Rada Nadzorcza Świdnickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji odwołała dzisiaj z funkcji prezesa Jacka Sochackiego. Byłemu już prezesowi zarzucono mało efektywne działania przy modernizacji basenu letniego i zatajanie informacji o toczącym się w prokuraturze śledztwie ws. wylewania w oczyszczali ścieków niewiadomego pochodzenia.
Jacek Sochacki Świdnickim Przedsiębiorstwem Wodno-Kanalizacyjnym zarządzał 17 lat. Wcześniej był m.in. wiceprezydentem Świdnicy oraz dyrektorem świdnickiego oddziału BGŻ.
To, że prezydent Beata Moskal-Słaniewska będzie szukała kozła ofiarnego, było pewne jak dwa razy dwa – tak zareagował na decyzję o odwołaniu. Jedną ze wskazanych przyczyn były, jak czytamy w oficjalnym komunikacie ŚPWiK, „mało efektywne działania, skutkujące zaprzestaniem modernizacji basenów”. – Pani prezydent żyje w świecie fikcji zbudowanej przez jej urzędniczych klakierów. Przez ostatni rok nie dopuściła do tego, byśmy mogli się spotkać i porozmawiać o sytuacji. Obarczenie mnie winą za niezrealizowanie modernizacji basenów po tym, gdy miasto samo zdecydowało o zaprzestaniu inwestycji na tydzień przed wyłonieniem wykonawcy, jest nieporozumieniem. Skarbnik stwierdził, że ryzyko finansowe dla miasta jest zbyt duże, a oparł się na opinii z marca 2020, która niczym nie różniła się od wcześniejszej opinii z końca 2017 roku! – mówi były prezes.
Pytany, czy był przeciwny modernizacji basenu letniego w takiej formule, o jakiej zdecydowała prezydenta miasta Beata Moskal-Słaniewska, powierzając ją ŚPWiK, kategorycznie zaprzecza. – Przyznam, że pierwszy projekt, który otrzymaliśmy, był produktem, jeśli można użyć takiego porównania, wyrobem „czekoladopodobnym”. Ten projekt nigdy nie miał ujrzeć światła dziennego! Tam nawet rysunki były podpisane „Basen w Lubinie” (przypomnijmy, że projekt został sfinansowany w ramach budżetu obywatelskiego i kosztował w 2016 roku 116 tysięcy złotych, przyp. red.). Trudno było oczekiwać, że jako odpowiedzialni ludzie chcielibyśmy go realizować – tłumaczy były prezes i dodaje: – W sukurs przyszła zmiana ustawy o prawie wodnym, co pozwoliło wystartować od początku i zrealizować zadanie jak należy. Cały zespół tyrał jak woły. Pracownicy dostali średnio po trzy tysiące złotych, ja nie wziąłem ani złotówki. Nie jest prawdą, że nie chcieliśmy realizować tej modernizacji. Im bliżej końca, tym większy był problem ze strony miasta. Myślę, że sprawę przesadziło zainteresowanie CBA – dodaje Jacek Sochacki. – Gdy w miniony czwartek otrzymałem informację o zwołaniu Rady Nadzorczej, chciałem spotkać się z panią prezydent. Nie udało się. Na swoje nazwisko pracowałem przez wiele lat i nie pozwolę go szargać.
Były prezes ŚPWiK odrzuca także oskarżenia o zatajanie informacji o śledztwie, wszczętym przez Prokuraturę Rejonową ws. wylewania w oczyszczalni ścieków niewiadomego pochodzenia. – Musiałbym najpierw sam o tym wiedzieć, by przekazać informację p.prezydent. Mnie o sprawie oficjalnie nikt nie powiadomił, nie byłem do dzisiaj przesłuchiwany – tłumaczy. Jak ustaliliśmy w świdnickiej Prokuraturze Rejonowej, śledztwo zostało wszczęte 27 listopada 2019 roku.
Komunikat ŚPWiK ws. odwołania znajdziesz TU.
***
Przypomnijmy. 25 listopada 2016 roku Rada Miejska w Świdnicy podjęła uchwałę, na mocy której Świdnickiemu Przedsiębiorstwu Wodociągów i Kanalizacji powierzono przebudowę i administrowanie zespołem basenów odkrytych. Od tego czasu ŚPWiK czterokrotnie ogłaszało przetargi na realizację robót. Wszystkie kończyły się unieważnieniem – najpierw z powodu problemów z dokumentacją przetargową, później z uwagi na zbyt wygórowaną cenę zaproponowaną przez jedynego chętnego wykonawcę, za trzecim podejściem przez zupełny brak złożonych ofert, a podczas ostatniego przetargu z powodu problemu w sfinansowaniu inwestycji. Pomimo braku widocznych zmian na terenie świdnickiego kąpieliska, spółka wodociągowa poniosła spore koszty w związku z realizacją powierzonego zadania przebudowy i administrowania basenami. – Wszystkie koszty będą znane po audycie rekompensaty za rok 2019. Natomiast na dzień dzisiejszy, z tego co wiemy, co mamy w dokumentach, koszty te będą wynosić prawdopodobnie około miliona złotych – wyliczał niedawno wiceprezydent Świdnicy, Jerzy Żądło.
W kwietniu 2020 roku świdniccy radni zdecydowali o uchyleniu wcześniejszej uchwały, w wyniku czego odkryte kąpielisko przy ulicy Śląskiej wróciło pod kontrolę miasta. – Będziemy cały czas próbowali realizować modernizację tego basenu, bo myślę, że to jest konieczne i potrzebne dla świdniczan – wyjaśniał wówczas wiceprezydent, zaznaczając, że z uwagi na panującą pandemię, do końca lipca albo sierpnia, basen najprawdopodobniej nie będzie mógł funkcjonować. – Jedno jest pewne, ten basen – w takim stanie, w jakim jest w tej chwili – dalej funkcjonować nie będzie. Jest stary, jest zniszczony, nie spełnia dzisiaj żadnych norm. Tak jak przeznaczaliśmy co roku mniejsze lub większe kwoty na łatanie niecek, malowanie, porządkowanie – szkoda tych pieniędzy przeznaczać – wskazywała z kolei prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska. W czerwcu zapadła decyzja, ze basen w to lato nie zostanie otwarty. Nie ma też informacji, jakie są obecne plany modernizacyjne. Sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Agnieszka Szymkiewicz