6 kwietnia o koszmarnym wysypisku śmieci nad malowniczym odcinkiem rzeki Bystrzycy w Świdnicy zaalarmował czytelnik Swidnica24.pl. Zgłoszenie natychmiast trafiło do straży miejskiej, strażnicy wybrali się, by sprawdzić miejsce, ale od funkcjonariuszy i wszystkich odpowiedzialnych za zaśmiecony teren instytucji szybszy był emeryt z Pszenna.
Na dzikie wysypisko natknął się jeden z mieszkańców, który wraz z dziećmi postanowił wybrać się na spacer wzdłuż rzeki Bystrzycy. – Wybraliśmy się na odcinek, który znajduje się za działkami na wylocie ze Świdnicy na Bystrzycę Dolną. To co tam zobaczyliśmy przechodzi ludzkie pojęcie. Totalne wysypisko śmieci. Po workach i odpadach widać, że niektóre są nowe. Sporo jest części po samochodach. Nie byłem wstanie wytłumaczyć dzieciom, dlaczego ludzie tak robią i zanieczyszczają środowisko. Na określenie takich ludzi cisną się twarde słowa – opisywał. Zdjęcia potwierdziły opis, a zgłoszenie trafiło do świdnickiej straży miejskiej. Działania zostały przez funkcjonariuszy podjęte.
— Odpady wskazywały na miejsce pochodzenia, m.in. ogrody działkowe i zakłady samochodowe. Nasi funkcjonariusze sprawdzili, czy nie ma śladów wskazujących na właścicieli śmieci, odwiedzili działkowców i wszystkie okoliczne zakłady samochodowe – mówi Edward Świątkowski, zastępca komendanta SM. Na razie żadnego sprawcy nie ustalono. Strażnicy natknęli się za to na dwóch mężczyzn, których podejrzewali o wyrzucanie odpadów. Tymczasem okazało się, że to doskonale znany nie tylko w gminie Świdnica mieszkaniec Pszenna, Waldemar Woźniak wraz z pomocnikiem Grzegorzem Matułą.
Waldemar Woźniak słynie z podejmowanych każdego dnia akcji na rzecz środowiska naturalnego. Nie czeka, aż osoby i instytucje odpowiedzialne za zaśmiecony teren podejmą działania. Tak było i w tym przypadku. Zaraz po uzyskaniu informacji o wysypisku nad Bystrzycą, ruszył do pracy. Edward Świątkowski z uznaniem mówi o aktywności Waldemara Woźniaka, obiecuje również współpracę. Zebrane śmieci będą musieli wywieźć właściciele terenu.
– Tu trzeba zrobić jedno – zamknąć drogę nad rzeką dla ruchu samochodowego – mówi Waldemar Woźniak. Społecznik sprzątał przez kilka dni i nie ograniczył się tylko do obszaru nad samą rzeką. Jak ocenia, śmieci zapełnią co najmniej dwa kontenery powyżej 3 ton.
/asz/
Zdjęcia i nagranie Artur Ciachowski