałym etapie życia można mieć jakieś marzenia? A jeśli tak, to, jakie?
– Nigdy nie było we mnie chyba tyle niefrasobliwości, by oddawać się marzeniom. Twardo stąpałem po ziemi i przeszukiwanie archiwów jakoś mnie od tego odwodziło. Jedynym marzeniem, jakie mam i teraz jest – święty spokój. O tym marzę i może to osiągnę.
Dziękuję
Wacław Piechocki